Żużel. Bohater Włókniarza był pewny swego. "Wiedziałem, że będzie w porządku"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki

Mateusz Świdnicki miał wiele powodów do zadowolenia w niedzielny wieczór. Jego drużyna - zielona-energia.com Włókniarz - pokonała For Nature Solutions Apator i to z bonusem (50:40), a junior dorzucił bardzo ważne osiem punktów.

Mateusz Świdnicki już wielokrotnie udowadniał, że potrafi się ścigać na żużlu i być ważnym wsparciem punktowym dla kolegów z drużyny. Tak też było w niedzielę, kiedy to junior w swoich trzech programowych wyścigach wywalczył osiem punktów z bonusem.

- Trenowałem dwa dni z rzędu przed tym meczem, a dodatkowo dostałem możliwość wyjazdu na próbie toru, więc tak naprawdę wiedziałem, że wszystko będzie w porządku. Poza tym jednym biegiem, bardzo udane dla mnie zawody - powiedział po meczu junior klubu z Częstochowy.

Jeden motocykl kluczem do sukcesu

Tym jednym nieudanym biegiem, o którym mówi 21-latek jest wyścig jedenasty, w którym to młodzieżowiec w ramach rezerwy zwykłej zastąpił Jonasa Jeppesena, ale nie zdołał wywalczyć punktów. - To nie jest kwestia ustawień, a tego, jak się bieg potoczył. Wyszliśmy równo, ale jeden z przeciwników "wystawił" mi koło i dla mnie było już właściwie po biegu. Chłopaki odjechali, a że był to wyścig po równaniu, to nie było gdzie się napędzić. Taki jest żużel - dodał w rozmowie z WP SportoweFakty.

Juniora gospodarzy zapytaliśmy, czy próba toru bezpośrednio przed meczem potrafi namieszać w głowie, która ma zakodowane to, co działo się przez dwa dni treningów w określonych warunkach. - Uważam, że nie. Chciałem próbę toru w ramach rozgrzewki, lubię się przejechać przed meczem, ale wiadomo, że po niej przekazałem swoje wnioski i tak to rozegraliśmy - skomentował.

Mateusz Świdnicki w niedzielne popołudnie nie zdecydował się na zbędną w jego przypadku rotację sprzętem i cały swój występ oparł o dosiadanie jednej, konkretnej jednostki napędowej. - Wychodzimy z założenia, że nie ma co "kopać" w dwóch, czy trzech motocyklach, bo nie dojdzie się do ładu. Skupiamy się na jednym i jeśli wybraliśmy go na zawody, to musiałoby być coś naprawdę nie tak, abyśmy go zmienili. Nawet na treningu wyciągamy tylko jedną "furę" i robimy wszystko, aby ją spasować.

Kibiców zielona-energia.com Włókniarza w meczu z For Nature Solutions Apator Toruń cieszyła nie tylko dobra postawa miejscowych zawodników, ale także przygotowanie toru. Ten zaczyna przypominać owal z najlepszych częstochowskich sezonów i na ściganie również po szerokiej. Żużlowcy patrzą na to z nieco innej strony.

- Poza pierwszym meczem, nie przegraliśmy żadnego kolejnego. Wygrywamy kolejny mecz z rzędu i uważam, że ten tor jest już naszym atutem, choć na pewno będziemy jeszcze przekazywać swoje uwagi trenerowi odnośnie toru, aby było jeszcze lepiej - mówił nasz rozmówca.

Mateusz Świdnicki imponował w niedzielę prędkością swojego motocykla
Mateusz Świdnicki imponował w niedzielę prędkością swojego motocykla

Nie ma łatwych spotkań

W ramach 9. kolejki PGE Ekstraligi ekipa z południa kraju uda się do Grudziądza, gdzie zmierzy się z tamtejszym ZOOleszcz GKM-em. Choć gospodarze przystąpią do tej potyczki osłabieni brakiem lidera Nickiego Pedersena, to we Włókniarzu zdają sobie sprawę z tego, jak groźną i nieobliczalną drużyną są "Gołębie".

- Wiemy, że to będzie bardzo trudne spotkanie, ale w lidze nie ma łatwych spotkań, o czym przekonaliśmy się w Toruniu, a także w tej domowej konfrontacji z Apatorem. Robimy wszystko, aby było w porządku i wierzę, że w Grudziądzu będzie bardzo dobrze - przyznał żużlowiec.

Kwestią przesądzoną jest sprawa bonusu, bowiem w Częstochowie miejscowi wygrali 65:25. Plan na piątek jest jednak jeden. - Sam bonus nas na pewno nie zadowoli, więc pojedziemy tam po to, aby wygrać.

Nim Świdnicki przystąpi do rywalizacji o kolejne punkty w rozgrywkach ligowych, to w środę weźmie udział w finale Srebrnego Kasku. W ubiegłym sezonie na torze w Bydgoszczy zajął on wysokie drugie miejsce i uległ tylko klubowemu partnerowi, Jakubowi Miśkowiakowi. Cel na ten sezon jest już określony.

- Na pewno celem jest miejsce na podium. Chcę pojechać najlepiej, jak potrafię, ale bez żadnej napinki. Lubię jeździć w Ostrowie, bardzo fajny i przyjemny tor. Mam nadzieję, że pogoda nie zepsuje tego tak, jak to było w pierwszym terminie, bo mam już dość deszczu (śmiech). Ostatnio w Zielonej Górze to samo, odjechaliśmy jeden mecz w ramach Zaplecza Kadry Juniorów, a na drugi dzień godzinę przed zawodami spadł deszcz - zakończył Mateusz Świdnicki.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Artur Kuśmierz skrzywdził Motor Lublin
Walasek zadebiutował w nowej roli. Jego podopieczni przegrali na własnym torze

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: KSM? Nie tędy droga

Źródło artykułu: