Żużel. Jego sprawa trafiła do Trybunału PZM. Mówi o długach, zszarganych nerwach i walce o pieniądze [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Marcel Krzykowski
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Marcel Krzykowski

- Sezon 2022 miał być moim "być albo nie być" w żużlu. Początek wlał dużo optymizmu, a skończyło się, jak skończyło. Tak naprawdę dalej nic nie wiem - powiedział Marcel Krzykowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFaktyZa Tobą bardzo trudny sezon, bo o ile początek mógł cię napawać optymizmem, to później pojawiły się problemy - zdrowotne, a konkretniej kontuzja, a później klubowe. Taki sezon może podciąć skrzydła, prawda?

Marcel Krzykowski, zawodnik Śląska Świętochłowice: Kontuzja w żużlu to nie jest coś niespotykanego. Straciłem ponad miesiąc, a później do samego końca sezonu, czyli w moim przypadku do 20 lipca, odczuwałem tę nogę. Lekarze od razu mi powiedzieli, że najlepszym rozwiązaniem będzie poddanie się operacji, do której się przymierzam. To, co się działo już po kontuzji, podcięło skrzydła.

Czy mimo rozpoczętego sporu i zawieszenia przez Zdunek Wybrzeże Gdańsk, były jakiekolwiek rozmowy, aby jednak dokończyć sezon?

Po decyzji GKSŻ o rozwiązaniu kontraktu z winy klubu automatycznie wróciłem do Śląska Świętochłowice i teoretycznie mogłem trenować i startować. Ja jednak skupiłem się na pracy zawodowej, by mieć środki na życie.

Nie jest tajemnicą, że przed sezonem miałeś oferty z dwóch klubów eWinner 1. Ligi. Czym przekonało cię Zdunek Wybrzeże?

Rozmów było więcej niż z dwoma klubami. Wybrzeże zadziałało szybko i właściwie jako jedyny klub podjął poważne, jak się wtedy wydawało, rozmowy. Wizja współpracy, nie tylko pod względem finansowym, była bardzo ciekawa i czułem, że to dla mnie szansa.

ZOBACZ Wprowadzenie 10 zespołów do PGE Ekstraligi nastąpi za późno? Były prezes PZM uderza się w pierś

Domyślam się, że z perspektywy czasu żałujesz podjętej decyzji...

Zakończyłem sezon w okolicach połowy lipca z długami, zszarganymi nerwami i narastającymi kosztami walki o pieniądze. Jak mógłbym nie żałować?

Twoja współpraca z klubem z Gdańska jest już zakończona, a czy wszystkie sprawy między sobą również rozwiązaliście, czy nadal istnieją między wami jakieś kości niezgody?

Moja sprawa trafiła do Trybunału PZM. W tych kwestiach polegam na mec. Oliwii Babiarz z katowickiej Kancelarii Adwokackiej Płaza Głąb, której oddałem pełnomocnictwo. W tej chwili czekamy na wyrok i do tego czasu nie chciałbym jej szerzej komentować.

Jesteś młodym zawodnikiem, bo masz zaledwie dziewiętnaście lat, a szczęścia do klubów zero. W twoim macierzystym klubie się nie przelewało, w Opolu też pod górkę, a ze Zdunek Wybrzeżem wszyscy wiemy, jak to się skończyło.

No cóż... Pochodzę z miasta, które ostatni raz ligowy żużel miało pół roku przed moim urodzeniem. Dzięki zaangażowaniu pasjonatów w 2015 roku czarny sport wrócił na "Skałkę", ruszyła szkółka, która na początek dała mi wszystko. Tu nie mogę narzekać. Późniejsze problemy ze stadionem i brak drużyny w jakichkolwiek rozgrywkach sprawił, że musiałem szukać szczęścia gdzie indziej. Na ten moment go nie znalazłem. Szczerze mówiąc, nie mam już siły wracać do tych spraw.

Wielu trenerów uważa, że sezon, w którym zawodnik osiąga dziewiętnasty rok życia, jest kluczowy dla żużlowca, bo na tym "półmetku" daje odpowiedź, czy wszystko idzie we właściwym kierunku i warto dalej brnąć w żużel, czy lepiej dać sobie spokój. Ty tak naprawdę nie miałeś jeszcze pełnej okazji, aby sprawdzić swój potencjał.

Ja uważałem podobnie. Sezon 2022 miał być moim "być albo nie być" w żużlu. Początek wlał dużo optymizmu, a skończyło się, jak skończyło. Tak naprawdę dalej nic nie wiem. Prawdę mówiąc, to dla mnie ten sezon cały czas trwa i nie ma nic wspólnego ze ściganiem się na torze. W tym miejscu bardzo dziękuję Arturowi Pisarkowi, który pierwotnie miał być jedynie moim mechanikiem. Gdy zaczęło się robić "gorąco", on nie tylko przygotowywał moje motocykle, ale dbał o kwestie organizacyjne i do tej pory pilnuje, abym miał porządek w papierach.

Krzykowski na razie skupia się na doprowadzeniu spraw z tego sezonu do końca
Krzykowski na razie skupia się na doprowadzeniu spraw z tego sezonu do końca

Kluby eWinner 1. Ligi Żużlowej oraz 2. Ligi Żużlowej raczej w większości narzekają na braki kadrowe wśród młodzieżowców. Menadżerowie i trenerzy mogą się do Ciebie odzywać w sprawie ewentualnych rozmów, czy na razie dajesz sobie czas na uporządkowanie myśli i podjęcie ostatecznej decyzji?

Prawdę mówiąc, to jakieś luźne zapytania odnośnie sezonu 2023 napływały ze wszystkich trzech lig już od września. Ja, tak jak już powiedziałem, na razie chcę doprowadzić sprawy z tego sezonu do końca. Bez tego nie mam warunków, aby myśleć o profesjonalnym uprawianiu sportu.

Twój kolega ze Śląska - Mateusz Pacek po skończeniu wieku juniorskiego postanowił iść w kierunku długiego toru. Myślałeś kiedyś o tym, by ewentualnie spróbować swoich sił w innej odmianie, czy to żużla, czy sportów motorowych?

Na ten moment nie myślałem o takich sprawach.

Kiedy rozmawiamy, to zawsze podkreślasz, że dany sezon był ostatnim, w którym jeździłeś na speedrowerze, a mimo wszystko wracasz na te mniejsze tory. W tym roku też tak było. Ciągnie wilka do lasu?

Gdybym miał możliwość regularnej jazdy na żużlu, to tematu speedrowera by nie było. Na początku tego roku tak było. Cała koncentracja została położona na żużel. Na rower wsiadłem dopiero w sierpniu, gdy jasne już było, że sezon żużlowy jest dla mnie skończony. Ten sport towarzyszy mi od dziecka. Oprócz dobrej zabawy to też ludzie, do których z chęcią się wraca.

Podpisałeś kontrakt z TSŻ Schoenberger Toruń, z którym sięgnąłeś po złoty medal CS Superligi. Jesteś zadowolony ze swojej postawy w finałowym dwumeczu przeciwko Aseko Orłowi Gniezno?

Zawsze mogło być lepiej. Nie przygotowywałem się do sezonu pod kątem speedrowera, blisko rok nie jeździłem, więc moje ciało nie było przygotowane do końca na walkę w finale CS Superligi. Nie mogłem się w pełni wykazać (śmiech). Na pewno warto było przeżyć ten finał, zwłaszcza mecz w Gnieźnie. Atmosfera i w parkingu i na trybunach była niesamowita, a zawodnicy, działacze i kibice TSŻ-u Toruń pokazali, że są jedną wielką rodziną i potrafią podnosić góry do góry (śmiech).

Dlaczego właśnie klub z Torunia, a nie pomoc macierzystemu klubowi, który walczył o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej?

Gdy podpisałem kontrakt z Wybrzeżem, klub z Torunia, z którym od lat żyję w bardzo dobrych relacjach, zwrócił się do mnie z pomysłem podpisania kontraktu grzecznościowego. Miał on przede wszystkim spróbować pomóc w promocji speedrowera na Pomorzu, bo Toruń ma dwie drużyny, a jakieś nieśmiałe ruchy w kierunku tworzenia klubu wykonywane są w Gdyni. Gdy sytuacja zmusiła mnie do zawieszenia kariery żużlowej, menedżer TSŻ-u - Paweł Cegielski przypomniał mi, że chętnie by mnie widział w składzie i tak na play-off dołączyłem do drużyny.

Marcel Krzykowski (kask biały) wiązał z tym sezonem duże nadzieje
Marcel Krzykowski (kask biały) wiązał z tym sezonem duże nadzieje

Na koniec chciałbym poruszyć wątek twojego macierzystego ośrodka, czyli MS Śląska Świętochłowice. Trwa modernizacja obiektu i wszystko zmierza we właściwym kierunku. Wierzysz, że sport ten wróci na stadion przy ul. Bytomskiej już w 2023 roku?

Z tego co wiem, to do końca roku tor ma być gotowy. Szkółka żużlowa cały czas funkcjonuje, choć od 2018 roku klub nie ma swojego obiektu i jestem przekonany, że jak wszystko będzie gotowe, to na "Skałce" znowu zaryczą motocykle.

Czytaj także:
Walczył w MMA, a po dwóch latach wraca do żużla
Zdobywał z nimi medale mistrzostw Polski. Teraz ma dla nich zupełnie inne zadania

Źródło artykułu: WP SportoweFakty