Dla Betard Sparty Wrocław sezon 2023 będzie bardzo ważny. Do drużyny wrócił z zawieszenia Artiom Łaguta, a ponadto zakontraktowano Piotra Pawlickiego. Jedynym fiaskiem wydaje się być brak kontraktu z Pawłem Trześniewskim, wobec czego swoją szansę ma dostać Mateusz Panicz.
To oznacza, że większy ciężar młodzieżowy będzie spoczywał na Bartłomieju Kowalskim. A 21-latek sezon rozpoczął bardzo wcześnie, bo już w styczniu kręcił pierwsze kółka w słonecznej Kalifornii pod bacznym okiem Grega Hancocka.
- To wszystko wyjdzie w trakcie sezonu, czy dużo udało mi się nauczyć. Dużo pracowaliśmy nad techniką jazdy, bo tory w Kalifornii są zupełnie inne, niż te w Europie. Tam nie jest najważniejsze ciągłe trzymanie gazu i kontrola motocykla, a to, by jeździć bardziej technicznie, bo łuki są ostre, krótkie proste - powiedział Kowalski podczas wideo czatu na profilu Żużlowej Reprezentacji Polski.
ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia
Zawodnik nie ukrywa, że chciałby, by nabyta w Stanach Zjednoczonych wiedza zaprocentowała, bo plany na ten rok ma ambitne. - Chciałbym stać się mocniejszym punktem Betard Sparty Wrocław i poprawić swoje wyniki z ubiegłego sezonu. Ponadto chciałbym w tym roku powalczyć o to, o co nigdy nie miałem okazji, czyli o IMŚJ. Mam nadzieję, że to mi się uda. Moje marzenie, by być najlepszym młodzieżowym zawodnikiem na świecie jest nadal aktualne, choć przede mną ostatni sezon w gronie juniorów - dodawał.
Tarnowianin w Kalifornii na brak zajęć nie narzekał. Na pewno nie udał się tam na wakacje. - Oprócz tego nadal przygotowywałem się do sezonu, czy to na sali, siłowni, czy też jeżdżąc na rowerze - skomentował.
Czytaj także:
Niebywałe! Z urazem kręgosłupa wystartował w wyścigu i go wygrał. Potem natychmiastowa operacja
Nie narzekał na brak ofert. "Będę miał się od kogo uczyć"