Ole Einar Bjoerndalen: Miałem dużo szczęścia

Ole Einar Bjoerndalen we wtorkowym biegu indywidualnym wywalczył swoje trzecie złoto na Mistrzostwach Świata w Pyeongchang. Norweg będzie głównym kandydatem do pierwszego miejsca w biegu masowym. W biegu na 20 km miejsca drugie i trzecie to duże niespodzianki.

- Jestem naprawdę w dobrej formie, ale miałem dużo szczęścia. Trasa tutaj jest bardzo ciężka i trudno się strzela. Miałem świetnie przygotowane narty i dlatego wygrałem - opowiada Ole Einar Bjoerndalen, który przed zawodami wątpił w swój sukces. - Byłem w stu procentach pewny, że nie ma dziś szans na złoto, może na trzecie miejsce -. Trzynastokrotny złoty medalista Mistrzostw Świata po wygranej w biegu na dochodzenie wyrównał osiągnięcie Ingemara Stenmarka, natomiast we wtorkowej rywalizacji pokonał szwedzkiego narciarza alpejskiego w ilości zwycięstw, których Bjoerndalen ma obecnie osiemdziesiąt siedem. - Zawsze podziwiałem Ingemara Stenmarka. Był głodny kolejnych sukcesów i ja jestem niemal taki sam -. Swoją ogromną kolekcję medali 35-letni biathlonista ma szanse powiększyć w biegu ze startu wspólnego. - Jestem faworytem niedzielnego biegu masowego, ale muszę być naprawdę skoncentrowanym i zrobić swoje - - podkreśla Bjoerndalen, który biega w Pyeongchang po raz pierwszy w karierze, co jak widać całkowicie mu nie przeszkadza w kolejnych wygranych. - To mój pierwszy raz w Korei, bowiem zawody z zeszłego roku oglądałem w telewizji- .

Norweg wypowiedział się także na temat organizacji Mistrzostw Świata, która w ostatnich dniach była głównym tematem dyskusji. - Biorąc pod uwagę fakt, że są to dopiero drugie zawody tutaj, to wszystko jest dobrze. Stadion jest ładny, trasa jest trudna i wymagająca jak żadna inna na świecie. Nie można porównywać organizacji tych mistrzostw z Ruhpolding, Atholz czy Oberhofu, gdzie ludzie mają dekady doświadczeń - powiedził.

Dla Christopha Stephana obecny sezon to debiut w gronie najlepszych biathlonistów świata. Jednak Niemiec szybko przystosował się do wysokich wymagań, jakie stawiają mu rywale i nie odstaje od czołówki, co zaowocowało srebrnym medalem na Mistrzostwach Świata w biegu indywidualnym. - Nie oczekiwałem zdobycia medalu tak szybko. Pracowałem ciężko, żeby znaleźć się tam, gdzie jestem teraz - mówi 23-letni Stephan wywodzący się z Gera. - Chciałbym zadedykować mój srebrny medal mojemu tacie, który niedawno zmarł - dodaje. Do tej pory Stephan odnosił sukcesy na arenie juniorów, gdzie w swoim dorobku ma trzy złota zdobyte podczas Mistrzostw Świata Juniorów rozgrywanych w Martello dwa lata temu oraz brązowy krążek ze sztafety 4 x 7.5 km (Presque Isle 2006).

Największą niespodziankę sprawił Jakov Fak, który jednokrotnie myląc się na strzelnicy został brązowym medalistą Mistrzostw Świata na dystansie 20 km. - Jestem bardzo podekscytowany i szczęśliwy - powiedział niespełna 21-letni Chorwat, który zaczął trenować biathlon w 2001 roku. Co ciekawe Fak pierwsze punkty Pucharu Świata zdobył w obecnym sezonie w zawodach w Ostersund, gdzie zajął trzydzieste ósme miejsce. Reprezentant Chorwacji chwali swojego trenera. - Wiem, że Uros Velepec to bardzo dobry trener. Wiedziałem, że z nim mogę być coraz lepszy i odnosić kolejne sukcesy, ale nie spodziewałem się zdobycia medalu już teraz - powiedział.

Kolejne zawody biathlonowych Mistrzostw Świata odbędą się w środę, gdzie panie będą rywalizowały na dystansie 15 km, natomiast niektórzy mężczyźni wystąpią w czwartkowej sztafecie mieszanej.

Komentarze (0)