Żużel. Poważna choroba zaburzyła jego plany. "To wydarzyło się w ostatnim momencie"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski

Daniel Jeleniewski twierdzi, że będzie zadowolony ze swojej jazdy, o ile znacząco poprawi średnią. - Zachorowałem na zapalenie płuc. To skomplikowało moje przygotowania - zdradził żużlowiec Abramczyk Polonii.

[b]

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Rok temu jeździł pan w kratkę i wiele razy przyznawał, że pojawiało się uczucie niedosytu. W tym sezonie zapewne celuje pan wyżej.
[/b]

Daniel Jeleniewski, żużlowiec Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Naturalnie. Jestem ambitny. Średnia, którą wywalczyłem w tamtych rozgrywkach, nie zadowoliła mnie. Wierzę, że w tym roku będzie inaczej. Nie próżnowałem.

Jest jakiś próg punktowy, który by pana satysfakcjonował?

Nie myślę w ten sposób. Chcę jeździć znacznie lepiej. Faktycznie, zawodnicy często mówią, że średnia biegowa na poziomie dwóch punktów jest zazwyczaj zadowalająca. Ja natomiast nie rozpatruję tego w taki sposób, ale wiem jedno. Nie będę czuł satysfakcji, jeżeli poprawię się tylko nieznacznie. Chciałbym ustabilizować jazdę i żeby średnia była dużo wyższa. Nie będę mówił o konkretnych wartościach.

ZOBACZ WIDEO: Janowski o medalu w Grand Prix: Krąży wśród znajomych. Dobrze, że wreszcie jest

Początek sezonu w pana wykonaniu wydaje się niezły, lepszy od poprzedniego. W wielu biegach widać szybkość. Udany był sparing z Wilkami, turniej w Żarnowicy i kilka wyścigów w Kryterium Asów.

W tamtym roku na starcie też nie było źle. Rzeczywiście na motocyklu czuję się dobrze, ale cierpię jeszcze na brak jazdy, bo jest jej mało. Miałem zaplanowane wyjazdy do Gorican, Słowenii i tak dalej, ale niestety w ostatniej chwili zachorowałem na zapalenie płuc. To wydarzyło się w ostatnim momencie i skomplikowało przygotowania, a także opóźniło wyjazd na tor o 12-14 dni.

W Kryterium Asów wziąłem udział po dwóch dobrych treningach, jednak żaden z nich nie odbył się w Bydgoszczy. Dlatego w tym turnieju po raz pierwszy mogłem znowu zaznajomić się z nawierzchnią przy Sportowej 2. I w związku z tym cały czas trzeba będzie starać się złapać tam jak najlepsze ustawienia.

Kryterium to zapewne była pana pierwsza okazja, by pościgać się spod taśmy.

No tak. Wcześniej miałem jakieś pojedyncze biegi na treningu w Rzeszowie, ale Kryterium to była pierwsza poważna impreza w doborowej stawce, w której mogłem się sprawdzić.

Jakie odczucia?

Było nieźle. Widzę, że mam jeszcze braki i zaległości jeździeckie. Czasami brakowało prędkości, ale to kwestia rozjeżdżenia się. Z każdym kolejnym przejechanym kółkiem będzie lepiej. Myślę, że mój sprzęt spisuje się dobrze. Będziemy z mechanikiem, Sławkiem Troniną, starać się wykrzesać z niego jeszcze więcej. Niemniej jestem dobrej myśli.

Rozmawialiśmy pod koniec sezonu po meczu ze Stelmet Falubazem. Wówczas powiedział pan po zdobyciu 13 punktów, że w przyszłym sezonie może być jeszcze lepiej i odpowiednia forma dopiero przyjdzie. Jadąc tak świetnie da się coś jeszcze poprawić?

Zawsze się da coś poprawić, ale wówczas miałem bardziej na myśli całokształt sezonu. Prawdziwe wyzwanie to utrzymać formę na przekroju całych rozgrywek. Pojedyncze świetne występy, jak tamten z Falubazem, gdzie rzeczywiście trudno się było do czegoś przyczepić, mogą się zdarzać, ale to za mało. Teraz będziemy walczyć wraz z całym teamem, żeby jeździć tak przez cały sezon. Ja wiem, że to jest w moim zasięgu i będę chciał potwierdzić te słowa kibicom swoją jazdą.

W pana obozie pojawiły się jakieś nowe rozwiązania techniczne?

Bardzo wiele. Jeszcze nie do końca chciałbym zdradzać szczegóły, ponieważ jestem na etapie testów, a poza tym lepiej pracuje się w ciszy. Jest tego wszystkiego sporo, ale jak mówiłem, nie miałem jeszcze czasu, by wszystko dobrze posprawdzać. Najbliższe dni przed spotkaniem z H.Skrzydlewska Orłem Łódź spędzę w Bydgoszczy, trenując do zawodów.

Na razie będziemy bazować na tym, co już jest sprawdzone, wiemy, że działa i trochę to udoskonalimy. Na większe zmiany niestety dopiero czas nadejdzie. Mówię niestety, bo inni mieli większe możliwości, ja jestem te kilkanaście dni w plecy. Na wszystko przyjdzie właściwa pora. Tak, czy inaczej postaram się być przygotowany do meczu w stu procentach.

