Nieco ponad dwa miesiące przed Grand Prix Polski w Toruniu w meczu ligi polskiej w Zielonej Górze obdarzony wyjątkowym talentem do jazdy na dwóch kółkach Darcy Ward uległ tragicznemu wypadkowi. Młody Australijczyk, któremu przepowiadano tytuły indywidualnego mistrza świata, został sparaliżowany. Środowisko speedwaya bardzo przeżyło to, co spotkało jej przedstawiciela. Podczas zawodów na Motoarenie wszyscy zawodnicy wystąpili w kevlarach uszytych na wzór tego, w którym ścigał się Ward. Następnie zostały wystawione na aukcję.
Turniej w Grodzie Kopernika obfitował w ciekawy żużel, a prawdziwą wisienką na torcie okazał się ostatni wyścig tamtego wieczoru. Awansowali do niego faworyzowani tego dnia Jason Doyle (debiutował w finale w GP - red.) i Nicki Pedersen, a także Niels Kristian Iversen i gorąco dopingowany przez polskich fanów Maciej Janowski.
Po starcie wyraźnie za wszystkimi został Iversen, który mógł tylko przyglądać się temu, co dzieje się przed jego oczami. A działo się wiele. Wydawało się, że prowadzenie obejmie Doyle, jednak już na wjeździe w drugi wiraż ubiegł go w swoim stylu napędzony Pedersen. Janowski zaatakował obu rywali na początku drugiego kółka i na moment wyprzedził Australijczyka. Ten jednak ani myślał odpuszczać w walce o triumf.
Walka tej dwójki była wodą na młyn dla Pedersena, ale trzykrotny czempion musiał mieć się na baczności do mety. Szalejący Doyle odrobił stratę do lidera i na wjeździe w czwarte okrążenie chciał wykorzystać jego zawahanie się. Na prostej przeciwległej Duńczyk znalazł lukę między przeciwnikiem a bandą i zdołał pokazać mu plecy. Doyle atakował do końca, lecz bez skutku.
Zobacz
CZYTAJ WIĘCEJ:
Pierwsza taka wygrana Janowskiego. Obecnie jest ikoną Grand Prix [WIDEO]
Triumf Holdera przed rodzimą publiką. Zmarzlik wytrzymał ciśnienie [WIDEO]
ZOBACZ Bartosz Zmarzlik mówi o ostatnich dniach w Stali. To było dla niego kluczowe