Norwegowie nie mogą uznać minionego lata za udane. W Grand Prix najwyżej sklasyfikowany był Bjoern Einar Romoeren, który zajął 18. miejsce, tracąc do Gregora Schlierenzauera aż 568 punktów. Mimo słabszych występów, Clas Brede Brathen - dyrektor do spraw skoków w Norweskim Związku Narciarskim, z optymizmem mówi o zbliżającym się sezonie: - Przygotowania idą nam bardzo dobrze. Na śniegu trenujemy już od początku listopada, będziemy więc bardziej "oskakani", niż pozostałe ekipy. Chłopcy szybko przestawili się z igielitu i przystosowali do zimowego skakania - mówi Brathen. - Będziemy walczyć o najwyższe lokaty z Austrią i pozostałymi silnymi krajami, takimi jak Polska, Finlandia, czy Niemcy. Chcemy zostać najlepszą drużyną. Wierzymy, że norwescy skoczkowie powalczą także o indywidualne tytuły, zarówno na Mistrzostwach Świata w Czechach, jak i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - zapewnia dyrektor.
Norwescy zawodnicy trenowali do tej pory pod opieką trenerów Miki Kojonkoskiego oraz Lasse Ottesena. Na zgrupowaniu nie pojawił się Lars Bystoel. Mistrz olimpijski tłumaczył się kontuzją biodra. Najlepiej skakał Tom Hilde, z dobrej strony pokazali się też Anders Jacobsen oraz Roar Ljoekelsoey, z którymi Clas Brede Brathen wiąże największe nadzieje: - Roar jest w tym momencie przygotowań w najlepszej formie, jaką widziałem u niego w ciągu ostatnich kilku lat. Jednak naszym najsilniejszym punktem wydaje się być, przynajmniej na początku sezonu, Jacobsen.
40-letni Clas-Brede Brathen zakończył karierę skoczka narciarskiego w 1996 roku. Zadebiutował na arenie międzynarodowej w 1986 roku w Lake Placid, gdzie zdobył brązowy medal na Mistrzostwach Świata Juniorów. Rok później wystartował w Pucharze Świata, gdzie tylko raz udało mu się stanąć na podium - 17 grudnia 1988 roku w Sapporo. Jego największym osiągnięciem był drużynowy srebrny medal Mistrzostw Świata w roku 1989. Obecnie jest aktywnym członkiem Norweskiego Związku Narciarskiego.