Żużel. Lubi ten tor, ale w piątek tego nie udowodnił. "Najważniejsze jest jednak to, że drużyna wygrała"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Dziewięć lat - tyle czekał zielona-energia.com Włókniarz na zwycięstwo w Lesznie. Udało się to zrealizować w piątkowe popołudnie, a pięć oczek do tego sukcesu dorzucił Bartosz Smektała.

Bartosz Smektała doskonale zna leszczyński owal, bowiem to właśnie na nim stawiał pierwsze kroki w czarnym sporcie, dorastał i nabierał doświadczenia jako wychowanek Unii Leszno. Mecze przeciwko macierzystym drużynom są zawsze wyjątkowe dla żużlowców.

- Na pewno odczucia są inne niż pozostałych torach, bo zna się tu dużo ludzi, wiele lat się z nimi przepracowało, więc zawsze trzeba sobie zarezerwować nieco więcej czasu, aby zamienić kilka zdań, by z każdym porozmawiać. Lubię tu przyjeżdżać, a także lubię ten tor, choć akurat ten wynik tego nie pokazuje, bo woziłem ogony i się męczyłem. Najważniejsze jest jednak to, że drużyna wygrała - powiedział Smektała w rozmowie z klubową telewizją Włókniarza.

Sam występ jednak był daleki od ideału. Smektała wywalczył tylko pięć punktów pokonując z rywali: Janusza Kołodzieja, Davida Bellego i Damiana Ratajczaka. Swój dorobek mógł powiększyć w biegu nominowanym, ale wyścig w trudnych warunkach zakończył na ostatnim miejscu. - Ogólnie czułem się do du**, bo jechałem czwarty, więc zbierałem szprycę od każdego. Wiedziałem, że trzeba wygrać start, by cokolwiek zrobić. Przygotowałem się na ten moment, ale to się nie udało - dodał.

ZOBACZ WIDEO Dobrucki trafi na dywanik w PZM! "Te zawody były fatalne, jesteśmy rozczarowani"

Ekipa zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa przygotowuje się już do fazy play-off. W ćwierćfinale PGE Ekstraligi zmierzą się oni z Betard Spartą Wrocław. Pierwszy mecz obu drużyn odbędzie się we Wrocławiu, a rewanż na obiekcie Lwów. A domowy tor stał się ostatnio bardzo dużym atutem Lwów. To właśnie tam pierwszy raz w tym roku poległ Motor Lublin.
  
- Trzeba być skromnym i zawsze przygotowanym, bo czy to aura pogodowa, czy coś innego, nie pozwoli nam na przygotowanie toru tak, jak zawsze i trzeba być gotowym na wszystko. W tym roku jest jakaś powtarzalność tego toru i chłopacy wiedzą, czego używać, a nawet jeśli nie wyjdzie w pierwszym biegu, to wiadomo, co zrobić dalej - zakończył Smektała.

Czytaj także:
Walka o finał w polskiej lidze w cieniu skandalu. W ruch poszły pięści
Polak został mistrzem świata! Rośnie kolejny talent w bydgoskiej Polonii

Komentarze (0)