Choć kobiety w sporcie żużlowym są od wielu lat i potrafią ścigać się z dużymi sukcesami, jak chociażby Sabrina Bogh, która w 2001 roku sięgnęła po młodzieżowe mistrzostwo Danii, to wciąż przez wielu traktowane są po macoszemu i muszą walczyć z hejtem i drwinami.
Tymczasem ona łamią stereotypy i pokazują, że mogą wygrywać z mężczyznami. Najlepszym przykładem jest Celina Liebmann, którą oglądaliśmy w Speedway Grand Prix 2, gdzie na torze w Pradze wywalczyła cztery punkty, a jej plecy oglądali Wiktor Przyjemski i Matous Kamenik.
Liebmann z powodzeniem ściga się również w ojczyźnie. We wrześniu to potwierdziła, sięgając po srebrny medal Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Niemiec.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Na początek przyjmij moje gratulacje za srebrny medal mistrzostw Niemiec do lat 21 (wyniki dostępne TUTAJ). Jak się czujesz, jako wicemistrzyni swojego kraju?
Celina Liebmann, reprezentanta Niemiec: Dziękuję bardzo. To dla mnie bardzo duży sukces, więc jestem ogromnie szczęśliwa. Naprawdę czuję dumę i zadowolenie!
Lepiej zakończenia wieku juniorskiego wymarzyć sobie nie mogłaś, prawda?
Absolutnie. Bardzo chciałam stanąć na podium, ale to, że zostałam wicemistrzynią kraju, a nie byłam na przykład trzecia, to totalne szaleństwo.
Rozmawiałem z Erikiem Bachhuberem, który zdobył młodzieżowe mistrzostwo Niemiec i kiedy zapytałem go, czy jest zaskoczony faktem, że stanęłaś na podium, to odpowiedział szczerze, że kompletnie nie (wywiad dostępny TUTAJ). Czułaś przed zawodami, że to może być twój dzień?
Wiedziałam, że mam duże szanse na to, by wrócić z medalem. Jednak zawsze zdarzają się niespodzianki, dlatego podchodziłam do tego wszystkiego ze spokojem. I cieszę się dopiero wtedy, kiedy trzymam w ręku szampana na podium.
ZOBACZ WIDEO Ekspert ocenia zmianę w regulaminie i wskazuje kluby, które zyskają najwięcej
Nie wystartowałaś w seniorskich mistrzostwach kraju. Dlaczego?
Niestety, ale miałam wtedy zaplanowany urlop z rodziną.
Uważasz, że twój sukces może zmotywować inne niemieckie zawodniczki do cięższej pracy, czy także zachęcić inne dziewczyny do uprawiania tego sportu?
Oczywiście! Zobaczyć, że dziewczyna może zdobyć tytuł, choćby wicemistrza kraju, to na pewno bardzo mobilizująca sprawa dla wszystkich dziewczyn. Myślę, że dla wielu jestem wzorem do naśladowania i potrafię pokazać im, co jest możliwe!
FIM jakiś czas temu zorganizował camp, w którym wzięłaś udział i wygrałaś turniej indywidualny (wyniki TUTAJ). W Wielkiej Brytanii rozegrano NORA British Women's Championship (wyniki TUTAJ), ale i plany na kolejny sezon są ambitne, bo mają to być oficjalne zmagania (więcej TUTAJ). Coś powoli drgnęło w temacie kobiecego żużla. A jak Ty widzisz jego przyszłość?
Wiadomo, że minusem jest fakt, że w żużlu nie ma tylu dziewczyn, co chłopaków, ale ja zawsze powtarzam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Po prostu ktoś musi wykonać pewną pracę, a myślę, że FIM Womens Camp i brytyjskie mistrzostwa to początek czegoś większego. Trzeba jednak uświadomić dziewczynom, co jest możliwe i myślę, że za kilka lat nie będzie przeszkód, by móc rozgrywać żeński cykl Speedway Grand Prix.
A Ty planujesz wziąć udział w tych brytyjskich mistrzostwach w sezonie 2023?
Oczywiście, że tak. Nawiązałam już kontakt z działaczami i będę bardzo szczęśliwa, gdybym mogła tam wystartować. Potem zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby przywieźć ten tytuł do Niemiec.
W tej chwili najwięcej dziewczyn na żużlu jeździ właśnie w Niemczech. Z czego to może wynikać?
Myślę, że spowodowane to jest faktem, że w wielu krajach masz nadwyżkę zawodników. W Niemczech nie mamy ich tak wielu, więc cieszymy się tak naprawdę z każdego, niezależnie od tego, jakiej jest płci. Potrzebujemy przede wszystkim młodzieży.
W Polsce kobietom nie było łatwo. Weronika Burlaga, Wiktoria Garbowska, Monika Nietyksza, czy Klaudia Szmaj miały cały czas pod górkę, były dosyć szybko "skreślane", a dodatkowo musiały zmagać się z szyderczymi albo wręcz hejterskimi komentarzami w internecie. W efekcie dziś nie mamy żadnej dziewczyny, która jeździ na żużlu.
To wszystko istnieje też w Niemczech, ale dziewczyny muszą być silne, a ten hejt powinien je tylko wzmacniać. Muszą też jak najwięcej pracować, więcej niż robią to chłopacy, bo inaczej będą się z nich śmiać i mówić, że w tym sporcie nie ma miejsca dla kobiet. Jednak tutaj także i podejście ludzi musi się zmienić. Muszą sobie zdać sprawę, że nie wygrałam tytułu wicemistrza świata (250cc - dop. red.) na loterii. Ciężko o to walczyłam! Mogę tylko zaapelować do wszystkich kobiet, aby odważyły się i ciężko walczyły o swoje marzenia!
A ty miałaś do czynienia z hejtem?
Oczywiście. Na przykład, ktoś kiedyś powiedział, że człowiek, który maluje wewnętrzne linie na torze, jest szybszy ode mnie. Często czytam te komentarze i uważam je za zabawne. Nie obchodzi mnie to, co mówią o mnie inni. Zwłaszcza ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia.
Na co dzień ścigasz się głównie w Niemczech. Interesuje cię jazda w innych krajach?
Naturalnie. Mój menadżer będzie próbował zorganizować dla mnie możliwość startów poza granicami. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Masz jakieś oferty z polskich klubów?
Niestety nie. Być może problemem jest właśnie to, o czym przed chwilą rozmawialiśmy.
A działacze Trans MF Landshut Devils odzywali się coś do ciebie w sprawie kolejnego sezonu?
Nie. Tam już jest wystarczająco dużo zawodników.
Czy czujesz się gotowa, by podjąć rękawicę np. w U-24 Ekstralidze?
Myślę, że jestem wystarczająco dobra, by spróbować.
To na koniec. Uważasz, że jesteś najlepszą obecnie zawodniczką na świecie?
Nie chcę nikogo urazić, ale tak, uważam, że jestem najlepszą kobietą na świecie w sporcie żużlowym. A kto w to nie wierzy, jest mile widziany, aby ze mną konkurować i zobaczymy.
Czytaj także:
Jest otwarty na rozmowy z ROW-em Rybnik
Jest szansa na ósmą drużynę w 2. Lidze!