Bydgoszcz to pana drugi dom? Patrząc na relację z kibicami, łatwo odnieść takie wrażenie.

Już nie raz podkreślałem, że ja czuję się tutaj świetnie. Mam wokół siebie naprawdę życzliwych ludzi, którzy chcą mi pomóc i za to im bardzo dziękuję. Jest ich bardzo wielu, nie starczy czasu, by wszystkich wymienić i myślę, że przyjdzie na to jeszcze odpowiednia pora. Otrzymałem jednak bardzo dużą pomoc i jestem naprawdę wdzięczny.

Słychać opinie kwalifikujące pana jako zawodnika drugiej linii. Jest tak rzeczywiście?

Mnie to nie przeszkadza. Moje ambicje, jak wspomniałem, są duże i chciałbym zdobywać jak najwięcej punktów, ale przecież nikt mi nie broni jazdy w charakterze doparowego. Na razie mogę występować z takiej pozycji i atakować z dołu, a pod koniec sezonu zobaczymy, którą będę linią (śmiech). Łatwiej startować z niższego pułapu, presja jest mniejsza, a zrobić można to samo albo nawet więcej. Na razie poczekajmy.

Nie jest tajemnicą, że Abramczyk Polonia celuje w awans. Kluczowe okażą się play-offy. Można więc nazwać rundę zasadniczą długą rozgrzewką?

Potwierdzam, że myślimy w Bydgoszczy o awansie. System rozgrywek jest taki, a nie inny i nic z tym nie zrobimy. Nie mnie oceniać, czy jest dobry, czy zły, niczego nie zmienię, bo jestem od jeżdżenia. Faktycznie jednak, runda zasadnicza to jest bardzo długa rozgrzewka. Oczywiście lepiej jeździć w niej dobrze, trzeba się starać, nie można odpuszczać i będziemy walczyć na sto procent. Dzięki temu możemy wylosować teoretycznie łatwiejszego rywala i zaczynać play-offy z wyższej pozycji.

Drużyna przeszła gruntowną przebudowę. Zmieniło się czterech zawodników. Jakie są Pańskie odczucia w odniesieniu do atmosfery?

Dogaduję się ze wszystkimi dobrze. Atmosferę oceniam bardzo pozytywnie. Ja też znam Andreasa Lyagera i Davida Bellego, miałem z nimi okazję startować. Nie jest nam trudno znaleźć wspólny język. Szczerze mówiąc, niewiele się zmieniło. Miałem dobry kontakt również z Matejem Zagarem czy Adrianem Miedzińskim i nie było czegoś takiego, że z kimś mi się źle współpracowało.

Nowym kapitanem został Kenneth Bjerre.

Mądre posunięcie. Kenneth jest bardzo doświadczony, potrafi utrzymać w ryzach kolektyw, więc znakomicie nadaje się na kapitana. W czasie meczu nie skupia się tylko na sobie, lecz wprowadza niezbędny spokój do drużyny. Świetnie odczytuje warunki torowe, zwłaszcza przy S2, przekazuje swoje spostrzeżenia pozostałym zawodnikom i wszyscy na tym korzystamy.

Pierwszym rywalem będzie H. Skrzydlewska Orzeł. Jak Pan ocenia ten zespół, zwłaszcza w kontekście inauguracji ligi na domowym torze?

To trochę wróżenie z fusów. Orzeł ma doświadczonych zawodników, ale tak jak my trenowaliśmy mało, tak oni chyba jeszcze mniej. Może to zabrzmi dosyć banalnie, ale podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego, chcemy zacząć sezon od wygranej i tyle. Jeżeli chodzi o początek na domowym owalu, ja osobiście wolałbym zacząć od wyjazdu, ale zasadniczo nie ma dla mnie jakiejś większej różnicy.

Na pewno cieszy się Pan z powodu rozpoczęcia sezonu?

Oczywiście, że tak. Nie mogłem się doczekać, aż wsiądę na motor. W trakcie przerwy jak zwykle dbałem o formę, żeby nie przybyło zbędnych kilogramów. Teraz przede mną wiele podróży, bo na co dzień dojeżdżam z Lublina, ale przyzwyczaiłem się już do tego. Nie mogę się doczekać pierwszego biegu spotkania z Łodzią. Na koniec chciałbym się jeszcze zwrócić do bydgoskich kibiców.

Jesteście niesamowici i zawsze czuję wasze wsparcie. Doping jest dla mnie nieoceniony, często czuję się jakbym był wychowankiem Polonii. Bardzo to doceniam i cieszę się, że jeżdżę przy Sportowej 2. Do zobaczenia w sobotę. Mam nadzieję, że razem będziemy świętować zwycięstwo. Oczywiście najpierw trzeba pokonać Orła, ale z waszą pomocą będzie o wiele łatwiej.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Patryk Dudek: Nie mogę teraz niczego obiecać
Maciej Janowski nie owija w bawełnę. "Z taką drużyną cel może być tylko jeden"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty