Żużel. Brytyjczycy obronią mistrzowski tytuł w Speedway of Nations? "Wszystko zaczyna się od początku"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Robert Lambert
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Robert Lambert

W czwartkowym półfinale Speedway of Nations dosyć niespodziewanie dopiero w barażu awans do finału uzyskali obrońcy tytułu mistrzowskiego - Brytyjczycy. Menedżer zawodników z Wysp podkreśla jednak, że w finale wszystko zaczyna się od początku.

W pierwszym tegorocznym półfinale Speedway of Nations trudy przedzierania się do finału przez baraż dosyć nieoczekiwanie poznali Polacy. Dzień później w podobnej sytuacji znaleźli się Brytyjczycy, którzy w duńskim Vojens bronią przecież mistrzowskiego tytułu, wywalczonego w październiku ubiegłego roku na National Speedway Stadium w Manchesterze.

Ostatecznie w biegu dodatkowym Tai Woffinden i Daniel Bewley pokonali podwójnie Francuzów Dimitriego Berge i Davida Bellego i brytyjscy kibice mogli odetchnąć z ulgą. Ich ulubieńcy awansowali ostatecznie do wielkiego finału, który odbędzie się już w sobotni wieczór.

- Zawody półfinałowe były trudne, jednak nas to nie zaskoczyło. Oczywiście nie chcieliśmy brać udziału w biegu barażowym, ostatecznie jednak cel, jakim był awans do finału, został osiągnięty. W sobotę wszystko zacznie się od zera. Nie będę skupiał się zatem na negatywach, a na pozytywnych aspektach. Robota, która była do zrobienia, została wykonana - mówił z rozmowie z WP SportoweFakty jeden z menedżerów reprezentacji Wielkiej Brytanii, Simon Stead.

ZOBACZ WIDEO Opowiedział prawdę o swoich tunerach. Wybrał nietypowo

W półfinale było sporo pozytywów

Podopieczni naszego rozmówcy półfinałową rywalizację rozpoczęli od wręcz sensacyjnej, podwójnej porażki z kadrą Czech. Vaclav Milik i Jan Kvech pokonali w pierwszej odsłonie półfinałowego turnieju Roberta Lamberta i Taia Woffindena, a to scenariusz, którego chyba niemal nikt nie zakładał. W późniejszej fazie zawodnicy Steada prezentowali się już jednak bardzo dobrze, a jedynym mankamentem było wykluczenie jednego z nich za dotknięcie taśmy.

- W pierwszym biegu Czesi pokonali nas po sportowej walce. Przez cały czas jechali naprawdę bardzo dobrze. Sądzę, że układ biegów nie był za bardzo sprzyjający dla nas w pierwszej części zawodów. Jeśli jednak miałbym szukać plusów z tych zawodów, poza rozczarowującym pierwszym startem i wykluczeniem za dotknięcie taśmy Roberta, właściwie w pozostałych biegach punktowaliśmy lepiej od rywali. W tym turnieju pojawiły się zatem pozytywy, a jak już wspomniałem założenie, czyli awans do finału, udało się zrealizować. W nim wszystko zaczyna się od początku - podkreślił Stead.

Ten tydzień to prawdziwy maraton jazdy na torze w Vojens Speedway Center. Licząc trzy dotychczasowe imprezy (dwa półfinały i finał SoN2) oraz poprzedzające je treningi, mieliśmy już intensywność, która nie była do tej pory spotykana w kilku dniach z rzędu na jednym obiekcie. Czy zatem zastosowane w półfinale rozwiązania mogą sprawdzić się również podczas batalii, decydującej o medalach?

Wskazanie najgroźniejszych rywali jest niemożliwe

- Nie wiem, tak naprawdę trudno powiedzieć. Oczywiście na tym torze rozegrano w ciągu dwóch dni dwa półfinały oraz dwa treningi, a on trzymał się bardzo dobrze. Trzeba zatem oddać słowa uznania dla jego obsługi. Oczywiście ci ludzie pracują naprawdę ciężko, aby dać nam przyzwoitą nawierzchnię do ścigania. Oczywiście w piątek odbyła się na niej kolejna sesja treningowa i następne zawody. Miejmy zatem nadzieję, że wszystko będzie wyglądało tak dobrze, jak do tej pory i otrzymamy świetny tor do ścigania na główne zawody, które czekają nas w sobotę - dodał z nadzieją.

Na koniec zapytaliśmy menedżera reprezentacji Wielkiej Brytanii, czy w którejś z drużyn obecnych w tegorocznym wielkim finale Speedway of Nations dostrzega on najgroźniejszego rywala. Oprócz obrońców tytułu do walki o najcenniejsze drużynowe trofeum przystąpią jeszcze Australijczycy, Finowie, Polacy, Szwedzi, Czesi oraz gospodarze - Duńczycy.

- Myślę, że wszystkim drużynom należy się szacunek, na który zasługują po tym, jak udało im się awansować do finału w ciągu dwóch dni ciężkiej rywalizacji. W jaki zatem sposób można wybrać jedną z tych silnych ekip, która będzie najtrudniejszym przeciwnikiem? To niemożliwe, gdy w zawodach mamy takie mocne zestawienie. Mogę z pewnością stwierdzić, że musimy być w naszej naprawdę najlepszej dyspozycji, aby wygrać ten finał. Na pewno przed nim zrobimy podsumowanie półfinału, z którego awansowaliśmy. W sobotę wrócimy gotowi, aby walczyć i spróbować obronić nasz mistrzowski tytuł, ponieważ oczywiście pracujemy nad tym, aby tego dokonać - zaznaczył na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Simon Stead.

Stanisław Wrona z Vojens, WP SPortoweFakty

Czytaj także:
Sukces reprezentacji Polski nie przyszedł łatwo. "Mieliśmy olbrzymie kłopoty"
Totalna hegemonia Polski. Czechy nigdy nie były tak wysoko. Zobacz tabelę medalową

Źródło artykułu: