Trener białoruskiej kadry skoczków jest tyranem?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nikołaj Kalupankin to trener, który od ponad roku szkoli reprezentację białoruskich skoczków. Niestety, właśnie on spowodował w drużynie Białorusi wiele konfliktów, przez co swoją karierę sportową zakończył m.in. Maksim Anisimov.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed Nikołajem Kalapankinem, Białorusinów trenował ojciec ówczesnego członka tamtejszej ekipy - Walentin Czaadajew. Kadra naszych wschodnich sąsiadów jeździła regularnie na konkursy Pucharu Świata, a nawet Białorusini zdobywali tam punkty.

Brak wytrwałości i wyników spowodowały, że w drodze "konkursu" wybrano nowego szkoleniowca dla białoruskich skoczków. Został nim wspomniany już - Nikołaj Kalupankin. Kalapankim wprowadził w ekipie spore zamieszanie. Kazał swoim podopiecznym ciągle trenować, a zawodnicy mieli zakaz powrotu do swoich domów. Zgrupowania był długie i męczące, a i tak nic z nich nie wynikało. Skoczkowie kilka razy składali protesty i pisma do Białoruskiego Związku Narciarskiego, ale ten pozostał nieugięty.

Sytuacja ta przerosła m.in. Maksima Anisimova, który nie zgadzał się z metodami szkoleniowymi trenera. Zakończył on karierę skoczka narciarskiego i poświęcił swój czas założonej rodzinie. Z Białorusi wyjechał również inny ze skoczków - Piotr Czaadajew. Wraz z ojcem postanowili przeprowadzić się do Rosji, skąd obaj pochodzą. Czaadajew regularnie startuje teraz w Mistrzostwach Rosji i osiąga w nich dobre rezultaty.

Nad zakończeniem kariery skoczka zastanawia się Ivan Sobvolev, którego widzieliśmy podczas ostatnich Mistrzostw Świata rozgrywanych w czeskim Libercu. Białorusin ma dosyć tej sytuacji, jaka panuje w ekipie. Nam udało się dowiedzieć, że Sobolev stawia swoje warunki trenerowi, a ten musi na nie przystać. Jeśli bowiem "straciłby" Ivana, to nie miałby doświadczonego zawodnika, którego mógłby wystawić do konkursów Pucharu Świata. Sobolev od stycznia nie spędza każdej wolnej chwili ze szkoleniowcem. Na treningi przyjeżdża kilka razy w tygodniu i pełni na nich zazwyczaj rolę trenera dla młodszych skoczków, którzy rywalizują zazwyczaj w zawodach FIS Cup.

Ivan myśli o wyrobieniu sobie licencji trenera i prowadzeniu białoruskiej ekipy w najbliższej przyszłości. Taki sam pomysł ma Chadaev, który mógłby wrócić na Białoruś z Rosji. Obaj ci zawodnicy chcą, aby Białorusini powrócili do regularnych startów w Pucharze Świata i zdobywali ciągle punkty w PK.

Dziennikarze na Białorusi nie interesują się skoczkami narciarskimi, ani tym co aktualnie dzieje się w strukturach związku oraz całej kadry skoczków. Panująca tam korupcja jest bardzo duża i szybko sytuacja ta nie ulegnie zmianie. Władza bowiem nie chce karać kogoś ze "swoich" urzędników.

Sobolev i pozostali skoczkowie młodego pokolenia z Białorusi domagają się od swojego szkoleniowca większej ilości treningów w państwach zachodnich np. Niemczech czy Austrii. Chcą oni także regularnie startować w Pucharze Kontynentalnym i od czasu do czasu w PŚ. Czy Nikołaj Kalupankin spełni ich żądania i w końcu uzna fakt, iż skoczek to też człowiek? Tego nie możemy przewidzieć, ale jedno wiemy na pewno - skoczkowie zakończą karierę, jeśli trener nie zrobi tego, czego oni w tej chwili chcą.

Źródło artykułu: