Australijczyk osiągnął porozumienie z grudziądzkim klubem jeszcze w trakcie sezonu 2022, o czym informowaliśmy jako pierwsi. Później był jednak kuszony wielkimi pieniędzmi przez inne kluby. Nieoficjalnie wiadomo, że na stole leżały nawet oferty przekraczające milion złotych za podpis pod kontraktem.
- Ustaliliśmy kwestie kontraktowe, daliśmy sobie słowo i podaliśmy rękę. Później do tematu już nie wracaliśmy. Max nie zwrócił się do nas z prośbą o podwyższenie wartości swojej umowy nawet o złotówkę. Wychodzi na to, że z Tomaszem Gaszyńskim i Maxem rozmawia się tylko raz, bo więcej nie trzeba. W tym przypadku inni prezesi czegoś chcieli i próbowali, ale nie było na to szans. Nasz nowy zawodnik nawet przez moment nie miał wątpliwości, czy chce u nas jeździć. To budujące - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej w grudziądzkim klubie.
ZOOleszcz GKM w ostatnich dniach pochwalił się pozyskaniem nie tylko Maxa Fricke'a, ale także Gleba Czugunowa, który powinien z powodzeniem zastąpić Krzysztofa Kasprzaka. - Być może dobrze się stało. Gleb Czugunow jest zawodnikiem bardziej perspektywicznym od Krzysztofa Kasprzaka. Można powiedzieć, że dziwnie się to potoczyło, bo odejście jednego żużlowca sprawiło, że jesteśmy silniejsi. Oby potwierdziło się to na torze - tłumaczy.
Transfer Czugunowa nie jest z pewnością najlepszą wiadomością dla Mateusza Szczepaniaka, który również podpisał kontraktem z GKM-em. - Mateusz dowiedział się podczas prezentacji, tak samo, jak cała drużyna. Reakcji nie było w sumie żadnej. Najbardziej pozytywna była postawa Nickiego Pedersena, który przywitał go w bardzo serdeczny sposób. Mówił, że to na pewno zwiększy wartość drużyny. Tak samo myślimy w klubie o transferze Maxa. Wierzymy, że ta inwestycja się opłaci i pomoże nam osiągnąć upragniony awans do fazy play-off - podsumowuje Cichoracki.
Zobacz także:
Orzeł zaczyna odsłaniać karty
Sawina pewny nowego zawodnika
ZOBACZ Prezes GKM-u: Kasprzak? Zawód i rozgoryczenie. Mocno mu zaufałem