Żużel. Mistrz świata jedyny w swoim rodzaju. Marka Lorama podziwiały i uwielbiały tłumy

Wielu kibiców, którzy pamiętają go z toru, zapewne lubi dziś nostalgicznie mruknąć pod nosem, że takich jak on to już nie ma. Faktem jest, że Mark Loram był jedyny w swoim rodzaju. Był unikalny. Takim też został indywidualnym mistrzem świata.

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Mark Loram w kasku czerwonym WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Mark Loram w kasku czerwonym
Malta. Malutkie państewko na Morzu Śródziemnym, niedaleko Włoch. Wyspa ta do 1964 roku była pod panowaniem Wielkiej Brytanii. Coraz chętniej odwiedzana przez turystów i uważana za najbezpieczniejszy kraj Europy, a obok Kataru drugi taki na świecie. Na Malcie kręcono sceny do słynnych filmów "Gladiator" z Russellem Crowe, "Hrabia Monte Christo" z Jamesem Caviezelem czy "Troja" z Bradem Pittem. Zamieszkuje ją około pół miliona ludzi. Wielu trudno jednak może przyjść wymienienie sławnych osób, które byłyby z tym krajem silnie związane.

Zaprawiony w trudnych bojach

Dlaczego wstęp o Malcie, która z żużlem nie ma nic wspólnego? Bowiem to właśnie tam, w małej Mtarfie, 12 stycznia 1971 roku urodził się przyszły indywidualny mistrz świata - Mark Loram. Blondwłosy zawodnik wraz z rodziną wychowywał się już w Wielkiej Brytanii. To też sprawiło, że mógł za młodu wsiąść na jednoślad i spróbować zacząć podbijać właśnie świat motosportu. Cóż, trzeba przyznać, że poszło mu "całkiem nieźle".

Podobnie jak wielu mniej lub bardziej utytułowanych rodaków rozpoczynał ściganie w lewo od tego na trawie, ale i jazda na długim torze nie była mu obca. Nawet gdy postawił już w największym wymiarze na klasyczny speedway, wciąż jeszcze lubił oddawać się rywalizacji w dwóch innych odmianach. Był nawet mistrzem kraju w grasstracku (1991, 1993), a w latach 1990-1994 brał udział w finałach światowych w longtracku.

Na krajowym podwórku ściganie z seniorami rozpoczął od stołecznej ekipy Hackney Kestrels w 1987. Już w pierwszym sezonie zajął trzecie miejsce w IM Wielkiej Brytanii do lat 21, a w drugim sięgnął w tym czempionacie po tytuł. Tym samym przepowiadano mu wielką karierę, widząc jego poczynania od najmłodszych lat i cechy, jakie szybko zaczął uwypuklać.

ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"

Waleczny jak Mark Loram

Brytyjczyk dał się bowiem poznać jako jeden z najwaleczniejszych żużlowców w historii. Wobec wyjątkowego "daru" do częstego przegrywania startów musiał szukać swoich szans na dystansie. Liczne pogonie za rywalami z wykorzystywaniem wręcz całej szerokości toru, stały się jego znakiem firmowym. Niewielu było zawodników tak operujących manetką gazu i tak wykorzystujących miejsca do ataku. Takie, o których inni w ogóle by nie pomyśleli.

Na zawsze będzie znany z widowiskowej jazdy z przygarbionym tułowiem i podwiniętą prawą nogą. Rozpalał serca kibiców w "poprzedniej epoce" żużla, więc tym bardziej robiłby wrażenie współcześnie. Choć przez brak atutu w postaci błyskawicznego puszczania sprzęgła możliwe, że teraz byłoby mu trudniej o uskutecznianie akcji na trasie.

Takie wyroki są może jednak zbyt buchalteryjne, więc lepiej oddać cesarzowi to, co cesarskie. Niepowtarzalny, unikalny wręcz styl jazdy pozwolił Loramowi na wartkie dołączenie do czołówki zawodników w Wielkiej Brytanii, a w ostatnim roku bycia juniorem nawet do reprezentacji narodowej na Drużynowe Mistrzostwa Świata w Kumli. Także w 1992 roku po przegranym biegu dodatkowym z Leigh Adamsem zdobył srebro w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów w Pfaffenhofen. W późniejszych latach wraz z Australijczykiem startowali w bardzo podobnych czerwonych kevlarach, będąc twarzami firmy Owen Bros Commercials.

