Największym sukcesem w karierze Andrzeja Lebiediewa jest bez wątpienia tytuł indywidualnego mistrza Europy, po który sięgnął w 2017 roku. Dokonał tego w szczególny sposób, bo nie wygrał żadnego z czterech turniejów organizowanych w ramach cyklu SEC. Tamten sezon był też pierwszym Łotysza, w którym jeździł w PGE Ekstralidze.
Lebiediewa zakontraktowała wtedy snująca mocarstwowe plany Betard Sparta Wrocław. Choć nigdy wcześniej nie startował on na najwyższym szczeblu w Polsce, to raczej nie był to sięganie po kota w worku. Zawodnik miał za sobą sześć pełnych sezonów jazdy w 1. Lidze w barwach Lokomotivu Daugavpils. Tak naprawdę już od momentu debiutu był ważnym ogniwem drużyny Nikołaja Kokina. Wyrósł nie tylko na jej lidera, ale i na gwiazdę całej ligi.
W latach 2015-2016 wygrał ją z Lokomotivem, ale klubowi skutecznie utrudniano procedury, które sprawiłyby, że spróbuje on swoich sił w PGE Ekstralidze. Lebiediew nie chciał czekać, bo trzeba wprost przyznać, że na pierwszoligowym poziomie osiągnął sufit. Przejście do Sparty było naturalnym krokiem w rozwoju kariery jeźdźca mającego aspiracje także do sukcesów na arenie międzynarodowej. Dowodem tego był wspomniany złoty medal wywalczony w SEC.
Łotysz spisywał się we Wrocławiu całkiem przyzwoicie, pomagając drużynie w dojechaniu do finału play-off. Tam górą była jednak Fogo Unia Leszno. Kolejny sezon w PGE Ekstralidze rozpoczął jednak fatalnie i po pięciu meczach, w których zdobył zaledwie 8 punktów, został wypożyczony do jeżdżącego na zapleczu elity ROW-u Rybnik. Natomiast w 2019 roku Lebiediew ponownie udał się na wypożyczenie ligę niżej, tj. do Daugavpils.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"
Tam znów zanotował bardzo udany sezon. Postanowił spróbować się w PGE Ekstralidze po raz drugi. Dołączył do beniaminka z Rybnika, gdzie znał środowisko i gdzie z góry kreowany był na lidera. Niestety, już w drugim spotkaniu sezonu, którego start został przesunięty z uwagi na COVID-19, złamał nogę i tak naprawdę przygotowania oraz oczekiwania legły w gruzach.
Po chcącego się odbudować raz jeszcze charakteryzującego się dużą walecznością Lebiediewa sięgnęły od kolejnego sezonu Cellfast Wilki Krosno. Prezes Grzegorz Leśniak trafił w dziesiątkę, bo jego gwiazda dwukrotnie wprowadziła zespół do finału play-off, a w drugim podejściu poprowadziła do historycznego sukcesu. Co więcej, urodzony w 1994 roku Łotysz okazał się najlepszy pod względem średniej biegowej (2,374), przebijając minimalnie swoją najwyższą dotychczasową przeciętną w 1. Lidze z sezonu 2016 (2,370).
W takiej sytuacji pozostanie Lebiediewa w Wilkach było naturalną koleją rzeczy. Przed nim trzecia próba podbicia PGE Ekstraligi i chyba - jeśli nie dosięgnie go pech tak, jak przed trzema laty - z największymi szansami na powodzenie. Projekt w Krośnie jest ambitny, reprezentant Łotwy świetnie wkomponował się w tamtejsze środowisko i ma dużo instrumentów, żeby być kimś, kto najwydatniej będzie wspomagać Jasona Doyle'a w walce o utrzymanie. A przy dwóch mocnych strzelbach szanse krośnian na realizację tego celu na pewno mocno wzrosną.
Dotychczasowe wyniki Andrzeja Lebiediewa w PGE Ekstralidze:
Sezon - klub | Mecze | Biegi (wygrane) | Pkt + bon | Śr. bieg. | Śr. mecz. | Śr. dom / wyjazd |
---|---|---|---|---|---|---|
2020 - Rybnik | 3 | 10 (0) | 11+3 | 1,400 | 3,67 | 1,000 / 1,571 |
2018 - Wrocław | 5 | 12 (1) | 8+0 | 0,667 | 1,60 | 1,143 / 0,000 |
2017 - Wrocław | 17 | 65 (10) | 88+11 | 1,523 | 5,18 | 1,794 / 1,226 |
SUMA | 25 | 87 (11) | 107+14 | 1,391 | 4,28 | 1,636 / 1,140 |
CZYTAJ WIĘCEJ:
Frątczak wytypował PGE Ekstraligę. Unia pod ogromną presją, GKM rewelacją?
Tai Woffinden wygrał turniej Darcy'ego Warda! Po finale padła piękna dedykacja