Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Mitch, zacznijmy od tego, jak z twoim zdrowiem? Trochę czasu od upadku w Częstochowie już minęło.
Mitchell Cluff, zawodnik Włókniarza Częstochowa U-24: Z moim zdrowiem jest już wszystko w porządku. Właśnie zakończyłem ostatnią sesję fizjoterapeutyczną i mam zielone światło, aby rozpocząć treningi.
Co ci się właściwie stało? Klub poinformował jedynie o urazie kręgosłupa, ale to dość ogólnikowy przekaz.
Doznałem kompresyjnego złamania kręgu kręgosłupa - Th12. Został on połączony metalową płytką i śrubami.
ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia
Jak to możliwe, że z urazem kręgosłupa nie tylko wstałeś i wróciłeś do parku maszyn, ale i wystartowałeś w powtórce, którą wygrałeś? To niesamowite, ale i niebezpieczne.
Mam wysoką tolerancję bólu i chciałem pomóc swojemu zespołowi. Wiadomo, kiedy wróciłem na tor, to działała jeszcze adrenalina, więc ten ból, jakby trochę ustąpił. Jednak po zakończeniu wyścigu, kiedy emocje opadły, to ból się bardzo nasilił.
Kiedy poczułeś, że coś jest nie tak i że trzeba się udać do szpitala?
Po meczu. Ból był już tak silny, że udałem się do szpitala, ale to miało być tylko prześwietlenie, bo na drugi dzień był zaplanowany kolejny mecz. Chciałem się upewnić, że wszystko jest w porządku, by nazajutrz znów się ścigać. Tymczasem wraz z prześwietleniem lekarz poinformował mi, że potrzebuję operacji. I to natychmiastowej.
Potem okres leczenia i rehabilitacja.
To był dla mnie bardzo trudny czas. Byłem na drugim końcu świata, bez rodziny, bez przyjaciół i zmuszony do tego, by każdy dzień spędzić w łóżku. Cały ten proces był bardzo długotrwały i powolny, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać. Dużo tutaj pomógł mi klub, a także mój mechanik i jego żona, którzy przez cztery miesiące są mną opiekowali. Do czasu, aż mogłem lecieć do Australii. Jestem im za to ogromnie wdzięczny!
I to z powodu leczenia nie oglądamy cię na australijskich torach?
Dokładnie. Na pewno po powrocie chciałbym się ścigać w sezonie, kiedy u nas trwa lato, ale nie mogłem sobie na to pozwolić. Kontuzja była zbyt poważna.
Keynan Rew też doznał urazu kręgosłupa, ale on nabawił się tego niedawno podczas zawodów w North Brisbane. I niedawno na łamach "Speedway Stara" przyznał, że takim szczęściem w nieszczęściu jest to, że do europejskiego sezonu wróci na tor i zresetuje głowę i odpocznie, tak jak to robią zimą np. polscy zawodnicy. Ty też tak to rozpatrujesz, czy jednak wolisz się ścigać?
Myślę, że trochę czasu wolnego od motocykla jest dobre, bo możesz poświecić ten czas rodzinie oraz przyjaciołom. Jednak ja wolałbym się teraz ścigać, tym bardziej, że na skutek kontuzji uciekły mi cztery mecze w Polsce.
To ostatnie pytanie o miniony sezon. Jaki on był dla ciebie?
Na pewno był to dla mnie rok pod znakiem nauki. Nigdy wcześniej nie ścigałem się na tych torach, a teraz miałem okazję nie tylko, by je poznać, ale dowiedzieć się również, jak trenują najlepsi żużlowcy świata, jak się odżywiają, jak ustawiają swoje motocykle. Szkoda, że nie mogłem pokazać pełni swojego potencjału.
Mówiłeś, że masz już zgodę na rozpoczęcie treningów. Czasu zostało niewiele.
Z powodu kontuzji nie mogłem zaliczyć typowego cyklu, ale na tyle, na ile mogłem, to starałem się utrzymywać formę. Teraz tyle czasu, ile się uda, to poświęcę na przygotowanie do sezonu.
I kiedy przylatujesz do Europy?
Na początku marca.
Teraz już chyba wiesz, że lecąc do Polski, trzeba się ubrać dużo cieplej, prawda? Słyszałem o twoim stroju, kiedy rok temu wylądowałeś w naszym kraju.
(śmiech) Tak! Dwanaście miesięcy temu, kiedy leciałem do Warszawy, to opuszczałem słoneczną i upalną Australię. W Polsce wylądowałem zatem w koszulce i szortach. Tym razem upewnię się, że mam ze sobą ciepłe ubrania.
Wyznaczasz sobie jakieś cele na ten sezon?
Mam dwa cele, które się ze sobą łączą. Chcę zdobywać wiele punktów dla mojej drużyny, w każdym meczu, w którym tylko dostanę szansę. A co za tym idzie, chcę pokazać kibicom, na co mnie stać.
Na pewno zobaczymy cię w U-24 Ekstralidze w barwach Włókniarza. Masz jeszcze jakieś podpisane albo planujesz gdzieś podpisać kontrakty?
Na razie nic innego nie podpisałem. Rozmawiałem z kilkoma klubami, ale nic z tego nie wynikło. Chciałbym mieć możliwość większej liczby startów, by mój kalendarz miał więcej pozycji, więc na pewno będę czekał na wiadomości.
A nie kusi cię np. brytyjska SGB Championship, gdzie ściga się też wielu twoich rodaków?
Chciałbym i to bardzo. Jednak, aby dostać wizę na starty w Wielkiej Brytanii, to musiałbym być w czołowej czwórce mistrzostw stanowych. A z powodu kontuzji w tym roku nie było to możliwe.
Dla ciebie ubiegły sezon był debiutem w Polsce. Jak odnalazłeś się w nowym otoczeniu, jak czujesz się w częstochowskim klubie?
Bardzo polubiłem ten klub. Wszyscy sprawiali, że czułem się tam naprawdę mile widziany. I było, jak w domu. Wierzę, że w tym roku będzie podobnie.
Atmosfera to jedno, ale drugie to wyniki. W ubiegłym roku trzynaście porażek i zaledwie jedna wygrana. W tym roku jesteście w stanie powalczyć o lepszy wynik?
Niestety, to nie był dobry rok dla nas. Mam nadzieję, że teraz wskoczymy na te właściwe tory, a ponadto będziemy tworzyć taki prawdziwy zespół, który będzie sobie pomagał wzajemnie, by osiągnąć cel.
Dobra postawa w U24 Ekstralidze może zaowocować powołaniem do głównego składu. O ile Leona Madsena i Mikkela Michelsena, bądźmy szczerzy, ale nie wygryziesz ze składu, o tyle rola rezerwowego pod numerem osiem/szesnaście wydaje się być realna.
Oczywiście, to jest też jakiś mój cel na ten rok! Występami w U24 Ekstralidze chcę udowodnić klubowi, że jestem najlepszym zawodnikiem tej drużyny i zasługuję na to, by być opcją rezerwową dla głównego składu. Chcę, by trener wiedział, że może na mnie liczyć.
To na koniec pytanie, które zadawałem również juniorom Włókniarza. Jak oceniasz ruchy transferowe Włókniarza i jak widzisz szanse twojego klubu w walce o złoto?
To jest speedway i wszystko się może wydarzyć. Mamy nowych juniorów, ale wierzę, że kiedy złapią swój rytm, to będzie naprawdę dobrze. Jeśli będę mógł im w jakikolwiek sposób pomóc, to zapewniam cię, że to zrobię!
Korzystając z okazji, chciałbym podziękować klubowi oraz kibicom i sponsorom za wsparcie w tym trudnym dla mnie czasie, oraz za pomoc w trakcie sezonu. Bez tych ludzi nie byłbym dziś w tym miejscu, w którym jestem.
Czytaj także:
Legenda w cieniu wielkich mistrzów. Mauger nauczył go jednej ważnej rzeczy
Mistrzostwa Europy wracają do Częstochowy po ośmiu latach. Tak tłumaczą swój wybór