Justyna Kowalczyk dziesiąta w Sztokholmie, kolejny triumf Petry Majdić

Daniel Ludwiński 18 Marca 2009, 17:30

Tegoroczny sezon Pucharu Świata w biegach narciarskich kończy liczący cztery etapy FIS World Cup Final. Rywalizacja rozpoczęła się w środę sprintem w Sztokholmie i Justyna Kowalczyk walcząca wraz z Petrą Majdić o zdobycie Kryształowej Kuli od początku mówiła, że w tego typu zawodach czuje się najgorzej. Trasa w stolicy Szwecji liczy tylko kilometr, a na dodatek, tak jak większość innych ulicznych odcinków w centrach miast, jest niemal zupełnie płaska, więc praktycznie nie ma na niej miejsc do atakowania na podbiegach, gdzie nasza zawodniczka już wiele razy rozstrzygała biegi na swoją korzyść.

Mimo to Polka rozpoczęła zawody z bardzo dobrej strony, gdyż po czwartym miejscu w kwalifikacjach zajęła drugą lokatę swym ćwierćfinale. Niestety, w półfinale było już gorzej, gdyż Kowalczyk po starcie została z tyłu i nie była w stanie odrobić strat do rywalek. W finale B było niewiele lepiej i ostatecznie Polka była dziesiąta w klasyfikacji końcowej. Wynik ten nie jest może rezultatem wymarzonym, jednak że przed rokiem w Sztokholmie nasza biegaczka w ogóle nie zmieściła się w najlepszej trzydziestce, więc teraz i tak nie było źle.

Dla Kowalczyk niekorzystnie ułożyła się niestety kolejność w finale A. Decydujący bieg zakończył się bowiem triumfem Petry Majdić, która zgarnęła tym samym 50 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (w FIS World Cup Final punktacja jest bowiem nieco inna niż zwykle), a także sześćdziesiąt sekund bonifikaty, przy dwudziestu sześciu punktach i trzydziestu czterech sekundach Polki. W tej sytuacji przewaga Słowenki znów się zwiększyła i wynosi obecnie 115 "oczek". W Sztokholmie Majdić w finale miała za rywalki aż trzy zawodniczki fińskie, jednak nawet one nie dały jej rady i musiały się zadowolić drugim miejscem Aino Kaisy Saarinen, za którą bieg ukończyła Szwedka Anna Olsson.

Rywalizacja mężczyzn toczyła się pod dyktando Norwegów, którzy zajęli wszystkie miejsca na podium. Dość niespodziewanie w finale A zabrakło jednak miejsca dla najlepszego z nich, Oli Vigena Hattestada, który w swym półfinale był dopiero czwarty i ostatecznie zajął jedynie siódme miejsce. Dwukrotnego mistrza świata z Liberca godnie zastąpili jednak jego koledzy z reprezentacji – triumfował Johan Kjoelstad, który w końcówce pokonał Johna Kristiana Dahla oraz Eldara Roenninga. W walce o Puchar Świata na czołowych miejscach nie zmieniło się nic – zarówno Petter Northug, jak i Dario Cologna odpadli już w ćwierćfinałach i żaden z nich nie zdołał uzyskać pokaźnej ilości punktów. W czołowej trzydziestce zabrakło niestety Polaków, gdyż Maciej Kreczmer i Janusz Krężelok w kwalifikacjach zajęli miejsca w siódmej dziesiątce i zakończyli swój udział w sprincie już na tej fazie zawodów, podobnie jak Sylwia Jaśkowiec wśród pań.

Uczestników FIS World Cup Final czeka teraz dzień przerwy i przenosiny do Falun, gdzie w piątek rozegrane zostaną drugie etapy rywalizacji – kobiety pobiegną na dystansie 2,5 km, a mężczyzn czeka trasa licząca 3,3 km.