Dostali kilka ciosów w krótkim czasie. Dlaczego minister pomija ulubiony sport Polaków?

Prezes PZM Michał Sikora na pewno nie należy do ulubieńców ministra sportu Kamila Bortniczuka. Niestety cierpi także na tym środowisko żużlowe, które w ostatnim tygodniu mogło czuć się zepchnięte na boczny tor przez obecny rząd. Nie pierwszy raz.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Kamil Bortniczuk PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Kamil Bortniczuk
Jeden z najpopularniejszych sportów w Polsce jest regularnie lekceważony przez rządzących. Podczas ostatniej Gali Mistrzów Sportu statuetkę superczempiona otrzymali przedstawiciele dwóch innych związków sportowych, PZPN i PZPS, które rzekomo najmocniej opowiedziały się za sankcjami dla rosyjskich sportowców. Wręczający statuetkę zupełnie pominął inne dyscypliny, w tym żużel, a przecież to właśnie w tej dyscyplinie nie tylko zablokowano reprezentację Rosji, ale także nie zgodzono się na starty zawodników z tego kraju w rozgrywkach ligowych.

O przejęzyczeniu ministra nie ma mowy, bo to był już kolejny raz, gdy zupełnie zapomina o zasługach PZM. Po raz pierwszy minister Kamil Bortniczuk pominął stanowisko PZM podczas niedawnego oficjalnego podsumowania roku w polskim sporcie. Podczas specjalnej konferencji w siedzibie PKOl wymieniał zasługi polskich działaczy na rzecz zablokowania rywalizacji Rosjan, ale o wpływie PZM nie powiedział ani słowa. Pominięcie było o tyle dotkliwe, że na sali siedział prezes PZM Michał Sikora, który po zakończeniu konferencji nie czekał na możliwość wymienienia się choćby symbolicznym uściskiem dłoni z ministrem i od razu opuścił salę.

- Jak minister sportu mógł o tym zapomnieć, skoro żużel poszedł w sankcjach najdalej? Rosjanie nie startowali przecież nawet w naszych rozgrywkach ligowych - dziwił się po Plebiscycie Przeglądu Sportowego, senator RP, Władysław Komarnicki.

ZOBACZ Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Świącik, Komarnicki i Ward gośćmi Musiała

Ostatnie pomijanie zasług środowiska żużlowego to jednak nic, przy wcześniejszych problemach. Mimo iż żużel cieszy się gigantycznym zainteresowaniem, a jeśli chodzi o przyciąganie kibiców na stadiony, to w Polsce jest sportem numer dwa, tuż po piłce nożnej, to został pominięty przy wprowadzaniu ministerialnego programu "Wspieramy Mistrzów", który miał gwarantować miliony złotych dla najlepszych polskich klubów występujących w europejskich pucharach. Program został przygotowany w ten sposób, że z najpopularniejszych drużynowych dyscyplin w Polsce pomijał tylko żużel, a w ten sposób odcinał żużlowe kluby od milionów złotych na rozbudowę infrastruktury oraz budowę zaplecza do szkolenia najmłodszych adeptów.

O ostatnich dziwnych wypowiedziach w kontekście PZM chcieliśmy porozmawiać z samym ministrem, ale polityk nie udzielił nam odpowiedzi na zadane pytania.

- Nasz brak przy stole tworzącym program Wsparcia Mistrzów był moim zdaniem jednym z największych ciosów dla żużla. Mają na tym skorzystać piłkarze nożni, ręczni, koszykarze, siatkarze, hokeiści. Żużla nikt nie zauważył, a program dotyczy podziału 2 mld złotych w ciągu 10 lat i żużel po prostu powinien być brany pod uwagę przy tworzeniu takich projektów - przyznaje Krzysztof Cegielski, były zawodnik, a obecnie jeden z najpopularniejszych przedstawicieli środowiska.

- Niestety coś w tym jest, że jako środowisko żużlowe potrafimy dobrze działać wewnątrz i wspierać się w różnych inicjatywach, ale mamy problem z wyjściem na zewnątrz. Wyraźnie brakuje kogoś, kto przekonałby rządzących do tej dyscypliny i sprawił, że pozycja żużla w polskim sporcie byłaby wyższa. Na razie wygrywamy kibicami, ale na pewnym etapie to za mało i czas na odważniejsze działania. Przekłada się to czasami na brak symbolicznych gestów, a czasami na brak wsparcia finansowego, co boli pewnie jeszcze mocniej - dodaje.

Jego słowa potwierdzają choćby wydarzenia z początku pandemii koronawirusa, gdy władze żużla miały problem z dotarciem do najwyższych władz państwowych i negocjowaniem startu ligi w nowych warunkach sanitarnych. Wtedy skorzystano ze wsparcia Zbigniewa Bońka, a ostatecznie właśnie dzięki temu uzyskano zgodę na start ligi.

- Zbigniew Boniek zwracał mi wtedy uwagę, że władze żużlowe powinno być głośniejsze i mocniej o siebie walczyć. Oczywiście zdarzają się przypadki udanych akcji, ale zdecydowanie za rzadko. Z kolei podczas sobotniej Gali zdziwiło mnie, że statuetkę za nieugiętą postawę wobec Rosjan wręczał właśnie minister sportu, który przecież w trakcie minionego roku zrobił bardzo dużo, by Rosjanie z polskimi paszportami wrócili do rozgrywek żużlowych. Na scenie padło wiele ważnych frazesów, ale jakoś nie pasowało mi to do wcześniejszych wypowiedzi ministra - zauważa Cegielski. Były sportowiec nawiązał w ten sposób do wywiadu ministra Bortniczuka, który brak zgody na starty Rosjan z podwójnym obywatelstwem w polskiej lidze żużlowej nazwał jawnym łamaniem prawa.

Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Rosjanin stracił szansę na wielkiego sponsora
Minister krytykowany po Gali

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy uważasz, że środowisko żużlowe ma słuszny żal do ministra sportu Kamila Bortniczuka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×