W dwóch pierwszych meczach sezonu Grzegorz Zengota zaprezentował naprawdę dobrą formę, więc nie dziwi, że w klasyfikacji indywidualnej zajmuje 19. miejsce ze średnią 1,818 pkt/bieg. Dobra postawa to także efekt konsekwentnej współpracy z doświadczonym brytyjskim inżynierem Peter Johns. To właśnie na jego silnikach żużlowiec jeździł w dwóch pierwszych meczach sezonu.
Sytuacja jest warta odnotowania, bo ostatnim żużlowem, który tak odważnie stawiał na tego inżyniera był... Jonas Jeppesen. Duńczyk jednak dobrej reklamy mu nie zrobił, a jego postawa raczej utwierdziła wszystkich zawodników, żeby omijać warsztat tego tunera. Teraz jednak sytuacja się zmieniła.
We Wrocławiu z silników Johnsa korzystał także Chris Holder, a to pokazuje, że ten sprzęt zaczyna dorównywać jednostkom napędowym tuningowanym w bardziej popularnych warsztatach.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy
Zengota to obecnie najwyżej sklasyfikowany klient Brytyjczyka w PGE Ekstralidze, ale jeszcze lepsze wiadomości dla inżyniera napływają z 1. LŻ. Tam z jego usług korzysta kilku zawodników z samego szczytu klasyfikacji. Fenomenalnie na silnikach Johnsa spisali się do tej pory choćby Jonas Seifert-Salk, Michael Jepsen Jensen, czy Niels Kristian Iversen.
Oczywiście po zaledwie dwóch tygodniach rozgrywek żużlowych trudno przesądzać o wielkim powrocie tunera, który w latach 2012-2016 zupełnie zdominował rywalizację na żużlowych torach. Poszerzająca się lista klientów to jednak z pewnością dobra wiadomość i duża szansa na doścignięcie trzech tunerów, którzy w ostatnich latach dzielili się zamówieniami od najlepszych zawodników świata (Ryszard Kowalski, Ashley Holloway, Flemming Graversen).
Czytaj więcej:
Prezydent Zielonej Góry mówi o cyrku w 1. LŻ
10 mln złotych to wciąż za mało jak na Zmarzlika?!