- Organizatorzy dzielili się z nami swoją wiedzą i doświadczeniami. W ramach programu obserwacyjnego mieliśmy wgląd do dokumentacji, która nie jest powszechnie dostępna, dotyczącej budowy obiektów, logistyki, transportu, wolontariatu, relacji sponsorskich, bezpieczeństwa. Dodatkowo mieliśmy możliwość zobaczenia miejsc w obiektach sportowych i pozasportowych, które nie są dostępne dla szerokiego grona i zapoznania się z ich funkcjonowaniem - wyjaśnia szefowa Komitetu w rozmowie z Polska The Times.
- Z Polski na igrzyska pojechało dziewięć osób. Każdy miał inne zadanie. Osoby posiadające status executive wśród obserwatorów (tylko dwie osoby z Krakowa, w tym ja, miały taki status) miały za zadanie w szczególności nawiązywanie relacji z członkami rodziny olimpijskiej, uczestniczenie w sesji MKOl i prezentowanie im idei igrzysk w Krakowie. To były rozmowy nieformalne. Wchodzimy do rodziny olimpijskiej jako nowy partner i musimy zdobyć zaufanie, wyrobić przyjazne stosunki - przekonuje była snowboardzistka.
Do organizacji igrzysk w 2022 roku przymierzało się także Monachium, ale mieszkańcy tego miasta w referendum sprzeciwili się temu. W Polsce referendum dotychczas nie przeprowadzono. - Nie jestem przeciwna referendum. Czas na nie był jednak przed naszym zgłoszeniem. Protesty, apele o referendum rozpoczęły się po tym, jak zgłosiliśmy chęć organizacji igrzysk, wysłaliśmy list do MKOl i wpłaciliśmy 150 tys. dolarów - wyjaśnia Marczułajtis-Walczak.
Z przeprowadzonego w listopadzie ubiegłego roku sondażu wynika, że 81 proc. Polaków jest za organizacją igrzysk.
Cała rozmowa w Polska The Times.