Żużel. Nerwówka w Motorze przed meczem w Lesznie. Jarosław Hampel zdradza powody

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jarosław Hampel na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jarosław Hampel na prowadzeniu

Pierwszy ćwierćfinał PGE Ekstraligi w sezonie 2022 za nami. W nim Motor Lublin wygrał w Lesznie - 49:41. Jarosław Hampel przyznał po meczu, że przed rozpoczęciem ścigania w obozie Koziołków było bardzo nerwowo.

Faworytem piątkowego meczu na obiekcie im. Alfreda Smoczyka był zwycięzca rundy zasadniczej - Motor Lublin. Gospodarze nie zamierzali wywieszać białej flagi, a w sposobie przygotowania toru swoich szans upatrywali podopieczni Piotra Barona.

Rozpoczęło się od remisu. Już w drugim biegu Motor przechylił jednak prowadzenie na swoją korzyść i nie oddał go do samego końca.

- Zdradzając kulisy przedmeczowe, to mogę powiedzieć, że kiedy byliśmy na obchodzie toru, to mieliśmy mnóstwo znaków zapytania - zdradził w mixzonie Jarosław Hampel.

ZOBACZ WIDEO Prezes Stali Gorzów: Nadejdzie druga fala transferów

- Nie spodziewaliśmy się, że będzie, aż tak twardo. Jednak wszystko poukładało się dla nas od samego początku, trafiliśmy z ustawieniami i prawidłowo odczytaliśmy to, co będzie nas czekało. Jednak było nerwowo przed zawodami. Nie było też takiej 100 proc. pewności, że to zagra - dodał żużlowiec.

Doświadczony zawodnik Motoru Lublin w wygranym przez jego drużynę meczu (49:41) dorzucił jedenaście oczek. - Było to bardzo trudne, ale i wyrównane spotkanie. Cieszymy się z tej wygranej, bo musieliśmy się mocno napracować, aby wywieźć to zwycięstwo - skomentował Hampel.

Wśród gospodarzy prym wiedli Janusz Kołodziej (11+1) oraz Piotr Pawlicki (10). Błysk swojego talentu zaprezentował również junior - Damian Ratajczak, który przy swoim nazwisku zapisał dziewięć punktów z bonusem, w tym dwie trójki.

- Ten sezon nie układa się po mojej myśli, ale tak jak w ubiegłym sezonie, te najlepsze mecze jechałem w play-offach. Im więcej mam jazdy, tym ta jazda wygląda lepiej, a ciężka praca przynosi efekty. Dodatkowo chłopaki dbają o mój sprzęt, więc każdy wkłada dużo serca w to, aby te wyniki były, ja najlepsze - powiedział Ratajczak.

Fogo Unia Leszno, choć przegrała z Motorem Lublin i nie należy do faworyta spotkania rewanżowego przy Alejach Zygmuntowskich, to wciąż ma szansę na awans w roli tzw. lucky losera. Łatwo jednak nie będzie, bo trzeba osiągnąć korzystny rezultat w drugim meczu i zerkać na dorobki punktowe rywali.

- Trzeba przygotować się do tego meczu tak, jak do każdego innego. W piątek byliśmy słabsi, więc gratulacje dla Motoru, który jedzie naprawdę bardzo dobry sezon. Są mocni. Ja w Lublinie byłem już pięć czy sześć razy i wracałem z zagwozdką. Na pewno będzie trzeba potrenować starty, bo te u mnie kuleją - przyznał otwarcie junior.

Czytaj także:
Betard Sparta ma talent w zanadrzu
Zengota rośnie jak inflacja

Komentarze (0)