Tommy Knudsen reprezentował Spartę Wrocław w latach 1992-1997, będąc jej bezapelacyjnym liderem i jednym z budowniczych jej sukcesów w pierwszej połowie lat 90-tych. Duńczyk słysząc o Wrocławiu, nie może przejść wobec tego słowa obojętnie.
- Pamiętam nasze spotkanie na rocznicę, kilka lat temu. Poczułem się jakbym wracał do domu. Oczywiście będę oglądać GP we Wrocławiu, bo to przywołuje we mnie wspomnienia, które wiążą się z moją jazdą dla zespołu z Wrocławia - mówi legenda wrocławskiej Sparty.
Tommy Knudsen nie zapomina o jednej kwestii, która urzekła go właśnie we Wrocławiu. - Największe wrażenie zrobiło na mnie wsparcie, którego tutaj doświadczyłem. Domowe spotkania, to zawsze był pełny stadion ludzi, którzy nas dopingowali, to było coś wyjątkowego. Mieliśmy wspaniały zespół przez te lata. Doskonała atmosfera, to był klucz naszego sukcesu. Za każdym razem nie mogłem się doczekać kolejnego meczu, by znów się prezentować na tym stadionie. Darek Śledź, Piotr Baron, Wojtek Załuski, pamiętam ich bardzo dobrze.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Woryna, Vaculik i Gajewski gośćmi Musiała
Sparta Wrocław dominowała w polskim w żużlu w latach 1993-1995. Duńczyk zwraca uwagę na to, co się wówczas działo w zespole. - Pierwsze wygrane mistrzostwo było najlepsze, ale każdy kolejny sezon był dla nas bardzo dobry. Wszyscy zawodnicy byli zmotywowani, by prezentować się jak najlepiej. Oczywiście nakładaliśmy na siebie w ten sposób dużą presję, ale było warto. Ten czas sprawił mi naprawdę wiele radości. Zawsze dawałem z siebie wszystko, bo chciałem pojechać w każdych zawodach maksymalnie.
Brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata z 1981 roku przyznaje, że żużel w jego życiu został odstawiony na boczny tor. - Śledzę od czasu do czasu media i najważniejsze wydarzenia, ale moja uwaga nie jest już skupiona na żużlu. Mam inne życie, w którym dominuje moja wspaniała rodzina. Mam swój biznes w dziedzinie nieruchomości. Ponadto pasjonuje się golfem.
Knudsen zwraca uwagę na Bartosza Zmarzlika, który w tym roku pewnie prowadzi w stawce Grand Prix. - Zmarzlik jedzie naprawdę dobrze od kilku sezonów. To wielka przyjemność go oglądać. To ogromna korzyść dla polskiego żużla. On zawsze mocno się stara w każdym wyścigu, walczy o każdy punkt, nie ustępuje. Nigdy się nie poddaje, to jest to, co wyróżnia się u niego najbardziej. W tym roku ma dużą przewagę i będzie trudno go dogonić.
Za plecami Zmarzlika w klasyfikacji generalnej jest Leon Madsen (22 punkty straty). Jednak Polak ma już na tym etapie naprawdę dużą przewagę. Knudsen ocenia najlepszego obecnie duńskiego żużlowca.
- Obejrzałem kilka rund z jego udziałem, jak walczył o tytuł mistrza trzy lata temu. Zabrakło mu trochę szczęścia. Zaskoczył mnie tym, że tak szybko znalazł się w czołówce. Jest bardzo mądrym zawodnikiem, szczególnie na pierwszym łuku, gdy przegra start, podejmuje bardzo dobre decyzje, gdzie trzeba pojechać, jaką linię jazdy obrać. Myślę, że tor wrocławski będzie mu teraz bardzo pasował. Będzie mu jednak bardzo trudno pokonać Zmarzlika, on jest bardzo szybki.
Oprócz wspomnianego Madsena kandydatem do zwycięstwa w Grand Prix Polski na Stadionie Olimpijskim będzie też lider lokalnej drużyny, Maciej Janowski. Polak po dobrym początku sezonu spuścił z tonu i potrzebuje przełamania.
- Pamiętam jego początki, to wyglądało wówczas, że jest utalentowanym zawodnikiem. Jeśli będzie miał trochę szczęścia, będzie mógł wygrać we Wrocławiu. To jest naprawdę miły człowiek, a jako żużlowiec posiada fajny styl jazdy. Wielokrotnie pokazuje, że jest szybki. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego jeszcze nie zdobył medalu czy tytułu. Czasami tym elementem jest tylko odrobina szczęścia - kończy Knudsen.
Zobacz także:
Grzegorz Zengota: Chcę wrócić do PGE Ekstraligi.
Spotkanie w Lublinie z wyraźnym faworytem. Sztaby nie zaskoczyły