Inwazja Rosji na Ukrainę sprawiła, że PZM wytoczył potężne działa przeciwko zawodnikom reprezentującym państwo-agresora. Rosjanie zostali zawieszeni w PGE Ekstralidze oraz innych rozgrywkach żużlowych w naszym kraju. Część z nich wróciła do ojczyzny, wyjątkowy jest zaś przypadek Artioma Łaguty.
Aktualny mistrz świata na co dzień mieszka w Bydgoszczy i od kilku lat posiada polskie obywatelstwo. Łaguta starał się nawet o polską licencję i możliwość jazdy jako Polak w rozgrywkach ligowych. PZM nie wydał jednak na to zgody. Rosjanin w tej sytuacji stara się zapełnić pustki w kalendarzu startami na motocrossie.
Nie jest tajemnicą, że motocross jest jedną z pasji zawodnika z Rosji. Łaguta bywał nawet w roli widza na kilku rundach motocrossowych mistrzostw świata MxGP, a jego idolem jest Tony Cairoli - zdobywca wielu tytułów mistrzowskich w motocrossie. Z tego też powodu Rosjanin zaczął startować z numerem 222, który od lat wyróżnia Cairolego.
ZOBACZ WIDEO Menedżer Łaguty zasilił sztab Kacpra Woryny. Czy to oznacza koniec współpracy z mistrzem świata?
Skoro Łaguta nie może startować w PGE Ekstralidze, postanowił sprawdzić się w motocrossie. W niedzielę 31-latek pochwalił się pierwszą wygraną w zawodach cross country. Zaprezentował przy tym nagrody, jakie otrzymał od organizatorów - efektowny puchar oraz bon o wartości 400 zł.
Bez wątpienia w lidze żużlowej Łaguta mógł liczyć na bardziej okazałe premie finansowe, ale w obecnej sytuacji możliwość jakichkolwiek startów i czerpania z nich przyjemności jest zbawienna dla zawodnika z Rosji.
Co ciekawe, w obliczu zawieszenia Rosjan w PGE Ekstralidze, na starty w motocrossie postawił też starszy z braci Łagutów - Grigorij. On rywalizował jednak w mistrzostwach Łotwy, w których regularnie walczy o podia.
Czytaj także:
Ta scena przejdzie do historii. Tak zachowali się ojcowie dwóch gwiazd polskiego sportu
Problemy Mikkela Michelsena. W Motorze Lublin zachowują spokój