Skoki na obiektach K-90 to przeszłość?

Kiedyś dosyć często w kalendarzu Pucharu Świata znajdowały się skocznie, które punkt konstrukcyjny miały usytuowany na 90-tym metrze. Teraz jednak takie obiekty odchodzą w niepamięć, ponieważ FIS woli rozgrywać konkursy na skoczniach o profilu K-185.

Wielu zawodników, trenerów, ale także i kibiców chciałoby, abyśmy wciąż mogli emocjonować się skokami na mniejszych skoczniach, ponieważ różnice tam między poszczególnymi zawodnikami są małe i zazwyczaj o wygraną walczy kilku skoczków, co dodaje "pikanterii" całej rywalizacji.

Na skoczniach K-185 w ostatnim czasie ustawia się belki startowe tak nisko, że pobicie rekordu praktycznie graniczy z cudem. Podczas kończących poprzedni sezon konkursów w słoweńskiej Planicy, organizatorzy za bardzo obawiali się pobicia rekordu Bjoerna Einara Romoerena (239 metrów) i dlatego też dosyć bojaźliwie "podchodzili" do ustawiania wielkości najazdu.

Obiekty K-90 istnieją w wielu krajach, w których nie rozgrywano jeszcze zawodów z cyklu PŚ, czy nawet PK, ale Międzynarodowa Federacja Narciarska nie zauważa tego. W Polsce również są takie skocznie m.in. Średnia Krokiew w Zakopanem oraz obiekt w Karpaczu, który nie jest w ogóle używany w ostatnim czasie.

Moim zdaniem, to właśnie osoba dyrektora PŚ - Waltera Hofera sprawia, iż oglądamy więcej lotów narciarskich niż skoków na mniejszych obiektach. Austriak jest zdania, że skoki są po to, aby zawodnik mógł mieć z tego przyjemność i delektował się swoim lotem.

Czy zatem jest szansa do tego, abyśmy w najbliższym czasie oglądali więcej konkursów na K-90? Wydaje mi się, że nie... Pozostaje nam jedynie wspominać konkursy, które rozgrywano na takich skoczniach jeszcze przed kilkoma laty...

Źródło artykułu: