Żużel. Zawodnik zadebiutował w trakcie sezonu w zupełnie nowej dyscyplinie

Instagram / buczekspeed277 / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
Instagram / buczekspeed277 / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

Krzysztof Buczkowski już nie raz udowodnił, że kocha sport i nie boi się ekstremalnych wyzwań. W ostatni weekend 36-latek skorzystał z wolnego czasu i zadebiutował w zawodach triathlonowych. W planach ma już kolejne występy.

Krzysztof Buczkowski lubi sprawdzać swoje możliwości w nietypowych wyzwaniach, a dwa lata temu wystąpił w Ultramaratonie Bieszczadzkim, podczas którego 52 kilometry w górzystym terenie pokonał w nieco ponad osiem godzin. Tym razem wyzwanie było tylko nieco mniej ekstremalne, bo żużlowiec zdecydował się na start triathlonowy na dystansie 1/4 IronMana (950 metrów pływania, 45 km jazdy na rowerze i 10,5 km biegu). Debiut na zawodach w Grudziądzu wypadł okazale, bo zawodnik zajął 14. miejsce z wynikiem 2:22:45.

- Pomysł na start pojawił się trzy miesiące przed zawodami. Na co dzień sporo jeżdżę na rowerze i biegam, więc wspólnie z trenerem uznaliśmy, że triathlon to będzie fajna okazja na sprawdzenie się w zupełnie nowej dyscyplinie. Oczywiście najbardziej obawiałem się pływania, do którego zacząłem się przygotowywać zaledwie dwa tygodnie wcześniej. Okazało się, że nie było tak źle, jak myślałem - przyznaje najlepszy Polak w eWinner 1. LŻ.

Zawodnikowi nowe wyzwanie spodobało się na tyle, że już prześledził kalendarz imprez triathlonowych w tym sezonie i liczy, że uda mu się ukończyć jeszcze kilka zawodów.

- Oczywiście priorytetem jest żużel, a triathlon to tylko miły sposób na spędzenie czasu wolnego. Po debiucie widać, że start w zawodach nie miał złego wpływu na mój organizm, bo chwilę później zaliczyłem bardzo udany występ w lidze szwedzkiej. Podczas zawodów triathlonowych panuje zupełnie inna atmosfera niż na żużlu i dla mnie była to miła odmiana. Na karierę profesjonalnego triathlonisty nie mam już raczej szans, ale po delikatnych inwestycjach i wyciągnięciu wniosków, jestem w stanie poprawić swój wynik - dodaje jeden z liderów Stelmet Falubazu Zielona Góra.

Na razie jednak zawodnik ma zupełnie inne zmartwienia, bo w sobotę jego drużyna uległa w pierwszym meczu ćwierćfinału eWinner 1. Ligi H.Skrzydlewska Orłowi Łódź 40:50, a w rewanżu będzie miała bardzo trudne zadanie. Odpadnięcie Falubazu na tak wczesnym etapie sezonu byłoby prawdziwą katastrofą, która sprawiałby, że z klubu odejdą nie tylko zawodnicy, ale być może także zarząd.

Czytaj więcej:
Motor wykorzystał problemy Stali
Oto ćwierćfinałowe pary

ZOBACZ WIDEO Apator popełnia błąd, oddając Holdera? Rutkowska-Konikiewicz: Robił wszystko, żeby zostać

Komentarze (4)
avatar
Majki_GKM
8.08.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Krzychu Walczak! 
avatar
UNIA LESZNO kks
8.08.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
coraz lepsza forma Buczkowskiego fizyczna 
avatar
grudzien
8.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Do "Tomek z Bamy" robisz się coraz nudniejszy. Pozdrawiam. 
avatar
Tomek z Bamy
8.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Krzychu,jakby Twoim menadzerem byl legendarny Don Bartolo Czekanski z Wilkszyna,to w trakcie sezonu zuzlowego na pewno bys nie wystartowal w takich zawodach. Nie daj Bog po jakims dzwonie na ro Czytaj całość