Maciej Kmiecik: Szkoda trochę tego pierwszego skoku, bo w drugim już było chyba to, na co pan liczył przed konkursem?
Kamil Stoch: Rzeczywiście, szkoda pierwszego konkursowego skoku, bo nie był on udany. Ogólnie jednak zawody dla mnie zaliczam na plus. Jest to dobra lekcja i nauka na przyszłość. Cieszę się, że w trudnej dla mnie sytuacji w drugiej serii potrafiłem oddać naprawdę dobry skok.
Większość liczyła, że będzie pan jednym z kończących drugą serię, a trzeba było ją praktycznie zaczynać. Podziałało to trochę na psychikę?
- Nie. Nie zawsze otrzymuje się to, czego się chce. Musiałem się zmierzyć z dużym wyzwaniem, ale udało się znacznie poprawić pozycję. Trzynaste miejsce nie jest złe. Sport jest nieprzewidywalny i dlatego też jest taki fajny.
Wracając jeszcze do skoku z pierwszej serii, trafił pan na wyjątkowo złe warunki czy też może popełnił pan błąd?
- Myślę, że jedno i drugie. Warunki na skoczni na pewno mi nie pomogły. Ja jednak także popełniłem błąd. To złożyło się na nieudany skok.
Schattenbergschanze znów nie okazała się szczęśliwa dla Polaków. Większość z was trafiła na kiepskie warunki w pierwszej serii...
- Czy ja wiem? Może trochę warunki nie były najlepsze, ale co możemy zrobić. Na to nie mamy żadnego wpływu.
W jakich nastrojach będziecie opuszczać Oberstdorf? Jest poczucie rozczarowania, bo pewnie liczyliście na więcej?
-Trochę na pewno jesteśmy rozczarowani, ale tragedii z tego występu nie robimy. Jest ok. Walczymy dalej.
Jakąś klątwa wisi nad Polakami na Schattenbergschanze? Nawet, kiedy jesteście w formie tutaj wam się nie wiedzie...
- Nie wiem, czy to klątwa. Ja w każdym razie skakałem tutaj naprawdę dobrze. W sobotę w treningach i kwalifikacjach oddałem trzy dobre skoki. W niedzielę na trzy skoki dwa były dobre. Szkoda, że zepsułem ten skok w pierwszej serii konkursowej. Ogólnie jednak robię postępy na tej skoczni.
Wróciła forma Austriaków na TCS...
- To nie jest żadne zaskoczenia. Ta ekipa zawsze była mocna. Nawet, kiedy ostatnio mieli lekki dołek, kwestią czasu było kiedy znów odpalą.
W Oberstdorfie górą doświadczenie. Wygrał Ammann, ale wysoko był też wiekowy Noriaki Kasai. Co pan sądzi o Japończyku, który zadziwia kibiców i fachowców?
- Jest faktycznie niesamowity. Życzę mu wszystkiego najlepszego.
Cel na TCS po konkursie w Oberstdorfie uległ zmianie?
- Nie. Mój cel jest niezmiennie taki sam. Chcę skakać najlepiej jak potrafię. Moim zadaniem jest oddanie dwóch dobrych skoków w konkursie. Jaki to przyniesie efekt, zobaczymy.
Strata punktowa do liderów jednak po 1. konkursie jest już spora...
- Niestety. Sporo tych punktów się uzbierało. Może w Garmisch-Partenkirchen uda się coś odrobić.
W Oberstdorfie rozmawiał: Maciej Kmiecik