Żużel. Prezes Motoru Lublin mówi o transferze Zmarzlika i rozstaniu z Michelsenem. "Warunki były ustalone"

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin

- Kontrakt jest na rok, ale relacje buduje się cały czas. Uważam, że w tym przypadku ta współpraca potrwa minimum kilka lat - mówi o transferze Bartosza Zmarzlika prezes Motoru Lublin Jakub Kępa.

W środę oficjalnie zostało potwierdzono to, o czym informowaliśmy od dłuższego czasu. Bartosz Zmarzlik został przedstawiony jako nowy zawodnik Motoru Lublin. To żużlowy transfer dekady, choć prezes klubu Jakub Kępa nie ukrywa, że dla niego ten ruch znaczy jeszcze więcej.

- Bartosz Zmarzlik był moim celem praktycznie od zawsze. Byłem świadomy jego wartości nie tylko pod względem sportowym, ale także marketingowym. To tak naprawdę jedyny żużlowiec, którego znają wszyscy Polacy, nawet ci niezainteresowani żużlem. Uważam, że ten transfer w przypadku Lublina przebija sprowadzenie Hansa Nielsena ponad 30 lat temu. Wierzę, że jego przyjście pomoże nam również w szkoleniu młodzieży. Liczę, że dzięki obecności takiego zawodnika w naszej szkółce pojawi się więcej młodych chłopaków, którzy rozwiną się w dobrych żużlowców - mówi nam szef mistrzów Polski.

Już po zakończeniu tegorocznego finału PGE Ekstraligi prezes Motoru nie ukrywał, że o Zmarzlika zabiegał kilka lat. Dlaczego doprowadzenie do transferu zajęło mu tyle czasu? - Bartek to ikona Stali Gorzów. Jeździł tam od początku swojej kariery. Był mocno związany, więc głównie z tego powodu doprowadzenie do tego ruchu wymagało czasu. Relacje mieliśmy bardzo dobre już wcześniej, bo budowaliśmy je latami, ale to i tak nie wystarczało, by go przekonać. W końcu Bartek dojrzał do zmiany i bardzo mnie to cieszy - przekonuje Kępa.

ZOBACZ Polskie obywatelstwo dla Tarasienki "na biurku Prezydenta". Prezes mówi o szczegółach

Zmarzlik podpisał z Motorem roczny kontrakt, ale w Lublinie są przekonani, że współpraca potrwa znacznie dłużej. - Kontrakt jest roczny, ale zawsze powtarzam, że relacje budują się cały czas. Jestem też przekonany, że w tym przypadku na jednym sezonie się nie skończy. Uważam, że nasza współpraca potrwa minimum kilka lat. Wierzę, że ona rozwinie się w ten sposób, że Bartek nie będzie chciał odchodzić długo z Motoru Lublin - tłumaczy prezes.

Poza Bartoszem Zmarzlikiem do Motoru dołączyli także Jack Holder i Fredrik Lindgren. Dla środowiska żużlowego oba ruchy były dość niespodziewane, bo mało kto przypuszczał, że szeregi mistrzów Polski opuszczą zarówno Mikkel Michelsen, jak i Maksym Drabik.

- Warunki współpracy z Mikkelem były ustalone już po meczu we Wrocławiu, ale później otrzymał ofertę z innego klubu i zmienił decyzję. Jeśli chodzi o jego odejście i Maksyma, to tak naprawdę dwie różne historie - wyjaśnia Kępa.

- Na odejście Maksyma Drabika byłem przygotowany. Pod względem sportowym oceniam go bardzo dobrze. Świetnie zaczął sezon. Miał naprawdę imponujące wejście. Później pogubił się sprzętowo, ale wrócił na właściwe tory. To dla mnie nadal zawodnik z topu. Niestety, zaobserwowałem to, co można było zobaczyć również w meczowych kuchniach, które pokazywała telewizja. Maksym był poza drużyną. Trzymał się z boku i to nie pasowało do mojej koncepcji zespołu. Podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy. Inaczej wyglądało to z Mikkelem. Po uzyskaniu jego decyzji musiałem zmienić swoje plany. Wybrałem opcję, która była w tamtym czasie najlepsza na rynku. Uważam, że po tych zmianach siła Motoru jest porównywalna z tym, czym dysponowaliśmy w tym roku. Czas pokaże, jaki wyjdzie z tego wynik, bo sezon sezonowi jest nierówny - podsumowuje Kępa.

Zobacz także:
Apator ma nowego trenera
Poważny egzamin przed Fajferem

Źródło artykułu: