Przed sezonem ROW Rybnik wypożyczył Jana Kvecha z Enea Falubazu Zielona Góra i wydawało się, że Czech będzie miał pewne miejsce w składzie. Jednak "Rekiny" niedawno wypożyczyły Mateja Zagara, zwiększając konkurencję w drużynie. Tym samym Kvech automatycznie wylądował w składzie pod numerem 8/16, bo jest jedynym seniorem w drużynie, który nie ukończył 23 lat i może startować na tej pozycji.
Efekt przesunięcia Kvecha na rezerwę był widoczny w czwartkowym meczu z byłym pracodawcą Czecha. ROW przegrał z Enea Falubazem 38:52, a młody żużlowiec po raz pierwszy pojawił się na torze w dziesiątym wyścigu. - Było mi ciężko wskoczyć do trwającego meczu, bo wszyscy mieli dwa wyścigi za sobą. Miałem jednak dobrze ustawiony motocykl i jechałem swoje - powiedział Kvech, który ostatecznie zdobył 7 punktów i bonus.
Czech ujawnił, że nikt ze sztabu szkoleniowego ROW-u nie rozmawiał z nim przed meczem o tym, jaki jest plan taktyczny na te zawody i kiedy powinien spodziewać się wyjazdu na tor. - W trakcie meczu tak wyszło i tak pojechałem - skomentował zawodnik "Rekinów".
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Szczepaniak, Lindgren i Zmora gośćmi Musiała
Postawa ROW-u zaczęła lepiej wyglądać w momencie, gdy na torze zaczął pojawiać się Kvech. Czy to sugestia, że "Rekiny" marnują potencjał tego zawodnika i powinien on startować od pierwszej serii? - Nie wiem, to nie jest do mnie pytanie. To nie ja podejmuję decyzje. Jestem tu po to, by robić swoje. Chcę wygrać każdy wyścig - stwierdził żużlowiec.
- Jazda z rezerwy dużo zmienia. Ciężko wskoczyć do trwającego meczu, gdy wszyscy są rozjechani i mają ustawienia - dodał.
Dla Kvecha to był debiut w barwach ROW-u Rybnik. Na wcześniejsze spotkanie z Arged Malesa Ostrów nie miał on szans dotrzeć ze względu na kolizję terminów z Drużynowymi Mistrzostwami Europy w Pardubicach. "Rekiny" przegrały w Wielkopolsce tylko 44:45, a część kibiców zaczęła sugerować, że obecność Kvecha w tym meczu wiele by zmieniła.
- Nie było szans, abym tam dotarł. Zawody w Pardubicach zakończyły się ok. 12, a ja do Ostrowa miałem cztery godziny jazdy, więc nie było opcji, aby zdążyć. Teraz można gdybać. Jakbym był na meczu, to mógłbym nie trafić ustawień i pojechać słabo. Czasem masz dobry dzień i wszystko pasuje, a czasem wszystko nie pasuje. Taki jest żużel - podsumował Kvech.
Czytaj także:
- Pieszczek nie wytrzymał. Ostre słowa o atmosferze w ROW-ie
- "No ja pie*****". Matej Zagar nie ukrywa rozczarowania