Wściekli się na Polaków! Twierdzą, że nasza liga spowodowała chaos

Na najbliższy weekend zaplanowana została 8. runda tegorocznych rozgrywek 2. Ligi Żużlowej. Jak się okazuje, termin jednego z meczów może spowodować spore kłopoty, ponieważ wystąpiła w tym przypadku kolizja dat, dotycząca dwóch zawodników.

Stanisław Wrona
Stanisław Wrona
Sam Masters WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sam Masters
Chodzi tu o sobotni pojedynek Unii Tarnów z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz, który ma rozpocząć się o godzinie 16:00. W zespole gości w tym sezonie startuje kilku Australijczyków, m.in. Sam Masters i Josh Pickering. Sęk w tym, że obaj na Wyspach Brytyjskich reprezentują ten sam klub - Edinburgh Monarchs, a właśnie tę ekipę w sobotę czeka ważny derbowy pojedynek w ramach ćwierćfinału Championship Knock-Out Cup.

Jak czytamy na stronie edinburghmonarchs.co.uk, działacze klubu ze stolicy Szkocji są "wściekli na chaos spowodowany przez polski żużel". Wszystko wskazuje bowiem na to, że w sobotnim pojedynku Edinburgh Monarchs będą musieli sobie radzić z Glasgow Tigers bez wspomnianego australijskiego duetu.

Klub, który na Wyspach Brytyjskich reprezentują Masters i Pickering informuje, że cały czas był w bezpośrednim kontakcie z działaczami z Rawicza w celu potwierdzenia daty spotkania w Tarnowie. Dlatego postanowiono ustalić termin derbowego meczu na sobotę, aby uniknąć kolizji pojedynków, a ten w Polsce miał zostać rozegrany w niedzielę. Szkoccy działacze twierdzą, że następnie przesunięto mecz 2. Ligi Żużlowej bez wcześniejszego powiadomienia, wymuszając na nich trudne i nieskuteczne starania o uniknięcie zaistniałej sytuacji.

ZOBACZ WIDEO Murawski ocenia swoją prezesurę w GKM-ie. "Sportowo to się nie broni, ale..."

Fakt, że mecz w Tarnowie zostanie rozegrany w sobotę postawił promotorów Monarchów poniekąd pod ścianą, ponieważ w tym wypadku Sam Masters oraz Josh Pickering najpewniej będą musieli stawić się w Polsce. Pomimo tego, że Australijczycy mają w pierwszej kolejności obowiązek do startów na Wyspach Brytyjskich, nie dotyczy to sytuacji, w której występuje kolizja z terminem meczu o ligowy puchar. Działacze klubu z Edynburga teraz pracują zatem intensywnie, aby znaleźć odpowiednie zastępstwo za swoich czołowych zawodników.

W zaistniałych okolicznościach Monarchowie nie przystąpią do rywalizacji z Tygrysami w roli faworytów, będą jednak zdeterminowani, aby stawić czoła lokalnym rywalom. Pierwszy pojedynek ćwierćfinałowy "Derbów Szkocji" zaplanowano na Armadale Stadium na piątkowy wieczór, natomiast rewanżowy, wspomniany mecz w Glasgow, ma odbyć się dzień później, czyli w sobotę.

Pretensje szkockich działaczy są jednak chyba nie do końca zasadne. Przede wszystkim każda z kolejek 2. Ligi Żużlowej w pierwotnym terminarzu była rozpisana na dwa dni - soboty i niedziele i do oficjalnego potwierdzenia terminów, każdy z tych dni może być brany pod uwagę. Dodatkowo wcześniejsze pojedynki w Tarnowie z rywalami z Poznania, Piły i Opola były rozgrywane w soboty. Wszystko to ze względu na obecność Marka Cieślaka na tych meczach, a pamiętajmy, że konsultant Unii Tarnów ma z powodu obowiązków telewizyjnych zajęte niedziele.

Szansa na rozegranie tego pojedynku dokładnie 4 czerwca była zatem spora (mógł to być również sobotni mecz telewizyjny). Dodatkowo termin ten został oficjalnie ogłoszony przez Unię Tarnów 25 maja, więc niemal tydzień temu. Wówczas już z całą pewnością wiedzieli o tym również działacze z Rawicza, o zmianie "w ostatniej chwili" nie ma w tym przypadku zatem mowy.

Czytaj także:
Poprzednio był liderem drużyny, teraz lepsze biegi przeplatał słabymi. "Czeka nas walka do ostatniego meczu"
Dublet Polaków w Pardubicach. Kolejny komplet punktów Chmiela

Czy pretensje działaczy Edinburgh Monarchs są uzasadnione?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×