Żużel. Do trzech razy sztuka Lebiediewa w PGE Ekstralidze. To poważny kandydat do wtórowania Doyle'owi

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

Najlepszy żużlowiec 1. Ligi w sezonie 2022 poprowadził Cellfast Wilki Krosno do historycznego awansu. Obok Jasona Doyle'a ma być drugą lokomotywą beniaminka PGE Ekstraligi. Andrzej Lebiediew podejmie trzecią próbą podbicia jej. Czy udaną?

Największym sukcesem w karierze Andrzeja Lebiediewa jest bez wątpienia tytuł indywidualnego mistrza Europy, po który sięgnął w 2017 roku. Dokonał tego w szczególny sposób, bo nie wygrał żadnego z czterech turniejów organizowanych w ramach cyklu SEC. Tamten sezon był też pierwszym Łotysza, w którym jeździł w PGE Ekstralidze.

Lebiediewa zakontraktowała wtedy snująca mocarstwowe plany Betard Sparta Wrocław. Choć nigdy wcześniej nie startował on na najwyższym szczeblu w Polsce, to raczej nie był to sięganie po kota w worku. Zawodnik miał za sobą sześć pełnych sezonów jazdy w 1. Lidze w barwach Lokomotivu Daugavpils. Tak naprawdę już od momentu debiutu był ważnym ogniwem drużyny Nikołaja Kokina. Wyrósł nie tylko na jej lidera, ale i na gwiazdę całej ligi.

W latach 2015-2016 wygrał ją z Lokomotivem, ale klubowi skutecznie utrudniano procedury, które sprawiłyby, że spróbuje on swoich sił w PGE Ekstralidze. Lebiediew nie chciał czekać, bo trzeba wprost przyznać, że na pierwszoligowym poziomie osiągnął sufit. Przejście do Sparty było naturalnym krokiem w rozwoju kariery jeźdźca mającego aspiracje także do sukcesów na arenie międzynarodowej. Dowodem tego był wspomniany złoty medal wywalczony w SEC.

Łotysz spisywał się we Wrocławiu całkiem przyzwoicie, pomagając drużynie w dojechaniu do finału play-off. Tam górą była jednak Fogo Unia Leszno. Kolejny sezon w PGE Ekstralidze rozpoczął jednak fatalnie i po pięciu meczach, w których zdobył zaledwie 8 punktów, został wypożyczony do jeżdżącego na zapleczu elity ROW-u Rybnik. Natomiast w 2019 roku Lebiediew ponownie udał się na wypożyczenie ligę niżej, tj. do Daugavpils.

ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"

Tam znów zanotował bardzo udany sezon. Postanowił spróbować się w PGE Ekstralidze po raz drugi. Dołączył do beniaminka z Rybnika, gdzie znał środowisko i gdzie z góry kreowany był na lidera. Niestety, już w drugim spotkaniu sezonu, którego start został przesunięty z uwagi na COVID-19, złamał nogę i tak naprawdę przygotowania oraz oczekiwania legły w gruzach.

Po chcącego się odbudować raz jeszcze charakteryzującego się dużą walecznością Lebiediewa sięgnęły od kolejnego sezonu Cellfast Wilki Krosno. Prezes Grzegorz Leśniak trafił w dziesiątkę, bo jego gwiazda dwukrotnie wprowadziła zespół do finału play-off, a w drugim podejściu poprowadziła do historycznego sukcesu. Co więcej, urodzony w 1994 roku Łotysz okazał się najlepszy pod względem średniej biegowej (2,374), przebijając minimalnie swoją najwyższą dotychczasową przeciętną w 1. Lidze z sezonu 2016 (2,370).

W takiej sytuacji pozostanie Lebiediewa w Wilkach było naturalną koleją rzeczy. Przed nim trzecia próba podbicia PGE Ekstraligi i chyba - jeśli nie dosięgnie go pech tak, jak przed trzema laty - z największymi szansami na powodzenie. Projekt w Krośnie jest ambitny, reprezentant Łotwy świetnie wkomponował się w tamtejsze środowisko i ma dużo instrumentów, żeby być kimś, kto najwydatniej będzie wspomagać Jasona Doyle'a w walce o utrzymanie. A przy dwóch mocnych strzelbach szanse krośnian na realizację tego celu na pewno mocno wzrosną.

Dotychczasowe wyniki Andrzeja Lebiediewa w PGE Ekstralidze:

Sezon - klubMeczeBiegi (wygrane)Pkt + bonŚr. bieg.Śr. mecz.Śr. dom / wyjazd
2020 - Rybnik 3 10 (0) 11+3 1,400 3,67 1,000 / 1,571
2018 - Wrocław 5 12 (1) 8+0 0,667 1,60 1,143 / 0,000
2017 - Wrocław 17 65 (10) 88+11 1,523 5,18 1,794 / 1,226
SUMA 25 87 (11) 107+14 1,391 4,28 1,636 / 1,140

CZYTAJ WIĘCEJ:
Frątczak wytypował PGE Ekstraligę. Unia pod ogromną presją, GKM rewelacją?
Tai Woffinden wygrał turniej Darcy'ego Warda! Po finale padła piękna dedykacja

Źródło artykułu: WP SportoweFakty