Żużel. Półtora okrążenia: Wydarzenia z Krosna pokazały jedno. Rozpieściliśmy zawodników [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Tor w Krośnie nie był idealny, ale juniorzy potrafili na nim się ścigać i pokazali się z naprawdę dobrej strony. Narzekania na nawierzchnię są dowodem na to, że rozpieściliśmy zawodników. Czas z tym skończyć - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

W pełni zgadzam się z opinią Marka Cieślaka, który po meczu PGE Ekstraligi pomiędzy Cellfast Wilkami Krosno a ZOOleszcz GKM-em Grudziądz stwierdził, że tor nie był twardy i idealny. Trzeba mieć jednak na uwadze, że warunki pogodowe nas nie rozpieszczają. Do tego dochodzi kwestia przykrycia toru folią, raz pada, następnym razem nie. To wszystko wpływa na stan nawierzchni.

Faktycznie na pierwszym łuku coś się pojawiło, ale wiemy, że do niedawna w Krośnie trwały prace budowlane związane z powstawaniem nowej trybuny. Był tam ciężki sprzęt. Warunki nie były idealne, ale juniorzy potrafili się ścigać na tak przygotowanym torze i pokazali się z naprawdę dobrej strony. Gdyby było niebezpiecznie, to młodzieżowcy byliby pierwszymi zawodnikami, którzy mieliby problem z płynną jazdą.

ZOBACZ WIDEO: Wstydliwy mecz Apatora w Lesznie. Osłabiona Unia zabawiła się w najlepsze

Mogę w tym przypadku jedynie przytaknąć trenerowi Cieślakowi, że dobrze, że zdarzają się jeszcze tak przygotowane tory jak ten w Krośnie. One wymagają od zawodnika nieco umiejętności i finezji. Jasne, że możemy robić "beton" na każdym stadionie. Będziemy mieć wtedy szybki tor do ścigania, gdzie o wszystkim decydują silniki.

Nie rozumiem narzekań na tor w Krośnie. Może to wynika z tego, że klubu nigdy nie było w elicie, jest nowicjuszem w PGE Ekstralidze i mało kto zna ten obiekt. Narzekanie jest wygodne. Tak samo jak wygodne jest robienie torów twardych, równych jak stół. Tylko nie bądźmy później zdziwieni, że gdy przyjdzie nam raz czy drugi rozegrać imprezę rangi mistrzowskiej na wymagającym torze, chociażby po opadach deszczu, że naszym zawodnikom nie idzie najlepiej.

Mam taką refleksję, że rozpieściliśmy zawodników szykowaniem ciągle betonowych torów. Dla nich to wygodne, bo kończy się o tym, że o kolejności decyduje start i szybki silnik. Nie o to jednak w speedwayu chodzi.

Nie chodzi też o to, by szykować tory niebezpieczne, dziurawe, pełne niespodzianek. Nie. Może jednak nadszedł czas, by przesunąć dźwignię w drugą stronę. Zacznijmy też robić tory nieco różne, przyczepniejsze. Tak, by zawodnicy mogli wykazać się w różnych warunkach.

Marta Półtorak

Czytaj także:
Frekwencja na stadionach żużlowych. Jest głód speedwaya w Polsce!
Milik zdziwiony uwagami o torze. "Każdy ma jakieś pretensje"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty