Jego żona widzi, że cały czas przegrywa. Nie przejmuje się hejtem ze strony kibiców

Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener, słynie z ciętego języka i kontrowersyjnych opinii. Nie wszystkim kibicom podobają się tezy, jakie padają z jego ust, przez co nierzadko jest obiektem hejtu.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Szymon Michalski, WP SportoweFakty: 14 marca obchodzi pan 65. urodziny. Czego można panu życzyć?[/b]

Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener, obecnie żużlowy ekspert: Zawsze wszystkim życzę zdrowia, niczego innego. Tego bym sobie sam życzył, abym miał takie zdrowie, jakie mam od 2-3 lat. Wtedy było źle, a nawet bardzo źle. Wracały dolegliwości z okresu startów na żużlu. Dawał o sobie znać kręgosłup, stawy. Do tego dochodziły dolegliwości żołądkowe.

Uporał się pan już z tymi dolegliwościami, czy jednak cały czas dają o sobie znać?

Od 2-3 lat nie narzekam. Teraz nic mi nie dolega, nic mnie nie boli. Jeśli będę miał zdrowie, to będę cieszył się tą starością. Jeszcze trzy lata temu moja żona powiedziała mi: Janek, masz już 62 lata, widzisz, jak wygląda życie człowieka w tym wieku. Odpowiedziałem jej, że nie chcę takiego życia, gdy za dnia i w nocy coś mnie boli, coś mi dolega. Było nawet tak, że nie spałem nocami. Trzy lata temu wzięła się za mnie moja córka i moja żona. Dzięki tym osobom dzisiaj cieszę się takim zdrowiem. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Jeśli będę miał zdrowie, to na resztę sobie zapracuję.

Mija właśnie 25 lat, odkąd zakończył pan karierę. Czy w pierwszych latach na żużlowej emeryturze brakowało panu tej dyscypliny?

Oczywiście. Ponad 20 lat zajmowałem się tym, co najbardziej kochałem i co przynosiło mi najwięcej radości, satysfakcji. Dla mnie największą satysfakcją było osiągnięcie dobrego wyniku. Pomijam pieniądze, bo one nie były dla mnie największą wartością. Mogę czuć się spełniony. Nie byłem wybitnym zawodnikiem, ale też nie byłem statystą na torze. Zawsze mówiłem, że byłem takim zawodnikiem na trzy z plusem, czyli średnim. Wystarczało mi to, indywidualnie też coś osiągnąłem. Kończąc karierę, wiedziałem, że rozstaje się z tym, co sprawiało mi przyjemność. Po tym, jak zakończyłem jazdę na żużlu, rozpocząłem życie od początku, od zera.

ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow stracił miejsce w składzie. Jako przyczynę podał stan psychiczny i brak zaangażowania

Po zakończeniu kariery spełniał się pan w roli trenera.

To była tylko przygoda. Czy jako trener coś osiągnąłem? Drużyny, które prowadziłem, zdobywały medale, czyli jednak coś osiągnąłem. Sport żużlowy jakiś czas temu zaczął iść w złym kierunku. W 2010 roku, gdy wracałem do domu po jednym z meczów, powiedziałem, że jako trener kończę karierę i że nigdy nie zajmę się już żadną drużyną. Widziałem, że ta dyscyplina idzie złą drogą.

Jan Krzystyniak w białym kasku
Jan Krzystyniak w białym kasku

Co ma pan na myśli?

Moja żona jest laikiem, bo była może z pięć razy w życiu na meczu żużlowym. Czasami ogląda ze mną jakiś mecz w telewizji i mówi, że ona pamięta żużel trochę inaczej i że ta dyscyplina nie jest tak ciekawa, jak kiedyś. To pokazuje, że nawet zwykły laik zauważa, że żużel zmierza w złym kierunku.

Wróćmy jeszcze na chwilę do pana, jak pan to ujął, "przygody" trenerskiej. Dlaczego podjął pan decyzję o tym, że już nigdy nie obejmie pan posady trenera którejś z drużyn?

Denerwowało mnie m.in. to, że osoby, które przebywały w parku maszyn, próbowały się wtrącać. Różnie z tym bywało. Mówiłem, że to trener odpowiada za wynik drużyny, ogólnie za wszystko, co jest związane z drużyną. On powinien być za to rozliczany. Ile było osób w parkingu, tylu było trenerów, menedżerów. Trener więcej walczył z tymi "pomagierami", niż skupiał się na swoich obowiązkach.

Od żużla całkowicie pan się jednak nie odsunął. Obecnie dość często udziela się pan w mediach jako ekspert.

Czy ja jestem ekspertem? Mówię to, co uważam za stosowne i to, co myślę. Moja żona jak słyszy moje wypowiedzi, to mówi mi, że wie, o co mi chodzi, ale widzi też, że cały czas przegrywam.

To znaczy?

Komentuję bieżące sprawy, ale też często nalegam na zmiany przepisów, regulaminów. Jestem przeciwny temu, co się dzieje, bo jak już mówiłem, widzę, że żużel zmierza w złym kierunku. Zwracam na to uwagę, a to i tak niestety brnie w ciemną uliczkę.

Zdarza się, że jest pan obiektem hejtu, krytycznych komentarzy ze strony kibiców. Przejmuje się pan tym?

Nie, nie przejmuję się tym. Kiedyś czytałem artykuł pana Zbigniewa Hołdysa. On napisał o hejcie, że takie wypowiedzi i komentarze wygłaszają tylko ci, którzy chcą zabłysnąć, pokazać światu, że coś znaczą. To są jednak ludzie bardzo prości, którzy nic w życiu nie osiągnęli, nie stać ich na coś więcej poza krytyką innych. Jeżeli to komuś sprawia radość i ktoś może się dzięki temu wyżyć, to niech w dalszym ciągu to robi.

***

Jan Krzystyniak jako zawodnik reprezentował Falubaz Zielona Góra, Unię Leszno, Stal Rzeszów, Polonię Piła i Iskrę Ostrów. Jest aż pięciokrotnym drużynowym mistrzem Polski. Indywidualnie najskuteczniejszy był w 1989 roku, kiedy skończył rozgrywki ze średnią bieg. 2,610. Ponadto w swoim dorobku posiada m.in. zwycięstwo w Złotym Kasku i dwa srebrne medale Indywidualnych Mistrzostw Polski.

Zobacz także:
Chciałby wystąpić w innej dyscyplinie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty