Żużel. Maciej Janowski mówi o tym, co mu pogmatwało występ w finale GP Czech

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Taśma w wyścigu finałowym pokrzyżowała plany Macieja Janowskiego na to, by wygrać w sobotni wieczór na praskiej Markecie. Jak sam przyznał po zawodach, jego dłoń była ciut za szybka, ale z przebiegu rywalizacji był zadowolony.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek zawodów dla Macieja Janowskiego był niczym rollercoaster - Polak zaczął udanie, bo od zwycięstwa, ale w dwóch kolejnych biegach na mecie meldował się na pozycjach trzeciej i czwartej. Końcówka rundy zasadniczej ponownie była wzlotem dla wrocławianina, bowiem dorzucił w niej pięć punktów i zakończył pierwszą fazę zmagań z dorobkiem dziewięciu "oczek".

Janowski w półfinale pojechał tak, jak wszyscy tego od niego oczekiwali, czyli zwyciężył. To pozwoliło mu wybierać w finale pole startowe w drugiej kolejności. Padło na trzecie i kask biały.

- Przygotowując to trzecie pole nie do końca byłem zadowolony z tego, co zrobiłem. Wydaje mi się, że te myśli mi pogmatwały całe przygotowanie do tego wyścigu - powiedział po zawodach w rozmowie na antenie Eurosportu.

ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeń

W najważniejszej gonitwie dnia Polak popełnił największy możliwy błąd. Raz, że ruszył się na starcie mając już przy swoim nazwisku tzw. "wykrzyknik", czyli ostrzeżenie za utrudnianie startu, a dwa - dotknął taśmy. Tak, czy siak - z powtórki musiał zostać wykluczonym.

- Na takim torze, gdzie tak ważny jest start, czasami chcemy wystartować szybciej, niż powinniśmy. Zebrałem to "ostrzeżenie" na początku, co też mi nie ułatwiało, w finale ruszył się Jason i tak wyszło - dodał zawodnik Betard Sparty Wrocław.

Ostatecznie Janowski będąc sklasyfikowanym na czwartym miejscu zainkasował 14 punktów, co pozwoliło mu się zbliżyć do Bartosza Zmarzlika na zaledwie jeden punkt. Gdyby wrocławianin stanął na podium, w Teterow wystartowałby w roli lidera klasyfikacji generalnej, która dostępna jest TUTAJ.

- Wydaje mi się, że to była bardzo dobra noc dla nas. Trochę się "boksowaliśmy" z ustawieniami, a tor był ciężki do jazdy i do ścigania. Na koniec czwarte miejsce... moje ulubione (uśmiech), ale walczymy dalej. Sezon jest długi i musimy zachować skupienie - komentował żużlowiec.

Sebastian Szczęsny w rozmowie z reprezentantem Polski nie omieszkał poruszyć tematu widowiska, a właściwie nudy, która wiała z toru. Niewiele działo się w Pradze, mijanek było jak na lekarstwo i nie był to pierwszy raz w przypadku Markety. - Od kilku lat, kiedy dosypano tutaj dziwnej nawierzchni, która mocno się odsypuje, ale mało się wiąże, tworzą się koleiny. Tor jest dosyć wąski i szybki, więc trzeba uważać. Jest mało walki, a ja preferuję takie, gdzie dzieje się więcej, ale i tak lepiej, niż w piątek mieli nasi młodsi koledzy - zakończył Maciej Janowski.

Czytaj także:
Żużel był ważną częścią jego rodziny. Karlsson wiąże z Włókniarzem duże nadzieje [WYWIAD]
Zawieszeni Rosjanie pojawili się na torze

Komentarze (8)
avatar
mario75
29.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Najważniejsze że orlenowiec odpadł w półfinale:-))))) 
avatar
GajowyStal
29.05.2022
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
I przeproś Bewleya, że mu ukradłeś miejsce w finale. 
avatar
GajowyStal
29.05.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Chłopie, przestań oszukiwać na starcie, to będzie git. 
avatar
maszynista
29.05.2022
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Już w półfinale powinieneś Maciuś polecieć z biegu .... 
avatar
Gravoxx
28.05.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Karma.