Skok na odległość 133,5 m w pierwszym treningu pozwala mieć nadzieję, że Adam Małysz potrafi jeszcze daleko skakać. - Z jednej strony jestem zadowolony, że takie pojedyncze skoki już się udają. Z drugiej, wciąż brakuje stabilizacji. Ta pierwsza próba była naprawdę dobra, skoczyłem na luzie. W kolejnym już czegoś mi brakowało - przyznał w rozmowie z Rzeczpospolitą.
- Mam nadzieję, że forma przyjdzie. Ostatnio nie było czasu, żeby spokojnie nad tym popracować, utrwalić pewne rzeczy, ustabilizować. Byliśmy na skoczni w drugi dzień świąt, ale wiadomo jak jest. Chce się jeszcze poświętować i odpocząć, a tu trzeba do pracy. Dwa, trzy skoki były dobre, w pozostałych popełniałem błędy. Przydałoby się jeszcze kilka dni, ale nie ma rady. Jest turniej, skaczemy - dodał wciąż najlepszy polski skoczek.
Małysz przyznał także, że zadowolony ze swojej postawy będzie tylko wtedy, gdy wróci do ścisłej czołówki. - Tyle już dokonałem w tym sporcie, że w pełni zadowolony mogę być tylko, gdy staję na podium.