Słaba postawa Grigorija Laguty w lidze to rzadkość, w niedzielę jednak kibice nie mogli poznać na torze tego rosyjskiego walczaka. - Nie wiem zupełnie co się stało. Zmieniałem motory, ustawienia i nic nie mogłem spasować do tego toru. To ciekawe, bo ostatnio wynik był rewelacyjny, a teraz totalna kicha. Chyba będziemy musieli rozebrać silnik. Jestem natomiast zadowolony z brata, bo jest młody i przejechał ten mecz w bardzo ładnym stylu. Mogę czuć się z niego dumny, bo gospodarze dysponowali dużo lepszym składem niż my - mówi "Grisza".
To jednak nie koniec sezonu dla ekipy z Łotwy, bowiem do odjechania pozostały jej jeszcze spotkania barażowe o awans do Speedway Ekstraligi z Atlasem Wrocław. Czy żużlowcy z Daugavpils powalczą o awans do elity? - Nie! Oczywiście wystartujemy w spotkaniach barażowych, ale bądźmy realistami. Wrocław to szalenie silna drużyna z Crumpem na czele. Będzie nie tylko trudny mecz na wyjeździe, ale także u siebie. Dla nas I liga to odpowiedni poziom na ten moment - wyjaśnia sympatyczny Rosjanin.
Lider tegorocznego zestawienia Nikołaja Kokina jest na listach życzeń wiodących polskich klubów. Jednak szybka przeprowadzka z Daugavpils nie musi wchodzić w grę. - Jest trochę za wcześnie. Muszę się nad wszystkim zastanowić, a nie będzie to dla mnie taka prosta sprawa. Oczywiście spotkam się z prezesem Lokomotivu i będziemy rozmawiać. Jeśli wszystko będzie w porządku i się dogadamy, to nie widzę problemu, by nie zostać w Daugavpils na kolejny rok. Tarnów? Musiałyby być rozmowy, ale czemu nie. Jest tam fajny tor, który mi się podoba - opowiada Laguta.
Szybsze rozwiązanie sprawy kontraktowej szykuje się Lagucie w Szwecji. - Myślę, że dogadamy się z Vastervik. Jest dalsza chęć współpracy, odpadliśmy w tym roku pechowo z play off, dlatego w kolejnym sezonie musimy odrobić to, co straciliśmy. Mojego brata raczej nie pociągnę za sobą, bo dla niego odpowiednie będzie w tym momencie Allsvenskan. Przykład Maksima Bogdanovsa jest w tym przypadku godny naśladowania - dodaje na koniec zawodnik Lokomotivu.