Adams to prawdziwa legenda cyklu GP. Startuje w nim prawie od samego początku (1996 rok). W tym czasie wygrał osiem rund. W 2005 roku sięgnął po brązowy medal IMŚ, a dwa lata później po srebro. W ostatnich latach Adams był zawsze w czołówce GP. W tym sezonie znacznie obniżył loty w elicie, gdyż jest dopiero 11. w "generalce". Sobotni turniej w Bydgoszczy będzie dla niego pożegnaniem z IMŚ.
- Nadszedł ten czas. Nie ma sensu ścigać się w cyklu Grand Prix i jeździć na końcu stawki, jeżeli już to walczyć o najwyższe laury. Ten sezon był dla mnie wyjątkowo rozczarowujący i nadszedł już czas by ustąpić pola młodszym zawodnikom. Niestety nie będę już Indywidualnym Mistrzem Świata i ciężko mi się z tym pogodzić, jednak muszę patrzyć w przeszłość na te pozytywne aspekty. Rodzina też miała na mnie duży wpływ. Przez ostatnie dziesięć albo jeszcze więcej lat miałem naprawdę bardzo dużo pracy by ustalić swój kalendarz startów na dany sezon, gdzie czasem było ponad 110 imprez. Teraz w obliczu braku startów w cyklu Grand Prix będę miał trochę więcej czasu dla rodziny - powiedział Adams.
na Instagramie 
na Facebooku 
