"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
We wtorek poznaliśmy nazwiska żużlowców, którym wręczono stałe "dzikie karty" w Speedway Grand Prix i zaskoczenia nie ma. Nominacje do startów w mistrzostwach świata otrzymali żużlowcy, których należało się spodziewać. W efekcie lista startowa cyklu będzie niemal identyczna w sezonie 2023, bo jedyną zmianą jest zastąpienie Pawła Przedpełskiego przez Kima Nilssona.
Fakt, że "dzikie karty" trafiły do tych samych zawodników co zwykle może świadczyć o tym, że mamy zbyt mało klasowych żużlowców. Można powiedzieć, że jest światowy TOP15, a reszta jest gdzieś w tyle. W efekcie żadna świeża krew nie dopływa do cyklu mistrzowskiego. Ci, którzy są już w SGP, mogą się czuć w nim dość pewnie i nic im nie zagraża.
Wydaje mi się, że poszkodowanym wskutek nominacji jest Dominik Kubera, który występami w mistrzostwach Europy, PGE Ekstralidze i indywidualnych mistrzostwach Polski udowodnił, że zasługuje na miejsce w światowej elicie. Wiemy jednak jaka jest sytuacja, że w SGP już teraz mamy trzech Polaków - Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego i Patryka Dudka. Promotorzy mistrzostw świata zapewne nie chcieli czwartego reprezentanta Biało-Czerwonych.
Musimy na swój sposób zrozumieć organizatorów SGP, którzy nie chcą, by cykl mistrzowski zamienił się w walkę polsko-polską. Tym bardziej jeśli chcemy promować dyscyplinę na nowych rynkach, to w Grand Prix muszą być inne nacje. Zwłaszcza że w Polsce dodatkowej promocji nam nie trzeba.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: To był najdroższy defekt w mojej karierze. Poczułem się znokautowany
Jestem przy tym ciekawa, jak będzie wyglądał terminarz SGP w sezonie 2023. Mówi się o zwiększeniu liczby turniejów, co najpewniej jest decyzją wynikającą z tego, że telewizja dyktuje warunki. Warto przy tym zauważyć, że inne dyscypliny motorsportowe, jak chociażby Formuła 1 czy MotoGP, też zwiększają liczbę imprez organizowanych w danej kampanii.
Dla mnie najważniejsze jest to, by w przyszłym sezonie udało się zorganizować GP Australii, bo byłoby to takie potwierdzenie, że nowy promotor mistrzostw świata faktycznie chce szukać kibiców na nowym kontynencie. Kierunek australijski jest trafny, bo dyscyplina ma tam swoją historię, a i na liście startowej Grand Prix nie brakuje Australijczyków.
Czytaj także:
To już oficjalnie. Były mistrz świata zmienił klub w PGE Ekstralidze!
Kto najlepszym polskim juniorem? Były trener nie wahał się ani chwili