Sytuacja robi się coraz poważniejsza, bo niektóre kluby zamiast skupić się na szkoleniu, swojej szansy szukają już wśród ukształtowanych adeptów żużla. Pieniądze zaoszczędzone na szkółce mogą zaproponować wychowankom innych klubów. Ci z kolei, kuszeni perspektywą zarobienia sporych pieniędzy tuż po zdaniu egzaminu na żużlową licencję, robią wszystko, by doprowadzić do zerwania umów z dotychczasowymi klubami, które obowiązują najczęściej aż do ukończenia 21. roku życia.
Władze GKSŻ mówią nieoficjalnie o coraz większym problemie, któremu nie zamierzają biernie się przyglądać. Oczywiście każdy spór pomiędzy zawodnikiem, a klubem jest traktowany indywidualnie, ale podstawą do jego rozwiązania mogą być jedynie rażące zaniedbania klubu i nie wywiązywanie się z zapisów umowy.
Skargi opiekunów 16-18-latków (zdarzali się także nawet 14-latkowie) dotyczą jednak przede wszystkim słabych warunków kontraktu. Zbadanie każdej sprawy to dość długotrwały proces, dlatego władze GKSŻ są coraz bardziej skłonne, by w takich przypadkach wprowadzić opłatę za wniesienie sprawy do GKSŻ.
ZOBACZ Czterech kandydatów na trenera reprezentacji. Wśród nich Nicki Pedersen!
Każdy zawodnik chcący rozwiązać umowę musiałby wpłacić pięć tysięcy złotych, które zostałyby mu zwrócone tylko w przypadku wygrania sprawy. Gdyby skarga okazała się bezzasadna, to pieniądze przepadałyby na korzyść GKSŻ, a ten mógłby przeznaczyć te pieniądze na... szkolenie młodzieży, czy nagrody finansowe w młodzieżowych zawodach.
Ostatnio głośno było o konflikcie Pawłem Trześniewskim z ROW-em Rybnik, a sprawa ostatecznie trafiła właśnie do GKSŻ. To jednak zaledwie jeden przypadek z kilku, z którymi w ostatnim czasie musieli mierzyć się przedstawiciele żużlowej centrali. Wszyscy mają świadomość, że z roku na rok podobnych przypadków będzie więcej, a wielką kasą będą kuszeni coraz to młodsi adepci żużla.
Czytaj więcej:
Kibic poczuł się dyskryminowany
Walczy z Wybrzeżem o pieniądze