Na zdjęciu: Mark Loram (z lewej) w rozmowie z Gregiem Hancockiem w Toruniu Na zdjęciu: Mark Loram (z lewej) w rozmowie z Gregiem Hancockiem w Toruniu
Jedyny taki mistrz świata

Za sprawą jazdy w ostatnim jednodniowym finale IMŚ dostał się do nowoutworzonego cyklu Grand Prix. W latach 1995-1997 był w nim najlepszym Brytyjczykiem, lecz po wpadce w 1998 w Challenge'u wypadł z grona stałych uczestników. To podziałało na niego jak płachta na byka, bo w sezonie 1999 prezentował bardzo skuteczną jazdę. Jadąc z "dziką kartą", wygrał po znakomitym finale w Linkoeping (gnębiąc Jimmy'ego Nilsena, a jakże... na dystansie), a potem jeszcze został zaproszony trzykrotnie i raz też wystąpił jako rezerwowy.

Loram, choć opuścił jeden turniej, zajął wtedy 5. miejsce, mając nawet szansę na medal. Przyszłość pokazała, że był to zwiastun tego, co miało wydarzyć się w roku milenijnym. A wydarzyła się rzecz absolutnie historyczna. Był do bólu regularny, jako jedyny z kompletem awansów do półfinałów, trzykrotnie stawający na podium. Zabrakło tylko turniejowego triumfu.

Nie zabrakło za to punktów. 29-letni żużlowiec zebrał ich najwięcej w sześciu imprezach i został najlepszym żużlowcem świata, przerywając dwuletnią dominację Tony'ego Rickardssona. Ten musiał zadowolić się brązowym medalem. Srebro przypadło Billy'emu Hamillowi, który... wygrał dwie rundy. Amerykanin miał jednak też dwie słabsze i na tym Loram dużo zyskał. Reprezentant Lwów Albionu przeszedł tym samym do historii. Nigdy wcześniej ani później w GP nie było złotego medalisty, który w drodze po to osiągnięcie nie wygrałby choćby jednych zawodów.

Paskudny upadek i rodzinna tragedia

Zresztą Loram w 66 turniejach w karierze w cyklu triumfował zaledwie dwukrotnie (Vojens 1997 i Linkoeping 1999), na "pudle" stał 10 razy. Nie zdobył też więcej medali, a z elity wypadł po słabej edycji w 2004. Zaczęły jednak prześladować go urazy, a ten najpoważniejszy doprowadził ostatecznie do zaprzestania startów na żużlu. Paskudnej kraksie uległ bowiem u progu sezonu 2007 na torze w Ipswich. Doznał w niej skomplikowanego złamania nogi. Leczył się długimi miesiącami, aż po dwóch latach poinformował, że kończy karierę.

Ogromną tragedię wraz z ukochaną żoną Flo przeżył w listopadzie 2011 roku. Ich 18-letni syn, Rhys, został potrącony przez samochód w zamieszkałej przez nich wsi Crowfield. Doznał rozległych obrażeń i zmarł krótko po przewiezieniu do szpitala w Ipswich. Stroniący od mediów były żużlowy mistrz głowę zajmował już wtedy handlowaniem i naprawą aut BMW, czym zajmuje się dotąd. Mimo ofert nie chciał poświęcić się pracy z następcami, aby postarać się wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie. Na stadionach pokazuje się rzadko.

Lubiany w Polsce

Do naszego kraju trafił już w 1992 roku i następnie startował przez 15 sezonów. Jeździł dla drużyn z Częstochowy, Torunia, Ostrowa, Bydgoszczy, Rybnika, Gorzowa i Leszna. Wszędzie porywał tłumy, nawet jeśli nie jeździł zbyt często, bo i takie lata się zdarzały. W 2002 roku walnie przyczynił się natomiast do zdobycia przez bydgoską PointS Polonię ostatniego w jej historii złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. Ponadto dał się poznać jako ten, który dobrze dogadywał się na torze z Tomaszem Gollobem.

Ponadto polscy kibice doceniali nie tylko jego umiejętności i waleczność, ale także to, że gdy Gollob zaczął szturmować światowe salony, wiele zachodnich gwiazd zmawiało się, by utrudniać odważnemu Polakowi życie. Pamiętny cios od Craiga Boyce'a na londyńskim Hackney w 1995 sprawił, że Australijczyk musiał zapłacić karę finansową. Loram w przeciwieństwie do kilku innych kolegów nie zrzucił się na nią. A dwa lata później jego wygrana w GP Danii w Vojens dała ostatecznie Gollobowi możliwość świętowania brązowego medalu IMŚ, zabierając tę niewątpliwą przecież przyjemność zasmuconemu takim obrotem spraw Rickardssonowi.

W środę 12 stycznia Mark Loram kończy 52 lata.

Tomasz Janiszewski, WP SportoweFakty

CZYTAJ WIĘCEJ:
Briggs medale zdobywał seriami. To drugi taki indywidualny mistrz świata
Zwiastun wyśmienitej kariery. Sullivan sukcesy odnosił od najmłodszych lat

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy pamiętasz cykl Grand Prix 2000, który padł łupem Marka Lorama?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×