Żużel. Martin Vaculik wspomina wydarzenie sprzed wielu lat. "To było coś wspaniałego"
Słowak Martin Vaculik zwyciężył ubiegłoroczną Speedway Grand Prix w Pradze. Jeden z liderów ebut.pl Stali Gorzów przyznaje, że do tego sukcesu motywowało go spotkanie swoich idoli, które miało miejsce w stolicy Czech, gdy był jeszcze bardzo młody.
Do tej pory w tej prestiżowej serii jeszcze żadnemu Czechowi nie udało się tam zwyciężyć, dlatego triumf reprezentanta sąsiedniej Słowacji był najbardziej "domową" wygraną. Oczywiście sukces ten oglądało wielu kibiców z rodzimego kraju Vaculika.
Robił zdjęcia ze swoimi idolami
Zawodnik ebut.pl Stali Gorzów za młodu okazjonalnie ścigał się w Pradze, reprezentując klub z rodzinnej Żarnovicy w czeskich rozgrywkach. Zawodnik przyznaje, że możliwość spotkania raz w roku wielkich gwiazd speedwaya tylko potęgowała jego głód jazdy na wysokim poziomie. Słowak wspomina swoją pierwszą wizytę na Markecie z dużym sentymentem.
ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow stracił miejsce w składzie. Jako przyczynę podał stan psychiczny i brak zaangażowania- Sądzę, że to było w 2003 roku. Gdy miałem 13 lat, pojechałem tam na Grand Prix z moim tatą. Pamiętam, że zrobiłem sobie zdjęcia z Gregiem Hancockiem, Tonym Rickardssonem, Tomaszem Gollobem, Jasonem Crumpem i pozostałymi wielkimi gwiazdami. Stałem po jednej strony bandy, a Greg był wówczas po drugiej. On jednak zrobił sobie ze mną zdjęcie właśnie koło niej - wspomina Martin Vaculik na łamach fimspeedway.com.
Dla Słowaka kolejnym wyjątkowym momentem była możliwość startowania w jednym zespole ze wspomnianym Hancockiem. Sytuacja taka miała miejsce w Unii Tarnów, w latach 2012 i 2014.
Ma spory sentyment do stolicy Czech
- To było dobre wspomnienie i kiedy ścigałem się z Gregiem w Tarnowie w Polsce, około dziesięciu lat temu, pokazałem mu to zdjęcie i śmialiśmy się z tego. Powiedziałem mu: "Widzisz Greg, marzenia się spełniają!". Później startowaliśmy razem w jednej drużynie i to było coś wspaniałego. To niesamowite, jak to wszystko się dzieje. To coś fantastycznego. Rozmawialiśmy o tym naszym wcześniejszym spotkaniu wiele razy. To z pewnością miłe wydarzenie, zapisane w pamięci - dodaje utytułowany reprezentant Słowacji.
Dołączenie w ubiegłym sezonie do Hancocka w gronie zwycięzców turnieju cyklu SGP na Markecie było dla Vaculika z pewnością wyjątkową chwilą. Jak się okazało miało ono również ogromne znaczenie w kontekście dalszych występów w ubiegłym sezonie.
- Wygrana w Grand Prix w Pradze zawsze jest czymś niezapomnianym. Turniej rozgrywany tam jest po prostu wyjątkowy. Jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się tam wygrać, ponieważ przeważnie zawody na tym torze są bardzo trudne. To miasto jest dla mnie również bardzo sentymentalne. Praga to jedno z moich ulubionych miejsc na świecie. Ta wygrana była dla mnie, jak nowy początek na resztę sezonu, z dobrymi wynikami, właściwymi ustawieniami i odpowiednim sprzętem. To był dla mnie punkt zwrotny - podsumowuje Martin Vaculik.
Czytaj także:
Iversen zorganizuje turniej jubileuszowy. Poznaliśmy pełną obsadę
Zawodnicy Startu nie dostali wszystkich należności. Prezes komentuje
-
Tomek z Bamy Zgłoś komentarz
Martin, a pamietasz jak pierwszy raz spotkales Don Bartolo Czekanskiego? Nawet macie wspolne zdjecie.