[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Rok temu mówił pan o szaleństwie na rynku transferowym. Zastanawiam się, jak w takim razie opisałby pan to, co działo się teraz.[/b]
Witold Skrzydlewski, główny sponsor H.Skrzydlewska Orła Łódź: Nie wiem, jakie słowo byłoby najbardziej adekwatne, bo znowu było drożej. I to o 300 procent. Nie siedzę nikomu w kieszeni, ale powiem panu szczerze, że nawet ja piszczę przy tych kwotach, które podpisałem. Dobrze też wiem, co proponowałem niektórym i mam świadomość, gdzie indziej oni poszli. A to oznacza, że musieli dostać gdzieś więcej.
W sezonie 2023 nie będzie już obowiązywać regulamin finansowy. Zależało panu na tym od dawna. Niektórzy obawiają się jednak, że konsekwencje będą tragiczne, zwłaszcza w eWinner 1. Lidze, gdzie nie ma takiego kontraktu telewizyjnego jak w PGE Ekstralidze. Czego pan się spodziewa?
Trudno powiedzieć. Za rok możemy mieć pierwszą prawdziwą weryfikację, ale są dwa warunki. Wszystko zależy teraz od żużlowców i władz polskiego żużla. Pytanie brzmi, jak oni się zachowają w nowych realiach.
ZOBACZ Jego negocjacje z GKM-em były bardzo szybkie. Wszystko przez specyficzną sytuację
Co ma pan na myśli? Jakie to warunki?
Zawodnicy muszą wymagać, by całość ich wynagrodzenia wpisać w kontrakty, a nie częściowo rozliczyć w formie umów sponsorskich. Jeśli chodzi o centralę, to zobaczymy, czy ta wyrazi zgodę na jakieś ugody, bo likwidacja regulaminu finansowego to jedno, ale za wiele się nie zmieni, jeśli będzie "rollowanie" długów.
A jeśli oba warunki zostaną spełnione?
Jeśli zawodnicy podejdą do tematu rozsądnie i nie dadzą się wykiwać, a władze jednak nie ulegną, to spodziewam się, że za rok o tej porze druga liga będzie wyjątkowa liczna. Wtedy dojdzie do oczyszczenia. Wszystkie inne dyscypliny, w tym piłka nożna już dawno to zrobiły. Został tylko żużel.
Dlaczego pana zdaniem na rynku transferowym zapanowało takie szaleństwo? Ze wszystkich stron słychać, że idą ciężkie czasy i należy oszczędzać, a w żużlu rekordowe kontrakty mamy właśnie teraz.
Ostatnio się nad tym zastanawiałem i mam tylko jedną odpowiedź. Prezesi poczuli ekstraligowe miliony. Innego wyjaśnienia nie widzę. W tym roku cztery drużyny, które jechały w półfinałach pierwszej ligi, dostały informację, że otrzymają po awansie siedem milionów. Wydaje mi się, że wielu uznało, że wygra i te pieniądze będą. A to błąd, bo one czekają tylko na jeden z klubów. Nie wiem, może my w Orle jesteśmy jacyś nieudolni, ale naprawdę widać, że idzie kryzys. Sponsorzy się nie garną, nie ma też żadnego boom ze strony kibiców. Widocznie niektórzy lubią żyć ponad stan.
Ja zresztą nadal uważam, że po awansie i tak należy zachować się tak, jak zrobiła to Arged Malesa Ostrów. Oni powinni mieć po spadku siedem milionów na koncie. Na drużynę wydali niewiele i na punkty też. Poza pieniędzmi z PGE Ekstraligi mieli przecież sponsorów i kibiców. Powinni być zatem na plusie, jeśli nie awansowali tam na kredyt. Szukanie na siłę jednego czy dwóch zawodników pomogłoby im w utrzymaniu jak umarłemu kadzidło. Tak zresztą będzie dopóki nie zmienimy regulaminu. A główny problem tkwi w systemie rozgrywek. Od tego należy rozpocząć zmiany.
Czyli?
Znowu się powtórzę, ale uważam, że należy jechać rundę zasadniczą, podzielić ligę na pół, tak zrobić z punktami i następnie zrobić play-off w systemie mecz i rewanż. Wtedy zawodnik w każdym klubie będzie miał tyle samo meczów i podobny zarobek, więc gorsze kluby nie będą stały na straconej pozycji w rywalizacji o topowych zawodników. Dopóki tego nie zrobimy, to beniaminek będzie mieć nadal te same problemy.
Zobacz także:
Oto najlepsze transfery eWinner 1. Ligi
Cieślak ostro o Trześniewskim