Krzysztof Mrozek sprawił bardzo dużą niespodziankę, kiedy udało mu się dojść do porozumienia z Matejem Zagarem. Słoweniec jednak zawodzi i o ile po pierwszym meczu tłumaczył to problemami zdrowotnymi, o tyle w konfrontacji ROW-u Rybnik i Enea Falubazu Zielona Góra ponownie pojechał poniżej oczekiwań.
Efekt był taki, że w trakcie meczu poszła za niego rezerwa i byłego uczestnika Grand Prix zastąpił Jan Kvech.
- Bardzo dobrze, że Janek mnie zmienia, bo ja naprawdę męczę się sprzętowo - powiedział w rozmowie z Łukaszem Benzem.
W czwartkowym meczu na Stadionie Miejskim Zagar w dwóch startach wywalczył zaledwie jeden punkt, kiedy to w piątej gonitwie przywiózł za plecami swojego klubowego partnera, Krystiana Pieszczka.
- Nie mogę inaczej powiedzieć, jak... no "ja pie****". Dwa razy wygrywam start, wjeżdżam w łuk i nic mnie nie ciągnie. Strasznie się męczę ze sprzętem i muszę doregulować, bo nic mi nie pomaga - dodał na antenie Canal+ 5 Sport.
Słoweniec chciał potrenować na rybnickim owalu, ale nie było mu to dane. Dostał szansę wyjazdu na tor podczas próby toru, ale na niej zanotował defekt. - Przyjechaliśmy wczoraj (w środę - dop. red.), ale nie mogliśmy trenować, bo padał deszcz. I prosto na mecz. Nie jestem zły, ale jestem wkurzony, pozytywnie, że mam chęć do działania, ale smuci to, że strasznie przegrywamy - dodał.
Czytaj także:
Nie mają wątpliwości, co do jego postawy
Takiej reakcji z jego strony chyba nikt się nie spodziewał!
ZOBACZ WIDEO: Czy powiększanie ligi ma sens przy takiej pogodzie? Eksperci wspominają październikowy finał na błocie