Żużel. Były zawodnik ocenia mecz z Włókniarzem. "Taki GKM nie awansuje do play-off"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Nicki Pedersen w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Nicki Pedersen w kasku czerwonym

ZOOleszcz GKM zremisował na inaugurację z Tauron Włókniarzem na swoim torze. - Świetny występ Nickiego Pedersena zamazał obraz tego spotkania. Gospodarze mogliby mówić o sukcesie, gdyby wygrali - mówi ich były zawodnik, Piotr Markuszewski.

Tauron Włókniarz Częstochowa w spotkaniu z grudziądzanami jechał bez Kacpra Woryny, a mimo tego przez długi czas zapowiadało się, że rozstrzygnie losy rywalizacji na swoją korzyść. Zwłaszcza, że w obozie gości niespodziewanie solidnie punktował młodziutki Franciszek Karczewski.

Ta dwójka go pozytywnie zaskoczyła

Gospodarze odrobili jednak straty, dwukrotnie wygrywając podwójnie przed samymi biegami nominowanymi i nie pozwolili, by goście ponownie wyszli na prowadzenie. Kapitalne spotkanie odjechał Nicki Pedersen. Duńczyk pierwszy raz od 2008 roku zdobył komplet 18 punktów w sześciu startach.

- Być może niektórzy są zadowoleni z tego rezultatu, a inni przed zawodami nawet braliby go w ciemno, ale niestety przy wyszarpanym remisie i to bez Kacpra Woryny, ten wynik nie jest sukcesem. Zwłaszcza, że GKM jechał u siebie. Gdyby nie rewelacyjny Nicki Pedersen, gospodarze przegraliby wyraźnie. Na dobrą sprawę, jeżeli chcemy przyjrzeć się formie poszczególnych zawodników, to powyżej oczekiwań wypadli tylko Duńczyk i Gleb Czugunow. Reszta nie zabłysnęła - mówi Piotr Markuszewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Mówi o nieetycznych działaniach klubów. "Obietnic więcej niż miejsc"

- Świetny występ Pedersena zamazał obraz tego spotkania. Gospodarze mogliby mówić o sukcesie dopiero, gdyby wygrali mecz, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności. Zdecydowanie więcej spodziewałem się po Frederiku Jakobsenie. Duńczyk odjechał pełny sezon w PGE Ekstralidze i myślałem, że w kolejnym będzie prezentował się lepiej, ale może potrzebuje więcej czasu. Zawodnicy radzą sobie różnie na początku sezonu, niektórzy rozkręcają się wolniej - dodaje.

Drużyna go nie zachwyciła

GKM od dawna marzy o play-off. Przed sezonem przewidywano, że o obecności grudziądzan w czołowej szóstce zadecyduje ich postawa na tle Fogo Unii Leszno i Cellfast Wilków Krosno. Jak pokazało pierwsze spotkanie pomiędzy tymi drużynami, łatwo nie będzie.

- Szczerze mówiąc, jeżeli GKM pojedzie cały sezon tak jak w sobotnim spotkaniu, to nie awansuje do play-off. Nie widzę na to szansy, bo nikt się przed grudziądzanami nie położy. Nie można popadać w hurraoptymizm oraz zakładać, że Nicki Pedersen w każdym spotkaniu będzie przywoził 18 punktów i ratował drużynę, bo tak się nie stanie. Przed zespołem sporo pracy - zauważa były lider GKM-u.

- Trener zdecydował się postawić na doświadczenie i szansę dostał Mateusz Szczepaniak. Teraz Janusz Ślączka już wie, na co stać tego zawodnika i może wyciągnąć wnioski oraz podjąć decyzję, na kogo postawić w kolejnych spotkaniach. Liczyłem też, że wyścig juniorski wygra Kacper Pludra i mocno się zdziwiłem, bo ten nie poszedł po jego myśli, a podwójne zwycięstwo z udziałem wychowanka Unii Leszno dość niespodziewanie przyszło później. To spotkanie było nieco szalone, ale z Kacprem Woryną w składzie goście najpewniej wyraźnie by wygrali - podsumowuje Piotr Markuszewski.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Wiktor Przyjemski: W tym meczu był moment, że zrobiło się gorąco
- Orzeł zaskoczony przez Polonię. "Mówiłem, że przyjeżdżamy na trudny teren"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty