Opady deszczu, które co chwila w niedzielę nawiedzały Zieloną Górą nie pozwoliły odpowiednio przygotować owalu. - Byłoby bezsensem puszczać tu zawodników i patrzyć jak narażają się na kontuzje. Tor w południe był dobrze przygotowany. Już od ósmej rano go przygotowywaliśmy. Potem spadł deszcz. Po nim nasz toromistrz wyciągnął spod spodu tę suchą nawierzchnię. Wydawało się, że pogoda nam dopisze, bo ładnie się rozchmurzyło. Przyszedł jednak następny deszcz, który już nie pozwolił na ubijanie tego toru dalej. Nawierzchnia przyczepiała się do kół i robiła się papka. Niestety - stwierdził Piotr Żyto, trener Falubazu.
Większość zawodników narzeka także na zbyt późne zaplanowanie meczów finałowych. - Tor jest ciężki, ale to już nawet nie chodzi o to. Pada cały czas deszcz, a przecież w finale chodzi o to, żeby było dobre widowisko. Nie na tym rzecz polega, żeby jechać gęsiego. Mamy połowę października, pogoda jest nieciekawa, nawet jakieś opady śniegu już zapowiadają, a przecież w niedzielę jest rewanż w Toruniu. W takiej pogodzie, w takich warunkach, jazda niewiele ma wspólnego z rywalizacją, a przecież wszyscy chcemy, żeby to były fajne zawody - powiedział Robert Kościecha, zawodnik Unibaksu.
Spotkanie przełożono na wtorek na godzinę 20:00.