Żużel. Jack Holder udowodni swoją wartość niedowiarkom? "Wiele osób było niezadowolonych"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jack Holder
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jack Holder

11 stycznia Jack Holder po raz pierwszy w karierze został Indywidualnym Mistrzem Australii. Teraz 26-letni zawodnik będzie chciał pokazać na co go stać w Speedway Grand Prix, zwłaszcza tym, którzy nie do końca w niego wierzyli.

Przypomnijmy, że pierwsze trzy z czterech rund tegorocznych Indywidualnych Mistrzostw Australii wygrywał czempion globu z 2017 roku, czyli Jason Doyle. Pomimo tego, z powodu niewielkiej przewagi przed ostatnim turniejem, ostatecznie musiał uznać on wyższość Jacka Holdera, który wyprzedził byłego mistrza świata zaledwie o dwa punkty.

Triumf w krajowym czempionacie to ważny dodatek do sukcesów młodego Australijczyka, który w ubiegłym sezonie na torze w Vojens był jednym z triumfatorów w kolejnej edycji Speedway of Nations (razem z Doylem i Maxem Frickiem). Kilka tygodni później w Glasgow zajął on trzecie miejsce w SGP Challenge, zapewniając sobie udział w tegorocznej rywalizacji w Speedway Grand Prix.

Jack Holder w ubiegłym sezonie zajął miejsce w żużlowej elicie tylko dzięki temu, że z powodu agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę zawieszeni zostali Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow. Tym bardziej miał prawo do zadowolenia, gdy w Glasgow sam wywalczył sobie przepustkę do cyklu SGP na kolejny sezon. W ubiegłym roku zmagania zakończył on na dosyć odległej, 12. pozycji, jednak teraz jest zdeterminowany, żeby wykorzystać nabyte w serii doświadczenie, gdy po raz drugi będzie rywalizował w gronie najlepszych na świecie.

Nie wszystkim pasowała taka sytuacja

- W zeszłym sezonie posmakowałem trochę Grand Prix. Moje oczekiwania były prawdopodobnie trochę zbyt wysokie jak na mnie, jednak wszystko było cenną lekcją. Zakwalifikowałem się samodzielnie na sezon 2023 i naprawdę czekam z niecierpliwością, aby ponownie udowodnić wszystkim, że się mylili. Sądzę, że ten rok będzie wiele lepszy, dlatego nie mogę się już doczekać startów w cyklu - przyznaje Jack Holder na łamach fimspeedway.com.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

Po tym jak Australijczykowi samemu udało się wywalczyć awans do żużlowej elity, zasadnym wydaje się pytanie, komu tym razem musi on udowodnić zły osąd co do jego osoby.

- Sam nie wiem. Dan Bewley i ja byliśmy rezerwowymi w ubiegłym sezonie, a następnie nastąpiła ta sytuacja z Rosjanami. Zawodnicy zostali zawieszeni, a my obaj mieliśmy szczęście. Naszym zamiarem nie było dołączenie do cyklu w ten sposób, jednak tak się stało, a ja i Dan byliśmy po prostu we właściwym miejscu i czasie. Wiem, że wiele osób było niezadowolonych z tego powodu, ale tak to już jest. Zawsze dobrze jest zakwalifikować się na własnych warunkach i wywalczyć sobie tam miejsce - dodaje nowy zawodnik Motoru Lublin.

Jack Holder chce przede wszystkim walczyć o utrzymanie w cyklu Grand Prix
Jack Holder chce przede wszystkim walczyć o utrzymanie w cyklu Grand Prix

Teraz liczy się miejsce w pierwszej szóstce

Każdy z zawodników marzy, aby zostać mistrzem świata. Młodszy z braci Holderów przyznaje jednak, że w przyszłym sezonie jego priorytetem będzie utrzymanie się w cyklu SGP, czyli zajęcie miejsca w czołowej szóstce klasyfikacji końcowej.

- Oczywiście chciałbym zwyciężyć. Aby to zrobić trzeba mieć jednak bardzo dużo szczęścia, w przyszłym roku zatem po prostu chcę się poprawić. To mój główny cel. Konieczne jest zajęcie miejsca w czołowej szóstce, a to dosyć ostra rywalizacja - przeciwko sobie mam bowiem 14 najlepszych zawodników na świecie. Z pewnością chciałbym wystąpić w kilku finałach i stanąć w nich na podium. Mam nadzieję, że uda się wywalczyć miejsce w tej ścisłej czołówce - podkreśla Holder.

Cokolwiek nie wydarzy się w zbliżającym się sezonie, zawodnik urodzony w australijskim Appin, ma już w swojej kolekcji trofeum za zdobycie mistrzostwa w swojej ojczyźnie. Do srebrnego medalu, wywalczonego na początku 2020 roku, dorzucił tym samym pierwszy złoty. Tytuł wywalczył on w najlepiej obsadzonej serii ostatniej dekady, pokonując wspomnianego Jasona Doyle'a, trzykrotnego czempiona Maxa Fricke'a oraz byłych zwycięzców - Rohana Tungate'a, Brady'ego Kurtza, Sama Mastersa i oczywiście swojego brata Chrisa, który jest mistrzem świata z sezonu 2012.

Prawie wszyscy cieszyli się razem z nim

- Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Pracowałem na to bardzo ciężko i ostatecznie zdobycie tego tytułu w tak silnej obsadzie wydaje się nierealne. Wiem, że wygrałem tylko jedną rundę, a "Doyley" zwyciężył w trzech, jednak to ja mam to trofeum w domu, byłem najbardziej konsekwentny i jestem mistrzem, z czego bardzo się cieszę - dodał.

Chris Holder był najlepszym zawodnikiem w krajowym czempionacie pięciokrotnie w latach 2008-2014, a Jack podziwiał te sukcesy z boku. Tym razem to starszy brat mógł świętować ze zwycięzcą i pogratulować mu.

- Chris był wniebowzięty, jak wszyscy. To było świetne uczucie. On ma pięć takich tytułów i jestem prawie pewien, że byłem obecny przy wszystkich jego zwycięstwach. Jestem z niego bardzo dumny, a teraz on był tam dla mnie i przeskoczył przez bandę, kiedy wygrałem po raz pierwszy. Moi rodzice wraz z dziewczyną Jess byli obecni, a mój brat Jimbo (James Holder - przyp. red.) oglądał zawody w telewizji. Nie mógł dotrzeć, lecz gdy wrócę do domu, z pewnością wszystko nadrobimy. Naprawdę nadal nie mogę w to uwierzyć - zaznaczył na koniec Jack Holder.

Czytaj także:
Eleven Sports chwali się nowym transferem. To dziennikarka związana ostatnio z Canal+
Byli bezkonkurencyjni i zdemolowali rywali. 64-letni weteran wśród triumfatorów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty