KM Ostrów nie złoży broni

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wiele kontrowersji budzi czwartkowa decyzja Trybunału Polskiego Związku Motorowego. Tego dnia uznane zostało odwołanie GTŻ Grudziądz od decyzji Głównej Komisji Sportu Żużlowego z dnia 3 września 2009 w przedmiocie weryfikacji wyniku meczu po meczu XVII rundy DM I Ligi KM Lazur Ostrów - GTŻ Grudziądz.

W tym artykule dowiesz się o:

- Żyję już tyle lat i wydawało mi się, że nic mnie już nie może zaskoczyć. To oświadczenie jest kuriozalne. Nawet prawnicy, którzy są blisko żużla kiwają głowami i komentują to jednoznacznie: Regulamin Głównej Komisji Sportu Żużlowego nie obowiązuje. To uzasadnienie musiał pisać nie wiem być może jakiś mistrz świata w akrobacji. Szukają dziury w całym, której nie ma - mówi Grzegorz Woźny, członek Zarządu Klubu Motorowego Ostrów.

Ostrowski klub skorzysta z przysługującego mu prawa odwołania się do Trybunału Arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Działacze z Ostrowa są zdegustowani tym, że w żużlowym światku o tym jaka decyzja ma zapaść w czwartek mówiło się w ostatnich dniach.

- Jest mnóstwo nieprawidłowości. Tak ważną sprawę rozpatruje się na trzy dni przed meczem barażowym. Niezrozumiałe dla nas jest dlaczego wszyscy liczący się ludzie w środowisku żużlowym, a jest kilka takich osób przed orzeczeniem Trybunału wiedziało jaki będzie werdykt. Ten był w czwartek, a dzień wcześniej GTŻ Grudziądz złożył skład drużyny, która pojedzie z Orłem Łódź - mówi Woźny.

- Nasi młodzieżowcy w ubiegły czwartek byli na zawodach w Toruniu, wówczas już wszystkie pozostałe, ekipy mówiły, że Ostrów jest w drugiej lidze - dodaje Paweł Stangret, kierownik ostrowskiego klubu.

- Taką samą wiadomość Tomasz Jędrzejak przywiózł z Wrocławia, nie będę krył nazwisk od kogo - od trenera Marka Cieślaka o drugiej lidze w Ostrowie - powiedział Grzegorz Woźny w magazynie "Okolice Sportu" ostrowskiej telewizji kablowej TV Proart.

Działacze z Ostrowa nie wykluczają skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego. - Jeżeli analiza pokaże, że mogą być jakieś powiązania korupcyjne to nie wykluczone, że złożymy doniesienie do prokuratury - mówi Grzegorz Woźny.

W KM-ie wierzą, że cała sprawa zakończy się ostatecznie dla nich sprawiedliwą decyzją. Już raz Klub Motorowy był niesłusznie ukarany w 2007 roku za udział w rzekomej aferze korupcyjnej. - Od dwóch lat jesteśmy traktowani na jakichś specjalnych zasadach prze władze sportu żużlowego. Po aferze zostaliśmy skazani nie mając prawomocnego wyroku sądu - mówią działacze z Ostrowa. Ta sprawa ma także nadal swój dalszy ciąg. - 15 października będzie prawomocna decyzja Sądu. Jeżeli zostanie podtrzymany wcześniejszy werdykt to my nie odpuścimy. Będziemy się domagali zwrotu 400 tysięcy złotych, które musieliśmy zapłacić mimo, że jeszcze nikt nam nie udowodnił czy jesteśmy winni. Sąd pierwszej instancji uznał, że osoby związane z klubem nie są winne - mówi Grzegorz Woźny. Przypomnijmy, że przed sezonem 2008 ostrowski klub oprócz kary finansowej przystępował do rozgrywek I ligi z minus siedmioma punktami na koncie. KM-owi odebrano także prawo organizacji Grand Prix Challenge. Z tego tytułu ostrowski klub dodatkowo stratny mógł być nawet kilkaset tysięcy złotych.

- Wszyscy którzy sądzą, że Klub Motorowy Ostrów przez te wszystkie decyzje będzie zlikwidowany i nie będzie dochodził swoich roszczeń grubo się mylą. Chcemy sprawiedliwości, po drugie to były pieniądze sponsorów i kibiców, przed którymi musimy się rozliczyć - kończy przedstawiciel Zarządu KM-u.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)