Stal nie chciała zatrzymać Zmarzlika?! Prezes wyjaśnia, dlaczego nie było negocjacji

Władze Stali Gorzów podjęły decyzję o odpuszczeniu negocjacji z Bartoszem Zmarzlikiem i to dlatego najlepszy żużlowiec świata dogadał się z władzami Motoru Lublin? Dziwną bezczynność gorzowskiego klubu komentuje prezes klubu, Waldemar Sadowski.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
Z transferem Bartosza Zmarzlika do Motoru Lublin wciąż nie pogodzono się w Gorzowie, a w środowisku ebut.pl Stali często dyskutuje się, dlaczego wychowanek klubu podjął decyzję o odejściu ze Stali, zanim choćby usiadł do negocjacji z przedstawicielami gorzowskiego klubu.

Część sponsorów do dziś jest zresztą przekonana, że brak negocjacji ze Zmarzlikiem było... świadomą taktyką władz Stali Gorzów, którzy zdecydowali się odpuścić rozmowy z liderem, by zaoszczędzić pieniądze i poszukać tańszego rozwiązania. Trudno w inny sposób uzasadnić to, dlaczego do czerwca nikt z działaczy nie podjął się tematu negocjacji z największą gwiazdą klubu.

- Mogę zapewnić, że w zeszłym roku na zarządzie nikt nie brał pod uwagi, by Bartosz Zmarzlik miał opuścić nasz zespół, a już na pewno nie dyskutowaliśmy o odpuszczeniu negocjacji z naszym liderem - zapewnia w rozmowie z WP SportoweFakty prezes klubu, Waldemar Sadowski.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

- Gdy w maju coraz częściej zaczęły pojawiać się publikacje o jego odejściu, ten temat oczywiście przewijał się w naszych rozmowach. Traktowaliśmy to jednak jako plotki, bo z otoczenia teamu Zmarzlika nie mieliśmy żadnych sygnałów, że planuje on odejść. Poza doniesieniami prasowymi nic nie sugerowało, że rzeczywiście Bartek planuje transfer do Motoru. Spotykaliśmy się w parku maszyn, przy okazji zawodów, ale nie miałem cienia podejrzeń, że coś się dzieje. Absolutnie nic na to nie wskazywało, a przecież takie rzeczy łatwo wyczuć w nieoficjalnych rozmowach - komentuje obecny prezes Stali.

Co znamienne, pierwsze rozmowy na temat przyszłości Zmarzlika odbyły się dopiero w połowie czerwca, gdy policja zatrzymała Marka G., a sąd zdecydował o jego aresztowaniu. Wtedy było już jednak za późno, bo zawodnik wcześniej dogadał się w Lublinie. Żużlowiec mógł stracić cierpliwość, bo do czerwca władze Stali nie ustaliły choćby terminu pierwszego spotkania z przedstawicielami Zmarzlik Team.

- Gdy objąłem stanowisko prezesa, na pierwszą rozmowę "transferową" pojechałem właśnie do Bartka. Wtedy byłem w szoku, że walka o transfery rozgrywa się tak szybko. Zgodnie z planem, pierwsze rozmowy kontraktowe mieliśmy przeprowadzić tradycyjnie w sierpniu. Skład na kolejny sezon planowaliśmy budować oczywiście w oparciu o Bartka - przyznaje Sadowski.

Działacz szybko uczy się na błędach i deklaruje, że w tym roku zamierza być jednym z pierwszych prezesów, którzy zbudują skład na kolejny sezon. Przydatne mogą okazać się wprowadzone w tym sezonie prekontrakty.

- Czy planuję przekonać Zmarzlika do powrotu? Przepraszam, ale nie mogę zdradzać swojej strategii transferowej. Zależy mi również na obecnej drużynie i atmosferze w niej, a takie dywagacje nic dobrego nie wnoszą. Mogę jedynie potwierdzić, że w tym roku chcę błyskawicznie ułożyć zespół na kolejny rok. Od czerwca będzie można podpisywać prekontrakty, a ja chętnie, jak będzie taka potrzeba, skorzystam z tej opcji. Gdy tylko będę miał dopięte rozmowy i podpisany prekontrakt, to z ogłoszeniem na pewno nie będę czekał do listopada i zrobię to maksymalnie szybko - dodaje sternik gorzowskiego klubu.

W nowym rozwiązaniu pozwalającym już w czerwcu pochwalić się nowymi transferami, prezes Stali widzi same pozytywy i liczy, że prekontrakty przyjmą się w żużlu.

- Niektórzy faktycznie mają obawy związane z prekontraktami, ale moim zdaniem po prostu musimy się przyzwyczaić, że zawodnicy zmieniają kluby. W ostatnich latach też tak było, z tą różnicą, że wszystko odbywało się nieoficjalnie. W piłce zmiany barw klubowych na kolejny sezon też odbywają się z dużym wyprzedzeniem i nikomu to nie przeszkadza. Jestem przekonany, że wkrótce środowisko żużlowe też do tego dojrzeje. Zresztą moim zdaniem zawodnikom też nie odpowiadało to, że przez kilka miesięcy musieli unikać pytań lub mydlić wszystkim oczy. Teraz sprawy będą klarowne i to dobra wiadomość nie tylko dla klubów, ale i kibiców - dodaje.

Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Eleven Sports chwali się transferem
Były szef żużla w Canal+ typuje kolejność na koniec sezonu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×