Australijczyk dobrze czuje się w Lesznie, ale warunki nowego kontraktu, zaproponowanego przez przedstawicieli Cellfast Wilków Krosno, sprawiają, że za rok zawodnik mógłby zarobić w barwach beniaminka PGE Ekstraligi przynajmniej pół miliona złotych więcej niż w barwach dotychczasowego klubu. Oferta jest na tyle kusząca, że żużlowiec poważnie rozważa złamanie wcześniejszej umowy z Unią Leszno.
Wiele w tej sprawie może rozstrzygnąć się już w najbliższy wtorek, bo właśnie wtedy władze Fogo Unii Leszno są umówione na rozmowę z Jasonem Doylem. Co ciekawe, do tej pory zawodnik nie kontaktował się z działaczami swojego obecnego klubu, a o poważnej ofercie Wilków leszczynianie wiedzą tylko z mediów. Wszyscy czekają więc na to, co na spotkaniu powie im sam zainteresowany.
Rozmów nie ułatwi fakt, że Doyle wciąż nie ma zapłacone za wszystkie mecze tego sezonu. Klub mówi o zaległościach wynoszących mniej niż 200 tysięcy złotych, a zawodnik w nieoficjalnych rozmowach z władzami innych drużyn wspomina o 400 tysiącach złotych (na różnicę mogą się składać zobowiązania zawarte w dodatkowych umowach sponsorskich). Na przyśpieszenie spłaty Australijczyk raczej nie ma co liczyć, bo pieniądze trafią na jego konto - zgodnie z umową - 20 października.
Wśród działaczy Unii Leszno panuje także przekonanie, że nie ma możliwości, by negocjacje z zawodnikiem rozpoczynać na nowo i gwarantować mu dodatkowe pieniądze. W czerwcu Doyle spotkał się z Piotrem Rusieckim i Józefem Dworakowskim, panowie w trójkę ustalili zasady współpracy na sezon 2023, a warunki nowego kontraktu spisali na kartce papieru. Zdaniem władz leszczyńskiego klubu te porozumienie jest wiążące i nie ma szans, by wynegocjowane kwoty mogły się jeszcze zmienić.
Wtorkowe spotkanie jest więc wyczekiwane z niecierpliwością, bo właśnie wtedy powinno się rozstrzygnąć, czy Jason Doyle będzie ścigał się w barwach Unii w sezonie 2023. Gdyby Australijczyk się rozmyślił, miejsce w składzie typowany jest choćby Brady Kurtz. Działacze Unii Leszno wychodzą z założenia, że nie ma sensu przepłacać, bo i tak powinni się spokojnie utrzymać. To wydaje się rozsądną strategią, bo żaden z zawodników dostępnych obecnie na rynku nie gwarantuje dużo lepszych wyników niż Kurtz.
Czytaj więcej:
Brak Rosjan wpłynął na rynek
Będą mieli w składzie uczestnika GP
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: To był najdroższy defekt w mojej karierze. Poczułem się znokautowany