Żużel. Mało znany Szwed chce podbić polską ligę. "Wreszcie jestem na to gotowy"

Materiały prasowe / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Victor Palovaara
Materiały prasowe / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Victor Palovaara

Victor Palovaara ma 28 lat i dotąd niewielkie doświadczenie w polskiej lidze. Szwed został zakontraktowany na sezon 2023 przez klub z Ostrowa. - Wierzę, że wykorzystam tę szansę i będzie to przełomowy rok dla mnie - mówi Palovaara.

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Jakie wrażenia po weekendzie spędzonym w Ostrowie, w trakcie którego brał pan udział w prezentacji drużyny, spotkaniach ze sponsorami i poznawał pan nowy klub?

Victor Palovaara (nowy żużlowiec TŻ Ostrovia): Jestem bardzo podekscytowany i cieszę się, że zostałem tak ciepło przyjęty przez kibiców w Ostrowie. To był mój pierwszy raz w tym mieście, jako zawodnik TŻ Ostrovia. Podoba mi się. Spotkałem wielu przyjaźnie nastawionych ludzi. Jestem naprawdę optymistycznie nastawiony i dziękuję za takie powitanie.

To może być dla pana przełomowy sezon w karierze?

Mam taką nadzieję. Ogromny krok w swojej karierze zrobiłem już w poprzednim sezonie, kiedy to zanotowałem najlepszy wynik w karierze w lidze szwedzkiej. Nieźle jeździłem także dla klubu z Łotwy w polskiej drugiej lidze. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie miałem takiej prawdziwej szansy zaistnieć w Polsce. Jestem wdzięczny, że klub z Ostrowa, który jeszcze niedawno jeździł w PGE Ekstralidze, daje mi właśnie taką szansę i wierzę, że to będzie przełom w mojej karierze. Cieszę się, że dobre wyniki w Szwecji zostały dostrzeżone i zrobię wszystko, by robić kolejny progres. Przygotowuję się jak najlepiej potrafię, by punktować w eWinner 1. Lidze dla mojego nowego klubu i wygrywać z nim jak najwięcej meczów.

ZOBACZ "Samorządy opłacają światowy żużel". Ciekawa analiza eksperta

W przeszłości zaliczał pan tylko epizody w Polsce. Dlaczego?

Skupiałem się głównie na lidze szwedzkiej i angielskiej. Żeby ścigać się w Polsce na dobrym poziomie, trzeba być szybkim i mieć odpowiednie umiejętności. Przez ostatnie dwa lata zrobiłem postęp na torach szwedzkich, które są dużo większe niż brytyjskie. Skupiłem się na budowaniu swojej pozycji i ten ostatni sezon, to był taki "kopniak" do przodu. Nieźle jeździłem też w polskiej drugiej lidze, ale tak naprawdę liczę, że sezon 2023 otworzy mi nowe możliwości. Chcę pokazać, jakim jestem zawodnikiem i cieszyć się żużlem.

W lidze szwedzkiej miał pan średnią wyższą niż kilku żużlowców, ścigających się na torach PGE Ekstraligi. Skąd wziął się ten postęp?

Miałem naprawdę bardzo dobry sezon, szczególnie do czasu kontuzji barku. Później musiałem radzić sobie z bólem, który nie zawsze pozwalał zaprezentować pełnię swoich umiejętności. Generalnie jednak pokazałem, że mogę wygrywać nawet z dużymi nazwiskami, które ścigają się na co dzień w PGE Ekstralidze czy cyklu Grand Prix. Wzięło się to z ciężkiej pracy. Takie zwycięstwa budują pewność siebie i jestem przekonany, że w tym sezonie poczucie mojej wartości jeszcze wzrośnie. Wierzę, że pomogę ostrowskiej drużynie wygrać wiele meczów.

W 2015 roku był pan finalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Później jednak pana kariera nie rozwinęła się tak, jak można było się tego spodziewać po wynikach juniorskich. Dlaczego?

Rzeczywiście od czasu, gdy miałem 21 lat i byłem finalistą IMŚJ do teraz, minęło kilka lat, które nie były dla mnie najlepsze, nie licząc tego minionego sezonu. Teraz mam już skończone 28 lat. Po drodze przytrafiły mi się kontuzje, które powodują, że traci się tą pewność siebie. Tak jak wspomniałem, od jakiś dwóch lat, postanowiłem, że chcę być solidnym żużlowcem, nie tylko w pojedynczych wyścigach, ale jeździć regularnie na dobrym poziomie. Zacząłem jeszcze mocniej pracować i widać, że przynosi to efekty. To dobry prognostyk na przyszłość.

Ma pan swojego żużlowego idola?

Kiedy dorastałem, to podziwiałem wielkiego mistrza, jakim był Tony Rickardsson. To legenda, na której się wychowałem. Oglądałem jego występy w Grand Prix i chciałem być taki jak on. Obecnie nie mam już sportowego idola. Przyglądam się po prostu tym najlepszym na świecie, jak choćby Bartoszowi Zmarzlikowi. Nie będę nigdy jeździł tak jak on, choćby dlatego, że jestem od niego znacznie wyższy i mam inną sylwetkę na motocyklu. Z każdego czołowego zawodnika próbuję podpatrzeć coś dla siebie. Staram się jednak skupiać na sobie, poprawiać błędy, rozwijać i jak na razie przynosi to rezultaty. Oby tak dalej.

Wspomniał pan, że zna się wiele lat z Oliverem Berntzonem. On pomógł panu trafić do Ostrowa?

Owszem. Z Oliverem znamy się już chyba ponad 10 lat. Jesteśmy kolegami i gdzieś tam od słowa do słowa wyszło, że polecił mnie trenerowi Staszewskiemu. Odbyliśmy kilka rozmów i jestem tutaj, z czego bardzo się cieszę. Zrobię wszystko, by nie zawieść oczekiwań.

Niektórzy mówią, że może być pan jednym z odkryć eWinner 1.Ligi?

Głęboko w to wierzę. Naprawdę ciężko pracuję i robię wszystko, by tak się stało. Wiem, że to moja, być może niepowtarzalna szansa na to, by zaistnieć w wielkim speedwayu.

Pewnie na rady Olivera Berntzona odnośnie ostrowskiego toru może pan też liczyć?

Tak. Rozmawiamy o tym od czasu, kiedy pojawił się temat moich występów w Ostrowie. Z pewnością na początku sezonu podczas treningów będę mógł liczyć na rady Olivera odnośnie ustawień motocykli na tor w Ostrowie. Mój rodak ma już duże doświadczenie z ostrowskim torem, ale także innymi obiektami pierwszoligowymi. Będę na pewno słuchał podpowiedzi moich kolegów z drużyny i sztabu szkoleniowego, tak, by od pierwszego meczu ligowego być gotowym na jak najlepszą walkę o punkty.
Zobacz także:
O krok od zaskakującego transferu
Trener o pierwszej w nocy poprosił o zmianę koncepcji składu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty