Skomplikowane zasady opóźnią rozstrzygnięcia w Falun?

Niewykluczone, że w momencie gdy Justyna Kowalczyk i Petra Majdić będą już na mecie niedzielnego biegu na dochodzenie na dystansie 10 kilometrów, wciąż nie będzie wiadomo, która z nich zdobyła Puchar Świata. Wszystko przez zasadę mówiącą, iż triumfatorką czwartego etapu FIS World Cup Final wcale nie musi być zawodniczka pierwsza na mecie, lecz ta która uzyska najlepszy czas jedynie w tymże biegu.

Skomplikowane reguły FIS World Cup Final sprawiają, że to co jest najistotniejszą kwestią, czyli rozstrzygnięcie walki o pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, będzie być może niewiadome jeszcze przez pewien czas po przecięciu linii mety przez najlepsze zawodniczki.

Walka o dwieście punktów za triumf w całych zawodach liczących cztery etapy będzie jasna i przejrzysta – narciarki rywalizować będą w biegu na dochodzenie startując na trasę z uwzględnieniem różnic z poprzednich trzech biegów rozgrywanych w Szwecji od środy. Jako pierwsza ruszy więc Justyna Kowalczyk mająca blisko pięćdziesiąt sekund przewagi nad Anną Olsson, a jej najgroźniejsza rywalka, Petra Majdić, rozpocznie bieg jako ósma. Kolejność na mecie niedzielnego etapu będzie zarazem ostateczną kolejnością w całym FIS World Cup Final, a triumfatorka otrzyma za swój sukces dwieście punktów do klasyfikacji generalnej.

Niestety, znacznie mniej przejrzyste jest przyznawanie "oczek" za sam czwarty etap. Tu najlepsza wcale nie musi być biegaczka, która pierwsza przetnie linię mety – zwyciężczynią zostanie bowiem ta narciarka, która uzyska najlepszy czas tylko i wyłącznie na tym etapie, bez uwzględniania rezultatów z poprzednich startów. Jeśli więc któraś biegaczka słabo spisywała się na pierwszych trzech etapach i wystartuje z tego powodu np. z trzeciej dziesiątki, jednak zaprezentuje się bardzo dobrze i przesunie o kilkanaście miejsc w górę, a na mecie okaże się, że dystans 10 kilometrów pokonała w niedzielę najszybciej, właśnie ona uznana zostanie za najlepszą na tym etapie i dostanie 50 punktów za wygraną. W tegorocznej edycji Tour de Ski w biegu na dochodzenie doszło do takiej sytuacji, gdy niespodziewanym triumfatorem ostatniego biegu został zupełnie nieliczący się w klasyfikacji generalnej Ivan Babikov.

Załóżmy więc, że Justyna Kowalczyk, która jest faworytką z uwagi na posiadaną sporą przewagę, dobiegnie do mety pierwsza i zdobędzie 200 punktów - wówczas nasza zawodniczka będzie miała 1788 "oczek" nie licząc tych, które zostaną jej jeszcze dodane za ostatni etap. Jeśli Petra Majdić w niedzielę awansuje o kilka pozycji i osiągnie linię mety jako trzecia, ma wówczas 1781 punktów. Różnica między obydwiema biegaczkami jest wtedy minimalna i o wszystkim zadecydować muszą "oczka" za czwarty etap. Niestety, z uwagi na regulamin trzeba czekać, aż zawody ukończą wszystkie pozostałe biegaczki i dopiero wówczas komputer może obliczyć jaki czas uzyskała na dystansie 10 kilometrów każda z nich, co pozwoli na ustalenie ostatecznej kolejności za ostatni etap i przyznanie punktów za ten odcinek. Kowalczyk i Majdić mogą w tej sytuacji czekać w niepewności na mecie przez kolejne minuty nie wiedząc, która z nich dostanie Kryształową Kulę.

To oczywiście tylko teoria, niemniej taki lub bardzo podobny wariant może nastąpić w niedzielę w praktyce. Ścisła czołówka światowa wśród pań liczy wprawdzie stosunkowo niewiele nazwisk i trudno spodziewać się aby zawodniczka plasująca się w klasyfikacji łącznej na dalekim miejscu uzyskała na czwartym etapie lepszy czas niż faworytki, niemniej przy tak niewielkich różnicach punktowych, jakie mogą dzielić po niedzielnym biegu Polkę i Słowenkę, różnica nawet jednego miejsca na czwartym etapie może zadecydować o zdobyciu Kryształowej Kuli. FIS World Cup Final bez wątpienia bardzo uatrakcyjnia końcówkę sezonu; szkoda jednak, że dopuszcza sytuację, gdy po zakończeniu ostatniego etapu przez najlepsze zawodniczki wciąż nie będzie wiadomo komu przypadnie najcenniejsze trofeum.

Komentarze (0)