Wśród gości zasiadał między innymi wiceminister sportu i turystyki, Arkadiusz Czartoryski, który już w pierwszych słowach podkreślił, jak ważny dla polskich kibiców i władz jest sport żużlowy.
- Żużel to jeden ze sportów narodowych w naszym kraju, więc to naturalne, że Ministerstwo Sportu i Turystyki wsparło ten wspaniały projekt, jakim są Indywidualne Mistrzostwa Europy. Mocno liczę na to, że w Łodzi będziemy na podium honorować naszych reprezentantów, którzy świetnie radzą sobie w tegorocznym cyklu. Liczę również na to, że ten piękny, nowoczesny stadion przywita komplet kibiców, którzy będą się cieszyć każdym pojedynczym biegiem - powiedział Czartoryski.
Chociaż wielokrotnie to podkreślano, mistrzostwa Europy nabrały blasku od 2013 roku. Od 2020 zwycięzca mistrzostw Europy gwarantuje sobie bezpośredni awans do cyklu Grand Prix. Stawka więc cały czas rośnie.
ZOBACZ WIDEO Wbił szpilę prezesowi GKM. Ta sytuacja zniechęca zawodników do transferu?
- To prawda, kiedy w 2013 roku postanowiliśmy razem z firmą One Sport nadać nowy blask mistrzostwom Europy, wiedzieliśmy, że będzie to długa i żmudna droga, ale patrząc na to, jak to wygląda w tej chwili, mogę śmiało powiedzieć, że zrobiliśmy wtedy bardzo dobrze, ufając kolegom z One Sport. Cykl bardzo mocno się rozwinął, z czego zarówno ja, jak i federacja FIM Europe jesteśmy bardzo zadowoleni - dodał Przewodniczący Komisji Wyścigów Torowych FIM Europe, Piotr Szymański.
- To niezwykły zaszczyt, że mogę siedzieć tutaj ze znakomitymi gośćmi, na pięknym obiekcie, jakim jest Moto Arena w Łodzi. To już siódmy rok z rzędu, kiedy jestem Patronem Honorowym cyklu TAURON SEC i mogę jedynie potwierdzić słowa moich poprzedników. Świetny cykl, fantastyczna oprawa, pełen profesjonalizm. Moje słowa uznania dla Pana Ministra, który zdecydował się wesprzeć ten projekt. A ja osobiście liczę na to, że w Łodzi zobaczymy Polaka na pierwszym stopniu podium, no a później w Pardubicach, w końcu usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego, co będzie oznaczało, że w końcu biało-czerwony zostanie mistrzem Europy - powiedział Honorowy Patron cyklu TAURON SEC, Ryszard Czarnecki.
- Chciałbym bardzo podziękować, za wsparcie Panu Ministrowi, naszemu Patronowi Honorowemu, ale także wszystkim Sponsorom, bez którym nie byłoby możliwe rozwijanie cyklu przez tyle lat. Serdecznie zachęcam Kibiców do przyjścia na stadion, to będzie prawdziwe show, liczymy na świetne zawody. Oczywiście przygotowujemy dla Kibiców mnóstwo atrakcji. Będzie strefa Kibica, będzie sesja autografów, będzie można zrobić sobie zdjęcia z SEC Girls oraz okazałym pucharem za mistrzostwo Europy - dodał Karol Lejman, Prezes Zarządu One Sport.
Na konferencji prasowej w Łodzi nie mogło zabraknąć również przedstawiciela gospodarzy. Za stołem zasiadł Honorowy Prezes KŻ Orzeł Łódź, Witold Skrzydlewski.
- Apeluję z tego miejsca do wszystkich kibiców. Przyjeżdżajcie 3 września do Łodzi na mistrzostwa Europy. Z każdego miejsca w kraju jest do nas taka sama droga. Jak ktoś nie chce jechać samochodem, może przylecieć samolotem. Łódź jest zawsze otwarta na wszystkich kibiców i mam nadzieję, że zapełnimy wszyscy ten stadion do ostatniego miejsca. Zapewniam, że warto pojawić się na naszym stadionie na początku września. Ja pamiętam, jak tutaj obok, jeszcze na starym stadionie dwukrotnie wywalczyliśmy awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale wtedy nie mieliśmy obiektu, który mógłby nam pozwolić na jazdę w elicie. Teraz mamy stadion, ale jakoś noga nam się ciągle powija i nie możemy wykonać tego ostatecznego kroku. Dzięki takim imprezom, jak SEC, pokazujemy wszystkim, że jesteśmy gotowi na kolejny sportowy awans. A ja korzystając z okazji mam prośbę i apel do pana Dudka i pana Kołodzieja. Jeden z nich musi koniecznie wygrać w Łodzi. A jak nie… to będziecie panowie piechotką wracać do domu (śmiech) - powiedział Witold Skrzydlewski.
Na koniec do apelu Prezesa KŻ Orzeł Łódź odniósł się sam zainteresowany, lider cyklu TAURON Speedway Euro Championship, Janusz Kołodziej.
- Zrobię wszystko, żeby być tutaj w Łodzi jak najwyżej. Co prawda nie miałem nigdy okazji tu startować. Do tej pory byłem zaledwie raz na Moto Arenie, gdy startował tu Ernest Koza. Poza tym, nie wiem za dużo o tej nawierzchni. Będę musiał sobie obejrzeć kilka meczów stąd, by mniej więcej zobaczyć, jak najlepiej się tu poruszać. Z pewnością jest jakaś presja związana z tym, że jestem liderem cyklu, ale kiedy jest kilka rund, to lepiej mieć zapas punktowy - nawet mały, niż cały czas gonić - zakończył Janusz Kołodziej.
Zobacz także:
Finał IMP bez Cierniaka i Miśkowiaka
Szczepaniaka czeka przerwa w startach?