Trzydzieści lat od złotego medalu Józefa Łuszczka w Lahti

Fińskie Lahti kojarzy się polskim kibicom przede wszystkim z Adamem Małyszem i jego medalami wywalczonymi w 2001 roku. Znacznie mniej osób pamięta o przedwojennych sukcesach Stanisława Marusarza, czy też o wspaniałych rezultatach Józefa Łuszczka. W 1978 roku narciarz ten zdobył złoto i brąz na mistrzostwach świata i do dziś jest zdecydowanie najlepszym polskim biegaczem w historii. Od jego największych sukcesów mija właśnie 30 lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Był 20 lutego 1978, gdy na mistrzostwach świata w Lahti, już czwartych w tej fińskiej miejscowości, rywalizację biegaczy tradycyjnie rozpoczął bieg na 30 kilometrów. Łuszczek nie był faworytem, jednak pokonał plejadę gwiazd - Svena Ake Lundbaecka, Thomasa Wassberga, Juhę Mieto, Ivara Formo i wielu innych niemniej znanych zawodników. Lepsi od zaledwie 22-letniego wówczas Polaka okazali się tylko Rosjanie Siergiej Sawieliew i Nikołaj Zimiatow, przyszły dwukrotny mistrz olimpijski na tym dystansie. Brąz Łuszczka był dopiero drugim medalem reprezentanta Polski w konkurencjach biegowych - cztery lata wcześniej w Falun sztuka ta udała się Janowi Staszelowi, który także był trzeci na 30 kilometrów.

Wybitną formę Łuszczek potwierdził dwa dni później, gdy po fantastycznej walce w biegu na 15 kilometrów nie dał już się ograć nikomu i zdobył złoto, minimalnie przed Jewgienijem Bielajewem i wspomnianym Mieto, wielkim idolem fińskich kibiców. Rezultaty Polaka były sensacją choćby z uwagi na jego bardzo młody wiek - oprócz niego czołowe miejsca jak podczas wszystkich ważnych zawodów biegowych zajmowali narciarze doświadczeni. Nic więc dziwnego, że Łuszczkowi momentalnie zaczęto wróżyć wielką karierę. W Lahti w biegu na 50 kilometrów zajął jeszcze siódme miejsce i otrzymał tytuł największej gwiazdy całych mistrzostw świata. Z kolei na początku 1979 roku kibice przyznali mu tytuł Sportowca roku w dorocznym plebiscycie Przeglądu Sportowego.

Warto podkreślić, że zasługa w tak dobrym przygotowaniu naszego biegacza przypadła polskiemu szkoleniowcowi. Trenerem kadry narodowej był wówczas Edward Budny, były narciarz, który po zakończeniu kariery sportowej zajął się szkoleniem swoich następców. Jego skuteczne metody pracy w połączeniu z niezwykłym talentem młodego biegacza dały piękne efekty. Wybitny trener w swojej książce Droga do Lahti szczegółowo opisał zarówno swoje starty, jak i okres prowadzenia Łuszczka do sukcesów.

Niestety, medale wywalczone w Finlandii okazały się jedynymi trofeami najwyższej rangi w karierze Józefa Łuszczka. Blisko medali znalazł się jeszcze podczas igrzysk w Lake Placid w 1980 roku, gdy zajął szóste i piąte miejsce w biegach na 15 i 30 kilometrów. Nieźle prezentował się też w dwóch kolejnych sezonach, na MŚ w Oslo plasował się w drugiej dziesiątce, w Pucharze Świata 1981/1982 był jedenasty, jednak nie był już w stanie nawiązać do pamiętnych wyników z Lahti.

Podobnie jak w przypadku Wojciecha Fortuny zgubny okazał się rozrywkowy tryb życia, który znacząco wpływał na jego formę. Edward Budny wspominał później, że Łuszczek był w stanie przez lata dominować podczas największych zawodów narciarskich i zdobywać liczne medale, gdyż obdarzony był nieprawdopodobnym talentem. Stało się inaczej, jednak mistrzostwo świata wywalczone w Lahti i tak pozwoliło Józefowi Łuszczkowi na zawsze wpisać się do grona najwybitniejszych polskich sportowców. Do jego wyników do dziś nawet nie zbliżył się żaden inny polski biegacz.

Z okazji przypadającej w piątek trzydziestej rocznicy wywalczenia złotego medalu przez polskiego biegacza TVP Sport wyemituje aż trzy poświęcone mu audycje: w piątek o 21:40 piętnastominutowy program Z archiwum TVP: Józef Łuszczek, w sobotę o 15:30 premierowy dokument Lahti, moja miłość oraz również w sobotę o 22:55 program Zwarcie z udziałem narciarza.

Komentarze (0)