Żużel. Po upadku pojawił się strach. Zawodnik Motoru Lublin kończy karierę

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / silashoegh / Na zdjęciu: Silas Hoegh
Instagram / silashoegh / Na zdjęciu: Silas Hoegh
zdjęcie autora artykułu

Silas Hoegh w sezonie 2022 był zawodnikiem Motoru Lublin. Wystartował w pięciu meczach Koziołków w U-24 Ekstralidze. Teraz poinformował, że po kolejnym upadku postanowił zrezygnować z dalszego ścigania.

Silas Hoegh w tym roku został zawodnikiem Motoru Lublin, który dał mu szansę zaprezentowania się w U-24 Ekstralidze. Utalentowany Duńczyk wystartował w dziewiętnastu wyścigach, w których zdobył 28 punktów i trzy bonusy, co dało mu średnią biegową 1,632.

Gorsze rezultaty osiągnęli m.in. Hubert Jabłoński, Filip Hjelmland czy Kajetan Kupiec.

Niestety dla niego, ale szans na poprawę wyników nie miał, bowiem pod koniec lipca zaliczył upadek na treningu, którego konsekwencją była kontuzja.

ZOBACZ WIDEO Co dalej ze Świdnickim? "Do końca sezonu nie podajemy tej informacji"

Nikt wówczas nie spodziewał się, że upadek ten zakończy jego przygodę z czarnym sportem. Zawodnik swoją decyzję przekazał w mediach społecznościowych w specjalnie przygotowanym filmiku. W nim ogłosił, że po czternastu latach jazdy w lewo (18-latek zaczynał w wieku 4 lat na motocyklach 50cc) kończy z jazdą na żużlu.

"Kiedy rozbiłem się uderzając w bandę po raz drugi w tym sezonie, to po tym, gdy się podniosłem wiedziałem, że moje ramię i przedramię nie są złączone. Zostałem zabrany karetką do szpitala, na oddział urazowy i to dzień przed moimi urodzinami. Przyszło do mnie wtedy wielu lekarzy i mówili zgodnie, że nie wiedzą, czy kiedykolwiek odzyskam sprawność ramienia" - przekazał.

Hoegh dodaje, że ta sytuacja sprawiła, że pojawiło się u niego wiele myśli i pytań - co dalej i czy jest sens się nadal na to wszystko narażać.

"Przez ostatnie dwa lata zasmakowałem bycia zawodowym żużlowcem. Było wiele fajnych chwil, jak np. przyjazd do Polski i doświadczenie tego sportu na tych mega stadionach, gdzie kibice wykrzykują twoje imię. To było naprawdę fajne! Były też inne momenty, także te nieszczególnie fajne. Musiałem wiele poświęcić, aby móc jeździć na żużlu. Niestety, ale to już nie jest coś, czego chcę. Musiałem też wiele myśleć, co mogło być dalej".

Duńczyk nie ukrywa, że kiedy myślał o kontuzjach, to cieszył się, że uszkodzeniu uległa tylko ręka. Równie dobrze mogły go dotknąć poważniejsze urazy włącznie z koniecznością poruszania się na wózku.

Hoegha nie omijały groźne upadki również w poprzednich latach. W sierpniu ubiegłego roku w jednym z wyścigów ligi duńskiej miał on fatalną kraksę z Patrykiem Wojdyło.

Czytaj także: ROW Rybnik straci zdolnego wychowanka? Kobieta wywalczyła srebrny medal mistrzostw kraju

Źródło artykułu:
Komentarze (5)
avatar
dagomir
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może by tak napisać o młodych zawodnikach z lubelskiej kuźni talentów? Firmuga, Śledź czy Młynarski powinni rywalizować o miano drugiego juniora w składzie w przyszłym sezonie skoro Lampart prz Czytaj całość
avatar
Piotr Biega
14.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Za dwa lata wróci, poszczują go pieniędzmi i wróci  
avatar
falubert
14.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ano, taki to sport. Piękny ale bardzo niebezpieczny. Jak chłopak czuje, że nie może się już normalnie ścigać, to pewnie, że niech sobie da spokój. Taki paraliżowany strachem zawodnik na torze, Czytaj całość
avatar
Nick Login
14.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zdrowe podejście zawodnika. W odróżnieniu od Karczmarza, który cały czas ciągnie "karierę" dzięki dającym się naciągać działaczom, którzy wydają na jego żałosną jazdę cudze pieniądze.  
avatar
INS
14.09.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Niestety są uroki tego sporu, ale i ciemne strony. Chłopak ma wyobraźnię i doszedł do wniosku że już dość. Wcale się nie dziwię. Jeśli doszedł do wniosku że coś się może z nim wydarzyć gorszego Czytaj całość